PlusLiga: Mariusz Wlazły zdradził kulisy hitowego transferu do Trefla

Mariusz Wlazły, który 1 lipca zostanie siatkarzem Trefla, nie ukrywa, że podoba mu się potoczne określenie nowej drużyny - Gdańskie Lwy. - To pewnego rodzaju symbol, bo jestem spod zodiakalnego znaku Lwa, a to zwierzę nigdy się nie poddaje – wyjaśnił 36-letni atakujący.

2020-06-05, 15:27

PlusLiga: Mariusz Wlazły zdradził kulisy hitowego transferu do Trefla

Posłuchaj

Mariusz Wlazły ma 36 lat, ale wciąż jest w wysokiej formie. Prezes Dariusz Gadomski zapewnia jednak, że mimo pozyskania takiej gwiazdy cele gdańskiego klubu nie zmieniają się (IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • Odkąd Wlazły ogłosił odejście z PGE Skry, był łączony z klubem z Gdańska
  • W Gdańsku spotka m.in. kolegów z reprezentacji Polski, która w 2014 roku została mistrzem świata: Mateusza Mikę oraz Michała Winiarskiego, który od roku jest trenerem "Lwów"

Pochodzący z Wielunia Wlazły od 2003 roku występował w PGE Skrze Bełchatów i do końca czerwca pozostanie zawodnikiem wielokrotnych medalistów mistrzostw Polski. Oficjalnie reprezentantem Trefla stanie się 1 lipca.

- Dawno myślałem o tym, aby zamieszkać w Gdańsku. Wiele razy byłem w tym mieście, ale do tej pory nie miałem czasu na zwiedzanie. To, co jednak zobaczyłem, zrobiło na mnie spore wrażenie i mam nadzieję, że będzie to moje miejsce na ziemi. Mam też wielu znajomych, którzy przyjechali do Gdańska i tutaj zostali, a to też o czymś świadczy – zauważył.


Mistrz świata z 2014 i wicemistrz z 2006 roku zdradził, że Trefl był jedną z pierwszych drużyn, która złożyła mu kontraktową propozycję.

- Przystąpiliśmy do wstępnych rozmów, które później nabrały tempa. Z czasem doszły również oferty z innych klubów, ale to z Treflem uzgodniliśmy dogodne warunki dla obu stron i "podpisaliśmy" ustną umowę. No i wybuchła pandemia i wszystko stanęło, także negocjacje kontraktowe. Na szczęście od 1 lipca oficjalnie stanę się zawodnikiem Trefla – stwierdził.

36-letni atakujący przekonuje, że kluczową rolę w przyjęciu oferty gdańskiego klubu odegrało zaufanie wobec niego ze strony zarządu, trenerów i drużyny oraz wiara w jego możliwości, doświadczenie i umiejętności.

Powiązany Artykuł

Mateusz Mika 1200 f.jpg
PlusLiga: Trefl się zbroi. Mika podpisał kontrakt, Mariusz Wlazły dołączy niebawem


- Trener Michał Winiarski podkreślił, że jestem atakującym światowej klasy. Znamy się prywatnie i wiem, że w jego ustach takie słowa to wielkie docenienie i szacunek dla mojej osoby. Podobnymi uczuciami darzę jego, bo widzę jak radzi sobie jako trener, a ma przecież małe doświadczenie w tych fachu. To też dowodzi, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. W wielu rozmowach ze mną Michał podkreślał, jak ważną rolę mam odgrywać w jego zespole – przyznał.

Wlazły przeniósł się nad morze także ze względu na swoich synów.

- Brałem pod uwagę sportowy rozwój dzieci, a Trefl jest jednym z lepszych ośrodków szkolących młodzież. Mój starszy syn Arkadiusz, który rozpoczął przygodę z siatkówką w Bełchatowie, będzie w Gdańsku ją kontynuował i urzeczywistniał swoje marzenia – wyjaśnił.

Wielokrotny medalista mistrzostw kraju, który spędził w PGE Skrze Bełchatów 17 lat, nie ukrywa, że trochę obawiał się przejścia do innego zespołu.

- Praktycznie całe sportowe życie spędziłem w jednym klubie. Dla mnie oraz mojej rodziny to nowa sytuacja, jednak wiara i zaufanie, jakim zostałem obdarzony w Gdańsku, powoduje, że ta zmiana jest znacznie łagodniejsza, niż nam się wydawało. A przed spotkaniami z ekipą z Bełchatowa nie doszukiwałbym się podtekstów. Oczywiście nie powiem, że mecze z PGE Skrą nie będą wywoływały u mnie emocji, bo będą, dlatego z niecierpliwością na nie czekam. Niecodzienną sytuacją będzie też dla mnie zagrać w Hali Energia w drużynie gości - zaznaczył.

Były reprezentant Polski zapewnia, że nie czuje się wypalony i wciąż ma sportowe ambicje.

- Frajdę, pasję i pozytywne emocje, jakie czerpię z siatkówki, są takie same, a może nawet i większe. Nie jestem oczywiście na początku swojej kariery, tylko bardziej przy jej końcu, ale obecnie ten sport dostarcza mi jeszcze większych pozytywnych wrażeń. Każdemu życzę, aby praca dawała mu niezwykłą przyjemność, jak w moim przypadku. Nie jestem tym samym Mariuszem Wlazłym co 20 lat temu, bo doszło bogate doświadczenie, którym mogę podzielić się z młodszymi kolegami. To też nie umniejsza moim umiejętnościom. Będę miał okazję zaprezentować, na co mnie jeszcze stać – dodał.

Nowy siatkarz Trefla miał przez wiele lat okazję występować z Winiarskim w reprezentacji Polski w różnych kategoriach wiekowych oraz w ekipie z Bełchatowa. Wlazły grał już w zespole, który prowadził kolega z boiska i, jak zaznaczył, nie stanowi to dla niego problemu.

- Znam takie pojęcia jak praca i szacunek wobec zwierzchników, wiem również, że są momenty, w których można pozwolić sobie na trochę więcej, czyli poza boiskiem. Michał będzie mną kierował i chociaż to ja jestem starszy o miesiąc, mam się podporządkować jego decyzjom. On prowadzi zespół, ma swoją filozofię i z takim samym zaufaniem, z jakim on podchodzi do mnie, ja traktuję jego pracę. Jeśli ustali jakieś priorytety, muszę je spełniać, bo taka jest moja rola. Nie mogę się doczekać naszej współpracy, bo wiem, że będzie bardzo owocna – podkreślił.

REKLAMA


Najlepszy zawodnik 20-lecia PlusLigi utrzymuje, że bardzo ważną rolę będzie odgrywała również jego współpraca z trenerem przygotowania fizycznego. Zamierza wypracować z nim pewien schemat, dzięki któremu będzie właściwie funkcjonował.

- Nie jestem typem zawodnika, który na siłowni podnosi ogromne ciężary, tylko szybkim, eksplozywnym i dynamicznym siatkarzem, który bazuje na wrodzonej szybkości i skoczności. Tych walorów nie można zabić i z każdym trenerem, z którym zaczynam współpracę, próbujemy znaleźć takie rozwiązania, aby moje zalety maksymalnie wykorzystać. Grałem wiele meczów z dużym ładunkiem stresu i emocji, nauczyłem się obchodzić z własnym ciałem, jak również dostrzegać, co jest dla mnie korzystne, a co nie. Ta wiedza przyda się, aby dobrać dla mnie odpowiednie obciążenia – skomentował.

Uznanemu za najlepszego atakującego oraz za najbardziej wartościowego siatkarza mistrzostw świata w 2014 roku bardzo podoba się potoczne określenie Trefla - Gdańskie Lwy.

- To określenie bliskie mojemu sercu. Jestem spod zodiakalnego znaku lwa, a to zwierzę nigdy się nie poddaje. Lew jest synonimem waleczności, motywacji oraz zawziętości i z takim nastawieniem będę przystępował do każdego meczu. Zresztą nie mogą już doczekać się pierwszego spotkania i niesamowitej atmosfery w Ergo Arenie, której doświadczałem zawsze, kiedy przyjeżdżaliśmy do Gdańska z PGE Skrą – podsumował. 

/ah

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej