50 lat temu padł tysięczny gol Pelego. Bóg piłki czy fantasta?

19 listopada 1969 roku Pele, jeden z największych piłkarzy w historii, zdobył swojego gola numer tysiąc, trafiając do siatki w niezwykłych okolicznościach. To, że idol milionów fanów futbolu na świecie był wielkim piłkarzem, nie podlega kwestii. Liczba bramek w jego karierze może jednak budzić kontrowersje. 

2019-11-19, 12:30

50 lat temu padł tysięczny gol Pelego. Bóg piłki czy fantasta?
Pele. Foto: Printscreen z Twitter
  • Pele zapisał się na kartach historii jako jeden z największych graczy
  • Pół wieku temu Brazylijczyk świętował gola, który miał być tysięcznym w jego karierze
  • Piłkarz przez prawie całą karierę grał w barwach Santosu

Boski status

Obecnie większość młodych piłkarzy ma idoli w osobach dwóch największych gwiazd światowej piłki. Piękne dryblingi i niezwykłe gole to znak firmowy Leo Messiego, potężne uderzenie i świetna skuteczność pod bramką rywali jest domeną Cristiano Ronaldo. Ta dwójka, która od ponad dekady toczy niezwykłą rywalizację o tytuł największego gracza w historii futbolu, na stałe zmieniła spojrzenie na piłkę nożną.

Młodsi mogą nie pamiętać tego, co było wcześniej, mogą nie znać czasów, które miały miejsce przed erą Messiego i Ronaldo. Można jednak zakładać w ciemno, że Pelego i Diego Maradonę zna każdy, kto miał jakąkolwiek styczność z futbolem. "Boski Diego" nie pozwala o sobie zapomnieć głównie za sprawą kolejnych ekscesów i kontrowersyjnych zachowań, Brazylijczyk zaś w ostatnich latach usunął się na dalszy plan.

W tym momencie skuteczna szarża na bramkę rywali i minięcie kilku rywali nie będzie nazywane akcją w stylu Maradony, a finezyjne techniczne popisy nie są już nierozerwalnie związane z osobą Pelego. Ale to, że idole pokoleń się zmieniają, w żaden sposób nie umniejsza statusu tych dwóch wielkich graczy. 

19 listopada 1969 roku przeszedł do historii jako dzień, w którym Pele zdobył tysięczną bramkę w swojej karierze. I dobitnie pokazały to okoliczności i atmosfera, które temu towarzyszyły. Tym golem żył wówczas cały świat piłki. 29-letni napastnik dokonał swojego wyczynu na słynnej Maracanie w Rio de Janeiro, kiedy jego Santos mierzył się z Vasco da Gama.

REKLAMA

Tłumy na legendarnym stadionie śledziły, jak Brazylijczyk podchodzi do piłki i po chwili lekkim strzałem w róg pokonuje bramkarza. Od tej pory miał na swym koncie tysiąc bramek w karierze. 

Kontrowersyjny rekord

Wątpliwości zaczynają się w momencie, w którym przyjrzymy się źródłom, które pokazują liczby kariery Brazylijczyka. Według statystyk FIFA, w 1363 meczach zdobył 1281 bramek - choć zdarzało się, że czasem sam zainteresowany dodawał do tej liczby jednego gola...

Jeśli jednak brać pod uwagę to, co podaje Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS), dorobek ten jest znacznie skromniejszy i zamyka się na 767 trafieniach. To wciąż ogromny dorobek, ale stawia legendę piłki dopiero na trzecim miejscu w historii, za Josefem Bicanem (805) i Romario (772).

REKLAMA

Skąd wzięły się te rozbieżności między liczbami? Tak wielka różnica wynika z tego, że IFFHS liczy jedynie gole zdobyte w oficjalnych spotkaniach. Ponad 500 goli, które Brazylijczyk bierze pod uwagę, to trafienia, które zanotował w nieoficjalnych meczach z rywalami, których nie da się uznać za wymagających. Chodzi o spotkania przygotowujące do sezonu, mecze towarzyskie i takie, które były rozgrywane wręcz z amatorami. Nic dziwnego, że były to jednostronne starcia.

W czasie, w którym Pele musiał odbyć służbę wojskową, reprezentacja sił zbrojnych rozgrywała wiele meczów pokazowych, podobnie jak Santos, w latach sześćdziesiątych brazylijski klub przez większość czasu przebywał na tournée w rozmaitych zakątkach globu, pokazując swoje gwiazdy w Europie, Azji, Afryce i obu Amerykach.

Sam Pele wspominał, że niezbyt bogaty Santos zarabiał w ten sposób pieniądze, a zespół podróżował od stadionu do stadionu, ledwo zdążając z meczu na mecz. Zawodnicy wspominali to jako absolutnie szalony czas, w którym to niekoniecznie oni zarabiali fortuny - niewątpliwie jednak dla "Peixe" był to złoty okres popularności i sukcesów.

REKLAMA

Dyskusje nie ustają

Pele to bez wątpienia fenomen, który co do swojej wielkości nie musiał nikogo przekonywać. Tyle tylko, że sam wielokrotnie podkreślał nawet osiągnięcia, którymi niekoniecznie powinien się chwalić. Chodzi o kontrowersje, które wywoływał niektórymi stwierdzeniami i podkreślaniem swoich osiągnięć. Jak choćby tego, że trzy razy zdobywał tytuł mistrza świata, co krytykom każe od razu rozpocząć dyskusję o tym, jaki był jego wkład w te osiągnięcia. 

Żywy dyskusje wywoływały też jego buńczuczne deklaracje, że drugiego takiego piłkarza jak on po prostu nie będzie, a dyskusję dotyczącą porównań jego i Leo Messiego będzie można podjąć w chwili, gdy ten zbliży się do jego osiągnięć bramkowych. W innej rozmowie przyznał, że Argentyńczyk ma tylko jeden atut, on zaś był piłkarzem kompletnym.

REKLAMA

Brazylijczyk nigdy nie był królem strzelców mundialu, w historii mistrzostw świata nie zapisał się właściwie żadnym indywidualnym rekordem. W jego ojczyźnie nie brakuje ludzi, którzy twierdzą, że graczem, który miał większy wpływ na grę drużyny, a być może także i większy talent, był Garrincha. Legendzie piłki zdarzało się też regularnie pomijać kolegów z boiska w swoich rankingach najlepszych graczy w historii i umniejszać ich osiągnięcia.

W dodatku przez blisko dwie dekady jego klubem był Santos, który nie znajdował się w czołówce najlepszych klubów świata. O Pele krążą legendy, właściwie cała jego historia może być jej przykładem. Ta zaczyna się od chłopca, który wyrósł w biedzie i był świadkiem klęski wielkiej Brazylii na mundialu w 1950 roku. Wtedy przyrzekł ojcu, że sięgnie po mistrzostwo świata i rzeczywiście to uczynił, przechodząc do historii jako jeden z najlepszych graczy, którzy kiedykolwiek biegali po boiskach.

Bez wątpienia jednak to właśnie on (razem z Georgem Bestem) był pierwszym wielkim celebrytą futbolu, który przez lata budował swój mit, aż wreszcie potwierdził go w barwach "Canarinhos" w 1970 roku, jednej z największych drużyn w historii. Mundial w Meksyku był pierwszym, który pokazywano w telewizji w kolorze, a Brazylia wstrzeliła się w ten historyczny moment idealnie - miała genialny zespół i na turnieju wygrała wszystkie spotkania.

REKLAMA

Co ciekawe, Pele nie tylko nie zdobył tam Złotego Buta, ale nie był nawet najlepszym strzelcem "Canarinhos" na tej imprezie - jego cztery bramki przebił Jarizinho, który trafił do siatki siedem razy. Królem strzelców był zaś Gerd Mueller.

Pele z pewnością będzie miał niekwestionowane miejsce wśród legendarnych postaci futbolu, dla wielu pozostanie też największym graczem w historii dyscypliny. Inni będą wskazywać na to, że jego kariera wygląda blado w porównaniu z tym, co osiągnęli chociażby Leo Messi i Cristiano Ronaldo, którzy są pod szczegółową obserwacją praktycznie od pierwszych chwil profesjonalnej kariery. 

REKLAMA

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej