MŚ 1978 Polska - Portugalia. Deyna strzelił prosto z rzutu rożnego
"Deyna... Gol! Prosto z rogu, Kazimierz Deyna! Coś niesamowitego, proszę Państwa!” tak barwnie opisał tę bramkę komentujący spotkanie w TVP Jan Ciszewski. 29 października 1978 roku jeden z najlepszych zawodników w naszej historii strzelił najbardziej zaskakującą bramkę w historii swoich występów w reprezentacji kraju.
2020-10-29, 05:00
- Lata 70 XX wieku były wybitne w wykonaniu zespołu narodowego. W 1976 roku, selekcjonerem został wyjątkowo ambitny Jacek Gmoch
- Przez eliminacje do mundialu w Argentynie, przeszliśmy jak burza. Wygraliśmy wszystkie mecze. O wyjściu z grupy miało zadecydować ostatnie spotkanie z Portugalią
- Awans zapewnił nam Kazimierz Deyna, za co został wygwizdany przez widzów na stadionie
- Nie był on jedynym zawodnikiem, który w takich okolicznościach zdobył bramkę. Pierwszym był Kazimierz Kmiecik
Złote lata
W latach siedemdziesiątych Polska reprezentacja w piłce nożnej święciła największe sukcesy w historii. Pod wodzą trenera tysiąclecia Kazimierza Górskiego zdobyliśmy złoty medal olimpijski na igrzyskach w Monachium w 1972 roku. Idąc za ciosem osiągnęliśmy „zwycięski” remis na Wembley w spotkaniu z Anglikami. Do dzisiaj uważa się ten mecz za najważniejszy w polskiej piłce nożnej. Pojechaliśmy na mistrzostwa świata do Republiki Federalnej Niemiec. Tam wywalczyliśmy trzecie miejsce. Po następnych dwóch latach na olimpiadzie w Montrealu przegraliśmy w finale z Niemiecką Republiką Demokratyczną co dało nam srebrny krążek.
Jacek Gmoch
Apetyty włodarzy polskiej piłki nożnej były już tak duże, że drugie miejsce w Kanadzie uznano za porażkę. W związku z tą sytuację rezygnację złożył Górski. Chętnych do objęcia pozycji selekcjonera było bardzo dużo. Szczególnie jeden wyróżniał się wysokim ego. Był członkiem sztabu reprezentacji gdzie zajmował się tak zwanym „bankiem informacji”. Jacek Gmoch w sierpniu 1976 przejął stery reprezentacji narodowej.
„Prawda jest taka, że to ja stworzyłem z matematykiem oraz informatykiem koncepcję rozwoju polskiej piłki nożnej i to jej zawdzięczamy wszystkie sukcesy w latach 1972–1986. Bez nauczyciela uczeń jest nikim. Ile osób mówiło, że wielcy piłkarze budowali wielką piłkę, a prawda jest taka, że to ja byłem jednym z twórców sukcesów. To ja naprawdę byłem drugim trenerem w 1974 roku, bo ten formalnie drugi (Andrzej Strejlau – przyp. red.) był tam tylko fasadą” tak określił swoje dokonania w polskiej piłce nożnej na łamach Przeglądu Sportowego.
Postawiono przed nim zadanie zdobycia medalu na mistrzostwach świata w Argentynie w 1978 roku.
REKLAMA
Droga na mundialu
Trafiliśmy do grupy eliminacyjnej razem z Portugalią, Danią oraz Cyprem. Rzeczywiście szliśmy jak burza. Do ostatniego pojedynku z zespołem z półwyspu Iberyjskiego w Chorzowie, wygraliśmy wszystkie mecze. Inne drużyny się nie liczyły. Ale Portugalczycy poza przegraną z nami, także pokonali pozostałe ekipy. W związku z tym mecz rewanżowy urósł do rangi najważniejszego wydarzenia piłkarskiego 1977 roku w Polsce. Aby awansować na mundial musieliśmy przynajmniej go zremisować.
Ostatni pojedynek decydujący o awansie
43 lata temu, 29 października na stadionie Śląskim rozpoczął się mecz o wyjazd na mistrzostwa. Na trybunach zasiadło 80 tysięcy widzów. Od początku to my prowadziliśmy grę. Mieliśmy wiele sytuacji bramowych. Brakował jednak kropki nad „i” w postaci gola. W 36 minucie daleki strzał wybił na rzut rożny portugalski obrońca Humberto Coelho. Do kornera podszedł Deyna. W tym momencie trener Gmoch dokonał zmiany. Za Bohdana Masztalera wszedł na boisko Zbigniew Boniek. Przerwa w grze wyraźnie zdekoncentrowała graczy z półwyspu Iberyjskiego. Dopiero po dwóch minutach Deyna wykonał rzut z rogu. Alfredo Murca stojący przy krótszym słupku bramki oddalił się od niego na nie więcej niż metr. Był przekonany, że piłka będzie skierowana w centralny punkt pola bramkowego. Tymczasem Deyna uderzył w lukę pomiędzy Portugalczykiem a słupkiem. Tak zwanego „rogala”.
"Deyna... Gol! Prosto z rogu, Kazimierz Deyna! Coś niesamowitego, proszę Państwa! Rzadko się zdarza w meczach międzypaństwowych taka sytuacja. Osłupieli zupełnie Portugalczycy, nie bardzo wiedzieli, co się stało" skomentował niezapomniany Jan Ciszewski w Telewizji Polskiej.
Szał radości został przerwanym gwizdami w momencie kiedy spiker podał nazwisko strzelca. Sytuacja niewyobrażalna. Piękny gol, prowadzenie i prymitywne zachowanie publiczności. Widownia klubowe wojenki przedłożyła nad sukces Polski. Deyna był piłkarzem Legii Warszawa, która nie cieszyła się i do dnia dzisiejszego nie cieszy, popularnością poza stolicą. W 61 minucie wyrównał Manuel Fernandes po podaniu z lewej strony Octavia Machado. Na nasze szczęście do końca meczu wynik nie uległ zmianie.
REKLAMA
„W końcówce nie było łatwo, ale remis dał nam awans. Ten mecz zapamiętałem z dwóch skrajnych sytuacji, z jednej strony wynik 1:1 dał nam upragniony awans, a z drugiej był niesmak spowodowany gwizdami na Kazia Deynę. Strzelił wtedy bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego, a kibice i tak gwizdali. Potem już w końcówce, nie wiem dlaczego czy z powodu kontuzji, kiedy schodził z boiska, to gwiazdy były jeszcze większe. Był jednak twardą sztuką, wytrzymał presję i nie zrezygnował z gry w reprezentacji, pojechał na kolejne mistrzostwa” tak opisał wrażenia z twego meczu Henryk Kasperczak na łamach katowickiego Sportu.
Pojechaliśmy do Argentyny jako faworyt. Wróciliśmy bez medalu. Zaraz po mundialu ze stanowiskiem pożegnał się Jacek Gmoch.
Kazimierz Deyna nie był pierwszy
Tylko trzy razy w historii reprezentacja Polski strzeliła gola bezpośrednio z rzutu rożnego. Pierwszą bramkę zdobył także na stadionie Śląskim Kazimierz Kmiecik. Przegraliśmy 1:2 w sparingu towarzyskim z Argentyną w roku 1976 . Drugim w kolejności był gol w meczu z Portugalią. Trzecie trafienie zaliczył Maciej Żurawski w spotkaniu z Irlandią Północną w 2004. Graliśmy w roli gościa na Mourneview Park w mieście Lurgan.
AK
REKLAMA
REKLAMA