Liga Mistrzów: odrabianie strat na wyjeździe nie musi boleć. Real i PSG zagrają jak "Dzieciaki Fergusona”?
W pierwszych meczach półfinałowych Ligi Mistrzów Real Madryt i Paris Saint Germain nie potrafiły wykorzystać atutu własnego boiska. Historia – zarówno ta starsza, jak i najnowsza – pokazuje jednak, że nie wszystko stracone.
2021-05-04, 14:44
Przykładów jak na lekarstwo
Powiązany Artykuł
Liga Mistrzów: niepokój w Paryżu przed rewanżem z City. Anglicy mają w swoich rękach wszystkie atuty
Formuła Ligi Mistrzów obowiązuje od sezonu 1992/1993 kiedy zastąpiła Puchar Europejskich Mistrzów Krajowych. I choć to już niemal trzydzieści lat historii, to przykładów na odwrócenie losów półfinałowej rywalizacji po niekorzystnym wyniku w pierwszym meczu u siebie jest jak na lekarstwo.
Poziom na tym etapie jest już tak wyśrubowany, że jeśli tylko jednemu z wielkich uda się przywieźć z wyjazdu zaliczkę choćby w postaci remisu, to zazwyczaj nie wypuszcza jej z rąk. Szukając jednak nadziei dla Paryżan przytoczymy te nieliczne przykłady, w których po niezapomnianych bojach udało się na obcym terenie odrobić straty.
Warzycha postraszył Ajax
Na początek polski akcent i sezon 1995/1996, który zapamiętany został jako wyjątkowy dla polskiej piłki. W Łodzi dojrzewał talent Marka Citki, zaś Legia Warszawa jako pierwszy polski klub w historii, grała w Lidze Mistrzów. W dodatku dotarła aż do ćwierćfinału, gdzie na drodze do dalszej rywalizacji stanął Panathinaikos Ateny. Katem Warszawian okazał się inny Polak – Krzysztof Warzycha. Najlepszy strzelec w historii „Koniczynek” wbił Legii dwa gole. Kolejnego dołożył już w półfinale.
To była sensacja – broniący tytułu Ajax Amsterdam przegrał 0:1 u siebie z rewelacyjnymi Grekami, a decydującą bramkę strzelił w końcówce właśnie „Gucio”. On, broniący bramki Józef Wandzik i ich koledzy byli o krok od finału najważniejszych rozgrywek w Europie. W rewanżu nie było jednak taryfy ulgowej - wielki Ajax wygrał w Atenach 3:0. Dwa gole trafiły na konto późniejszego króla strzelców turnieju – Fina Jariego Litmanena. Tylko on w tej klasyfikacji wyprzedził „Kristofa”.
REKLAMA
Zagrać jak „Czerwone Diabły”
Sprawcami kolejnego wielkiego „come backu” zostali ci, którzy przez lata przyzwyczaili nas do gry do końca – Manchester United. Pamiętny sezon 1998/1999 zakończyli zdobyciem trofeum w Lidze Mistrzów po dwóch golach strzelonych w doliczonym czasie.
Wcześniej, na etapie półfinałów, "Czerwone Diabły" napotkały na trudną przeszkodzę w postaci Juventusu Turyn. W ekipie „Starej Damy” nie było już Paulo Sousy, kontuzję leczył Alessandro Del Piero, ale w składzie wciąż pozostawali Zinedine Zidane, Didier Deschamps, Edgar Davids czy Filippo Inzaghi.
„Superpippo” w rewanżu w Turynie potrzebował ledwie 11 minut, by wyprowadzić Juve na dwubramkowe prowadzenie. W pierwszym meczu na Old Trafford padł remis 1:1 i United stanęli przed karkołomnym wyzwaniem. Sygnał do odrabiania strat dał jeszcze przed przerwą kapitan Roy Keane, a w drugiej połowie kibice zobaczyli charakterystyczny obrazek dla gry „Dzieciaków Fergusona” – płynna współpraca duetu Dwight Yorke - Andrew Cole zapewniła awans do finału w bardzo dobrym stylu i wygraną 3:2.
Wynik ten może być przykładem zarówno dla PSG jak i Realu Madryt – obu drużynom dałby awans w przypadku uzyskania go w tegorocznych rewanżach.
REKLAMA
Posłuchaj
Posłuchaj
Benzema znów pomoże?
„Królewscy” nie muszą inspiracji szukać jednak tak daleko w przeszłości. Zwłaszcza, że mogą być nią sami dla siebie. W sezonie 2017/2018 półfinałową batalię z Bayernem Monachium rozstrzygnęli właśnie na wyjeździe. Odwrotnie niż teraz, grali tam jednak pierwszy mecz.
Starcie zapowiadane było jako pojedynek snajperów – Roberta Lewandowskiego z Cristiano Ronaldo. Ostatecznie to nie oni wystąpili w rolach głównych. Dla Bawarczyków dwukrotnie w dwumeczu trafił bohater zazwyczaj drugiego planu – Joshua Kimmich. Na niewiele się to jednak zdało, bowiem Real najpierw wygrał 2:1 na Allianz Arena, a w rewanżu u siebie zanotował zwycięski remis 2:2. Oba gole dla „Królewskich” zdobył Karim Benzema, który również w tej edycji pełni w Madrycie rolę ratownika. Możliwe zatem, że historia się powtórzy i Francuz znów wprowadzi ekipę Zidana do finału.
Piękna przygoda Ajaxu
Wielu, także obiektywnym, kibicom złamał serce nagły koniec pucharowej przygody Ajaxu Amsterdam w sezonie 2018/2019. Nawiązujący do pięknych tradycji klubu zespół oparty na wychowankach, w świetnym stylu dotarł aż do półfinału Ligi Mistrzów. Po drodze zasłużenie eliminował Real Madryt i Juventus Turyn. Również pierwszy mecz półfinałowy padł łupem rewelacyjnej młodzieży z Amsterdamu. 1:0 z Tottenhamem w Londynie stawiało ich w uprzywilejowanej sytuacji.
REKLAMA
Rewanż długo układał się po myśli następców Johana Cruyffa. Do przerwy prowadzili 2:0 i „Koguty” potrzebowały trzech trafień do awansu. W pierwszej połowie nie byli blisko nawet jednego, zatem nic nie zapowiadało emocji do końca. A jednak – trzy gole Lucasa Moury, ostatni już w doliczonym czasie gry, pogrążyły stadion w Amsterdamie w smutku. Płakało wielu kibiców na całym świecie, bowiem piękna przygoda De Jonga, De Ligta, Van de Beeka była coraz rzadziej spotykanym przykładem triumfu dobrego szkolenia i pasji nad wielkimi pieniędzmi. Te jednak wkrótce zbiorą swoje żniwo i młodzi bohaterowie z Ajaxu, wzorem kiedyś Kluiverta, Bergkampa, Davidsa i wielu innych, po udanej przygodzie z Ligą Mistrzów odejdą do czołowych klubów kontynentu.
Dwa mecze na neutralnym terenie?
Puste w tym sezonie Ligi Mistrzów trybuny nie nastrajają optymistycznie. Głośni wyspiarscy kibice nie pomogą graczom Manchesteru City i Chelsea Londyn.
A jest to, nie tylko w Anglii, atut który potrafi przeważyć szalę zwycięstwa. Wystarczy spojrzeć tylko na dotychczasowe wyniki fazy pucharowej tegorocznych rozgrywek. W pierwszych meczach 1/8 finału u siebie wygrało tylko FC Porto z Juventusem Turyn. Pozostali gospodarze ponieśli komplet siedmiu porażek! Również w ćwierćfinałach więcej zwycięstw odnieśli goście. Kiedy nie ma dopingu, atmosfery wielkiego wydarzenia, atut własnego boiska właściwie znika. Obecna edycja Ligi Mistrzów jest przykładem na to, że w nowej, pozbawionej kibiców, pandemicznej rzeczywistości, drużyny rozgrywają tak naprawdę po dwa równorzędne mecze i remis, czy nikła porażka u siebie o niczym nie przesądzają.
Wyniki i program półfinałów Ligi Mistrzów 2020/2021 (mecze o godz. 21.00):
REKLAMA
Real Madryt - Chelsea Londyn 1:1
Paris Saint-Germain - Manchester City 1:2
R E W A N Ż E
Wtorek, 4 maja
Manchester City - Paris Saint-Germain
Środa, 5 maja
Chelsea Londyn - Real Madryt
Finał - na 29 maja w Stambule.
MK
- Liga Mistrzów: PSG - Manchester City. "Zamierzamy przejść do finału". Guardiola mierzy wysoko
- Liga Mistrzów: finał w Stambule zagrożony. UEFA rozważa przeniesienie meczu
- Bundesliga: Julian Nagelsmann spełni marzenia w Bayernie? Młody trener stoi przed wielkim wyzwaniem
- Afera w niemieckim związku piłkarskim. Szef DFB porównał swojego zastępcę do zbrodniarza
REKLAMA