Puchar Polski: Widzew - Legia w 1/16 finału. Kolejna bitwa w odwiecznej wojnie

Bitwę da się przetrwać dzięki sile, a można ją wygrać dzięki duchowi - czytamy w "Sztuce wojny" Sun Tzu. Kto będzie bardziej zdeterminowany w hicie Pucharu Polski? Wielkie emocje rozpoczęły się już po ogłoszeniu wyników losowania, a w mediach społecznościowych zawrzało dzięki mało fortunnemu wpisowi na oficjalnym koncie Legii.

2019-10-30, 15:35

Puchar Polski: Widzew - Legia w 1/16 finału. Kolejna bitwa w odwiecznej wojnie
Kibice Widzewa i Legii . Foto: shutterstock.com

Posłuchaj

Trener Widzewa Marcin Kaczmarek spodziewa się interesującego meczu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Rachunki z przeszłości

Starcia łódzkiego Widzewa z Legią były prawdziwymi klasykami. Wzajemna niechęć obu zespołów sięga lat 70., gdy warszawski klub sprowadzał z Łodzi najlepszych piłkarzy, m.in. legendę klubu, śp. Włodzimierza Smolarka. Echem odbił się także transfer Dariusza Dziekanowskiego, co wzmagało antagonizmy. 

Prawdziwymi derbami Polski stała się ta rywalizacja w latach 90. W sezonie 1994/1995 Legia wyprzedziła Widzew w ligowej tabeli, pieczętując mistrzostwo Polski w bezpośrednim meczu po bramkach Grzegorza Lewandowskiego i Adama Fedoruka. 

Rok później w 31. serii spotkań przy Łazienkowskiej odbył się nieoficjalny mecz o mistrzostwo. Obrońcy tytułu, mimo prowadzenia po golu Tomasza Wieszczyckiego, przegrali 1:2 dzięki trafieniom Marka Koniarka (króla strzelców tamtych rozgrywek) i Piotra Szarpaka, a następnie do końca sezonu nie potrafili odrobić strat. Mistrzostwo zostało w Łodzi, a widzewiacy skończyli sezon bez porażki. 

W następnym roku miał miejsce słynny w historii polskiego futbolu mecz. W przedostatniej kolejce sezonu 1996/1997 legioniści prowadzili z Widzewem już 2:0, bramki strzelili Cezary Kucharski i Sylwester Czereszewski. Taki wynik utrzymał się do 88. minuty, gdy doszło do prawdziwego cudu. Podopieczni Franciszka Smudy pokazali słynny "widzewski charakter" i w ciągu pięciu minut zdobyli trzy gole (Majak, Gęsior i Mychalczuk). Broniący wtedy bramki Legii Grzegorz Szamotulski wiele razy wspominał tamten dzień jako jeden z najbardziej traumatycznych w jego sportowej karierze. 

REKLAMA

O ile rok później złoty i srebrny medal przypadł innym zespołom z Łodzi i Warszawy, ŁKS-owi i Polonii, tak już w sezonie 1998/1999 odbyło się kolejne pamiętne widowisko. Legia przyjechała wzmocniona byłym szkoleniowcem rywali, Franciszkiem Smudą, który przegrał od własnej broni. Widzew zagrał do końca, zdobywając bramkę w ostatniej akcji meczu, kolejny raz w kluczowym momencie gola zdobył Gęsior. 

Nowa odsłona wojny?

Meczom w trzecim tysiącleciu brakowało już dawnego blichtru, głównie przez gorszą formę sportową łodzian i pojawienie się nowego giganta - Wisły Kraków. 

W ostatnim sezonie gry Widzewa w Ekstraklasie (sezon 2013/2014), przegrywał on z warszawskim klubem dwukrotnie. Bardzo bolesna była wyprawa do stolicy, gdy na inaugurację rozgrywek padł wynik 5:1. Ostatni mecz Widzew - Legia odbył się 10 listopada 2013 roku, a jedyną bramkę w meczu zdobył piłkarz gości, Tomasz Jodłowiec. 

REKLAMA

Po losowaniu kolejnej rundy rozgrywek Pucharu Polski wyczuwane jest wielkie napięcie. Doszło też do kontrowersji, gdy oficjalny profil Legii odpowiedział na wpis Widzewa, parafrazując obraźliwą przyśpiewkę. Klub przeprosił już za opublikowaną treść i usunął swój komentarz.

Kibicowska "napinka" w ostatnich latach przeniosła się w dużej mierze ze stadionów do internetu. O ile burzliwe, obfitujące w zamieszki lata dziewięćdziesiąte są już - na szczęście - przeszłością, tak w kwestii PR i komunikacji jest wciąż wiele do poprawy. Chyba że w warszawskim klubie przyswojono sobie inną z zasad Sun Tzu: udawaj obłęd, będąc w pełni zmysłów.

Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej