80 lat temu urodził się Bohdan Andrzejewski

2022-01-15, 05:00

80 lat temu urodził się Bohdan Andrzejewski
Bezcenne dla każdego sportowca trofeum, medal . Foto: Pixabay

Bohdan Andrzejewski, szpadzista, brązowy medalista z olimpiady w Meksyku.

Pierwszy sukces

W 1963 roku w Gdańsku odbyły się mistrzostwa świata - Polacy zdobyli medale w rywalizacji zespołowej, złote w szabli i szpadzie oraz srebro we florecie. Do tego Ryszard Parulski stanął na drugim szczeblu podium, a Egon Franke na trzecim indywidulanie we florecie. Byliśmy światową potęgą. Na tym czempionacie zadebiutował 21-letni Bohdan Andrzejewski, był w składzie  drużyny szpadzistów. Wraz z Bohdanem Gonsiorem, Henrykiem Nielabą, Jerzym Strzałką i Ryszardem Parulski wywalczył pierwszy w historii złoty medal mistrzostw świata w zmaganiach zespołowych.

Trzykrotny olimpijczyk

Rok później na igrzyskach w Tokio nasz zespół był faworytem. Szkoleniowcy naszej drużyny narodowej postanowili nieco przemodelować skład. Na igrzyska nie poleciał Strzałka, a jego miejsce zajął Jerzy Pawłowski. Parulski miał nas reprezentować we florecie. W rywalizacji indywidualnej wzięli udział Gonsior oraz Nielaba. Żadnemu z nich nie udało się zdobyć medalu. Najlepiej spisał się Gonsior, który zajął piąte miejsce. Niestety w rywalizacji zespołowej także nie odnieśliśmy sukcesu. W ćwierćfinale ulegliśmy 6:9 Włochom, późniejszym wicemistrzom.

- Na tych igrzyskach startowałem tylko w drużynie. Indywidualnie rywalizowało trzech naszych zawodników, ja się nie zmieściłem w tej trójce. Zajęliśmy piąte miejsce w drużynie, na owe czasy bardzo dobre. Co prawda byliśmy faworytami, bo rok wcześniej zdobyliśmy mistrzostwo świata, ale na olimpiadzie było o wiele trudniej o taki sukces - mówił Bohdan Andrzejewski.

To, co nie udało się w Azji, udało się osiągnąć w Ameryce Północnej. Na igrzyskach w Mexico City skład naszej drużyny znowu uległ zmianie. Pozostali w niej Andrzejewski, Gonsior oraz Nielaba, a uzupełnili ją Michał Butkiewicz oraz Kazimierz Barburski. W grupie eliminacyjnej rozprawiliśmy się z Argentyną 16:0, Kanadą 10:6 oraz Niemiecką Republiką Demokratyczną 9:7. Awansowaliśmy do ćwierćfinału, w którym zmierzyliśmy się z Francją. To była bardzo wyrównana potyczka. Polacy wygrali 9:7. Tym sposobem znaleźliśmy się w strefie medalowej. O finał pojedynkowaliśmy się z Węgrami. Polegliśmy 5:9. Na pocieszenie pozostał fakt, że zostali oni mistrzami olimpijskimi. A my walczyliśmy o brąz z reprezentacją RFN. Zwyciężyliśmy 9:6.

- To było spełnienie sportowego marzenia (…) W decydującym starciu pokonaliśmy Niemców. Wcześniej przegraliśmy z Węgrami i dlatego nie walczyliśmy w finale. Ale to na pewno był sukces, bo (…) w szermierce dużo trudniej o medal na igrzyskach niż na mistrzostwach świata - zauważył Andrzejewski.

Polak, kilka dni wcześniej wystartował w rywalizacji indywidualnej. Odpadł w 1/8 finału, przegrał z reprezentantem RFN Franzem Rompza.

Cztery lata później w Monachium drużyna znów walczyłą o medal. Tym razem w zespole nastąpiła tylko jedna zmiana, Butkiewicza zastąpił Jerzy Janikowski. Z grupy wyszliśmy na drugim miejscu. Wygraliśmy z Meksykiem 15:1 oraz Luksemburgiem 12:4. Niestety ulegliśmy późniejszym srebrnym medalistom, Szwajcarom, 6:9. W ćwierćfinale trafiliśmy na Węgry, zespół, który wywalczył złoty krążek. Polegliśmy 1:9.

- Ten start nam nie wyszedł. To znaczy zajęliśmy szóste miejsce, ale mieliśmy apetyty na więcej. Nie do końca wszystko ułożyło się po naszej myśli, ale walczyliśmy twardo - wspominał Andrzejewski.

Andrzejewski urodził się 15 stycznia 1942 roku w Kielcach, trwała wojna.  Dzieciństwo sportowiec wspomina ze wzruszeniem.

- Z kolegami spotykaliśmy się w centrum (…) w tamtych czasach bardzo podobały mi się pożegnania i powitania przez miasto żołnierzy udających się na ćwiczenia - stwierdził Andrzejewski.

Jednak największe wrażenie, wywarła na nim sytuacja mająca charakter czysto sportowy.

- Pamiętam jak witano Leszka Drogosza (bokser wagi lekkopółśredniej przyp. red.) wracającego z tytułem mistrza Europy w 1953 roku. Wtedy też chciałem być mistrzem - zauważył późniejszy szpadzista, który przez przypadek zaczął trenować. 

Największy indywidualny sukces

Rok po wywalczeniu brązu na igrzyskach w Mexico City wziął udział w mistrzostwach świata w Hawanie. Został mistrzem świata. W finale pokonał  Aleksieja Nikanczikowa, reprezentanta ZSRR.

Ten sukces był tym bardziej cenny, że jako jedyny Polak stanął na najwyższym stopniu podium. Kibice docenili sukces. W 1969 roku w plebiscycie "Przeglądy Sportowego" Bohdan Andrzejewski zajął 2. miejsce.

Na swoim koncie miał także pięć tytułów mistrza Polski - dwa indywidualnie oraz trzy zespołowo. Co ciekawe jedno wywalczone we florecie.

Po zakończeniu kariery przekazywał wiedzę młodemu pokoleniu

Po powrocie z igrzysk w Monachium zakończył karierę. Potem został trenerem drużyny narodowej.

- Przygotowywaliśmy się do startu na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku. Uzyskaliśmy kwalifikację na tę imprezę, ale tam specjalnie nam nie poszło. Więcej się spodziewaliśmy, ale tak bywa w sporcie. To był jeden z takich startów, o których lepiej się nie wypowiadać - mówił utytułowany szpadzista.

Aktualnie oddaje się swojemu pozasportowemu hobby. Jest nim stolarstwo.

- Jak trzeba, to zrobię ławkę, stół czy inny przedmiot. Teraz są takie urządzenia, że trzeba mieć tylko trochę odwagi, żeby to składać. Nie tak jak kiedyś, że człowiek dostawał kawałek drewna i kombinował.

Źródła: echodnia.eu, przegladsportowy.pl, olimijski.pl, gliwice.naszemiasto.pl

AK

 

Polecane

Wróć do strony głównej