75 lat temu odbyły się pierwsze regaty Sydney Hobart
Regaty Sydney Hobart to jeden z pięciu najważniejszych klasyków żeglarstwa. Przez 75 lat nigdy nie zostały odwołane, aż do 2020 roku.
2020-12-26, 05:00
- Jeden z najtrudniejszych wyścigów był swoistym prezentem dla odradzającego się świata po II wojnie światowej
- W regatach Sydney Hobart stworzono dwie klasyfikacje. Wygranym jest nie tylko ten, kto pierwszy przetnie linię mety. Również ten, kto osiągnie najlepszy czas w klasyfikacji Handicap Competition
- Polacy także startują w tych zawodach. Największy sukces biało-odnieśliśmy w zeszłym roku
Boxing Day
Święto to ma swoje korzenie w tradycji średniowiecznej. Obowiązywało w Wielkiej Brytanii. Potem przeniosło się do wszystkich krajów związanych unią polityczną z tym krajem. W dniu 26 grudnia, każdego roku, obdarowywano służbę bądź biedotę prezentami w pudełkach. W języku angielskim pudełko to box. Stąd Boxing Day. Tę ideę, w 1945 roku, podchwycił oficer Royal Navy, Królewskiej Marynarki, John Illingworth. Wpadł on na pomysł zorganizowania regat żeglarskich, które startować miały, corocznie, 26 grudnia. Był to prezent dla świata z okazji zakończenia drugiej wojny światowej. To właśnie on wykorzystał Boxing Day do swojego projektu.
Regaty Sydney Hobart
Pomysłodawca uznał, że wyścig najlepiej zorganizować na trasie z Sydney w Australii do stolicy Tasmanii Hobart. Trasa nie była zbyt długa. Liczy bowiem 1170 kilometrów, jest jednak bardzo trudna technicznie. Na wodach pomiędzy tymi dwoma miastami bardzo często zmieniają się warunki pogodowe. Wieją silne wiatry, powstają przeciwne do kierunku wyścigu prądy morskie.
Sydney Hobart zaliczono do piątki najważniejszych regat na świecie. Składają się one z sześciu odcinków. Start odbywa się w Port Jackson. Jest to zatoka tworząca naturalny port, na której brzegach leży Sydney. Drugi to żegluga w kierunku południowym, wzdłuż wschodniego wybrzeża Australii. Trzeci to cieśnina oddzielająca Tasmanię od kontynentu kangurów. Uważana za bardzo niebezpieczny fragment rywalizacji - nazywa się Bass Strait. Czwarty to wschodnie wybrzeże Tasmanii. Przedostatni, najgroźniejszy z nich, nazwa na to ewidentnie wskazuje, to Storm Bay. Zatoka na końcu której znajduje się Hobart. Ostatni to wejście do portu stolicy wyspy.
REKLAMA
Handicap Competition
W zawodach wygrywa ten, kto pierwszy pojawi się na linii mety. Zawsze jest to jedna z największych jednostek. W związku z tym, aby wyrównać szanse wszystkim startującym, wymyślono Handicap Competition Cup. Puchar ten cieszy się największym uznaniem. Opracowano zasady dla różnych jednostek, bowiem w regatach startują jachty większe i mniejsze, krótsze, o znacznie mniejszym ożaglowaniu. W związku z tym stworzono klasyfikację, która w swoim założeniu miała korygować czas danego uczestnika, w zależności od mocy jaką dana łódź może rozwinąć. Uzależniona jest ona od długości, ożaglowania oraz masy żaglowca. W historii wyścigu tylko siedem razy, ten sam jacht wygrał zawody i zdobył Handicap Competition Cup.
26 grudnia 1945 roku odbyły się pierwsze regaty
Początkowo miał to być zwykły, towarzyski rejs, bez elementów rywalizacji. Australijczyk Peter Luke zaproponował go kilku swoim przyjaciołom. Podchwycili oni ten ciekawy pomysł. W tym momencie wkroczył, ze swoją ideą wyścigów, IlIingworth. Została ona zaakceptowana przez załogi dziewięciu jachtów. Cóż miał robić Luke? Także się przyłączył. W pierwszych regatach wystartowało 9 jednostek. 8 australijskich i jedna angielska o nazwie „Rani”. Była to jednostka Illingwortha. Pomysłodawca wygrał zawody. Co ciekawe w obu konkurencjach. Przepłynął najszybciej cały dystans w 6 dni, 14 godzin oraz 22 minuty. W klasyfikacji Handicap Competition także osiągnął najlepszy rezultat. Obliczono, że było to 4 dni, 9 godzin i 38 minut. A co na to Luke? On nie chciał się ścigać, jego celem było dopłynięcie do Hobart. Ustanowił, do dzisiaj nie pobity, rekord. Najdłuższy czasu pokonania dystansu, 11 dni, 6 godzin oraz 20 minut.
Późniejsze osiągnięcia i tragedie na trasie najtrudniejszego rejsu
O trudności tego wyścigu świadczy fakt, że w całej jego 75-letniej historii tylko dwukrotnie do mety dotarły wszystkie jachty. Było to w 1952 roku oraz 1973. Tragicznie zakończył się zawody w 1998. Wystartowało do nich 115 załóg. W czasie regat niespodziewanie nadciągnął huragan. 71 jednostek się wycofało. Pięć poszło na dno. Najtragiczniejsze żniwo żywioł zebrał wśród uczestników. Sześć osób zginęło.
„Na metę w Hobart na Tasmanii pierwsza wpłynęła „Sayonara”. Nieważny był rekord. Żeglowaliśmy tak, aby załoga oraz jacht, cali i zdrowi dotarli do Hobart. Były chwile, w których myśleliśmy tylko o tym, aby przeżyć” - wspominał ten tragiczny wyścig sternik „Sayonary”, Nowozelandczyk Chris Dickson.
REKLAMA
Przez wiele lat nie przykładano specjalnej wagi do czasu pokonania odległości pomiędzy Sydney a Hobart. W roku 1975 amerykański jacht „Kialoa” przepłynął dystans w 2 dni, 14 godzin, 36 minut i 56 sekund. Uczestnicy następnych regat chcieli pokonać ten wynik. Nie udawało się to przez kolejnych 21 lat. Dopiero w 1996 rekord został poprawiony, ale tylko o 29 minut. Aktualnym rekordzistą jest „LDV Comanche” który w 2017 przepłynął dystans w jeden dzień 9 godzin, 15 minut i 24 sekund. W klasyfikacji Handicape Competiton rekord padł w 1999 roku. Reprezentująca stan Australii, Nową Południową Walię, łódź „Yendys’ osiągnęła rezultat 1 dzień, 20 godzin, 32 minuty i 53 sekundy. Drugi najlepszy wynik, w całej historii Sydney Hobart, jest aż o jeden dzień gorszy.
Polacy w regatach Sydney Hobart
My też mamy osiągnięcia, w tym jednym z najtrudniejszych rejsów. W roku 2001 na 10 miejscu wyścig ukończyła „Łódka Sport”, znana szerszej publiczności jako „Łódka Bols”. Jej sternik nie był jednak Polakiem, był nim Brytyjczyk Gordon Kay. Jacht z polską załogą - „Maserati” - zakończył zmagania w 2019 roku na dwunastym miejscu. Dowodzony był przez Polaków Jacka Siwka i Jacka Piotrowskiego. To najlepszy wynik w historii.
„Ostatecznie uplasowaliśmy się na 12. pozycji. Czy mogło być lepiej? Mogło oczywiście, zawsze może być lepiej. Ale patrząc na to realistycznie, zajęliśmy miejsce, na które pozwoliły nam warunki pogodowe, umiejętności i konkurencja. Przed nami, ekipą zapalonych i doświadczonych, ale jednak amatorów, znalazły się tylko zespoły w pełni profesjonalne, dysponujące olbrzymimi budżetami (…) 12 miejsce w słynnym wyścigu Sydney Hobart to wynik, który będziemy wspominać do końca życia, wynik pozostający poza zasięgiem większości amatorów” - ocenił wielki sukces Siwek na zagle.se.pl
Covid 19 wygrał z regatami
W tym roku władze Tasmanii oświadczyły, że każda osoba, która przybędzie z Australii, będzie musiała odbyć 10 dniową kwarantannę. Decyzja ta doprowadziła do wycofania się większości załóg.
REKLAMA
W związku z tym organizatorzy postanowili odwołać zawody.
AK
REKLAMA