UFC: Derrick Lewis - Curtis Blaydes. "Czarna Bestia” znów dowiodła, że pseudonim to nie przypadek

W miniony weekend w UFC Apex królowała waga ciężka. W walce wieczoru Derrick Lewis brutalnie znokautował Curtisa Blaydesa. Wcześniej obejrzeliśmy porażki legend.

2021-02-22, 07:00

UFC: Derrick Lewis - Curtis Blaydes. "Czarna Bestia” znów dowiodła, że pseudonim to nie przypadek
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay / domena publiczna

Król nokautu z Nowego Orleanu

Zdecydowanym faworytem starcia wieńczącego galę UFC Fight Night 185 był o 6 lat młodszy Blaydes. „Razor”. O ile jego rywalem nie był akurat Francos Ngannou, w oktagonie wygrywał z każdym. Przed sobotnim wieczorem legitymował się bilansem czterech zwycięstw z rzędu.

Powiązany Artykuł

mma ufc 1200 f.jpg
UFC: Kamaru Usman obronił pas. Rodolfo Vieira przegrał pierwszy raz w karierze

Pierwsza runda zgodnie przewidywaniami należała do niego. Wywierał presję spychając Lewisa pod siatkę. Aktywność i zapaśnicze próby Blaydesa nie mogły dziwić. Niespodziewanie wygrywał także większość wymian stójkowych. Nie uniknął przy tym kontry rywala, który wstrząsnął nim ciosem w szczękę. Po tym ostrzeżeniu „Razor” podchodził do „Czarnej Bestii” z większym respektem, cały czas kontrolując jednak przebieg pojedynku.

Mimo odważnych poczynań w stójce natura Curtisa wzięła górę na początku drugiej rundy. Blaydes podjął kolejną próbę obalenia i nadział się na potężny podbródkowy. Amerykanin padł nieprzytomny, co nie przeszkodziło jego rywalowi dobić go dwoma ciosami z góry zanim sędzia Herb Dean przerwał pojedynek. Te uderzenia niewątpliwie kosztowały „Razora” dużo zdrowia i choć Lewis zrzucał winę na zbyt późną interwencję sędziego, z pewnością mógł je sobie odpuścić.

Dla „Czarnej Bestii” z Nowego Orleanu to już dwunasta wygrana przez nokaut pod sztandarem amerykańskiego giganta. Jest to najlepszy, wspólnie z Vitorem Belfortem, wynik w historii organizacji. O sile ciosu oraz taktyce Lewisa w przeszłości przekonał się m.in. nasz Marcin Tybura. Polak podobnie jak wielu rywali Derricka kontrolował pojedynek i został znokautowany pojedynczym ciosem w trzeciej rundzie. Amerykanin ma piekielną moc w pięściach i w pełni zasłużył na swój pseudonim.

REKLAMA

Odwrót weteranów

Zwycięzca walki wieczorów niejako wziął rewanż na młodej fali wagi ciężkiej za wcześniejsze porażki weteranów. Urodzeni jeszcze w latach 70-tych Andrei Arlovski oraz Alexey Oleynik w bardzo słabym stylu przegrali swoje pojedynki. I właśnie sposób, nie sam wynik walk, robi najsmutniejsze wrażenie. Obaj doświadczeni fighterzy byli od początku jakby pogodzeni z porażkami. Rosjanin szybko został zasypany gradem ciosów przez Chrisa Daukausa i błagalnym wzrokiem patrzył w kierunku sędziego z nadzieją na przerwanie. Ten spełnił jego życzenia po niespełna dwóch minutach pierwszej rundy.

Nieco dłużej w oktagonie pozostał Arlovski w starciu z Tomem Aspinallem. Na początku drugiej odsłony łatwo oddał duszenie zza pleców i choć po walce mówił o rozczarowaniu, to wielkiej determinacji w klatce widać nie było. Zasługi obu pochodzących z Europy wschodniej zawodników dla MMA są niepodważalne. Obaj to żywe legendy tego sportu i oglądanie och w takiej formie nie jest niczym przyjemnym dla fanów.

Skelly sam w klatce

Odwołane walki to stały element gal nie tylko UFC w dobie pandemii. Zazwyczaj jednak dochodzi do tego najpóźniej kilka godzin przed wydarzeniem. Podczas karty wstępnej UFC Fight Night 185 doszło do wydarzenia o tyle nietypowego, że jeden z zawodników był już w klatce i czekał na rywala, gdy dowiedział się, że do walki nie dojdzie. Chas Skelly nie doczekał się w oktagonie na swojego przeciwnika – Jamala Emmersa, który chwilę wcześniej dostał zapaści. Skelly zaczepnie pytał o bonus za wygraną, trzeba jednak przyznać, że nie ma szczęścia, bo to już trzeci jego odwołany pojedynek z rzędu.

Ciężcy z bonusami

Dodatkowymi wypłatami po gali zostali nagrodzeni  Derrick Lewis, Tom Aspinall, Chris Daukaus i Aiemann Zahabi. Wydarzenie obfitowało w skończenia, zwłaszcza na karcie wstępnej, gdzie tylko jedna walka zakończyła się decyzją sędziowską.

REKLAMA

Za tydzień w UFC ponownie rządzić będzie waga królewska. W głównej walce kolejnej gali, którą UFC zorganizuje w swoim kompleksie w Las Vegas, dojdzie do starcia dwóch nadziei tej kategorii –Cyrila Gane i Jairzinho Rozenstruika.

MK

Czytaj także:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej