Kownacki wróci między liny po ponad rocznej przerwie. W poprzednim pojedynku popularny "Babyface" sensacyjnie uległ właśnie Heleniusowi, z którym przegrał przez nokaut w 4. rundzie. Fin przerwał kapitalną serię 20 kolejnych zwycięstw Polaka.
Bokser z Łomży, obecnie zamieszkały w USA, ma na rozkładzie kilku prestiżowych rywali - m.in. Chrisa Arreolę, Geralda Washingtona i Charlesa Martina. W ostatnich miesiącach, po porażce z Heleniusem, jego kariera mocno jednak wyhamowała. Sytuację Polaka dodatkowo utrudniła pandemia koronawirusa, która "zamroziła" bokserski terminarz.
"Babyface" jest żądny rewanżu na Finie. - Wiem, że byłem faworytem, dlatego przegrana boli. To jest waga ciężka i jeden cios może zmienić wszystko i tak było w tym przypadku. Chcę udowodnić, że to, co się stało, było wypadkiem przy pracy i więcej się nie powtórzy. Myślę, że Robert Helenius na dziesięć walk pokonałby mnie w jednej i wtedy miał ten swój jeden raz - powiedział po walce z Heleniusem polski pięściarz w rozmowie z "Super Expressem".
Walka Kownackiego będzie prawdopodobnie jednym z czterech pojedynków wagi ciężkiej w Las Vegas. "Daniem głównym" gali będzie pojedynek o mistrzostwo świata federacji WBC w królewskiej kategorii pomiędzy Tysonem Furym a Deontayem Wilderem.
To trzeci pojedynek "Króla Cyganów" z "Bronze Bomberem". W pierwszym starciu sędziowie wypunktowali remis, natomiast w drugiej walce Fury nie pozostawił wątpliwości, dominując w ringu od pierwszego gongu i ostatecznie pokonując Wildera w 7. rundzie przez nokaut.
Czytaj także:
bg