Wimbledon 2023: Katarzyna Piter podkreśla, że tenis nie jest najważniejszy. "Przegrany mecz to nie koniec świata"

2023-07-11, 11:53

Wimbledon 2023: Katarzyna Piter podkreśla, że tenis nie jest najważniejszy. "Przegrany mecz to nie koniec świata"
Katarzyna Piter podkreśla, że zmieniła podejście do gry w tenisa. Foto: Mathias Schulz/imago sport/Forum

Katarzyna Piter przyznała w rozmowie z Cezarym Gurjewem z Radiowej Jedynki, że wraz z upływem lat dostrzega coraz więcej poza grą w tenisa. - Przegrany mecz nie jest dla mnie końcem świata, mam inne rzeczy, dla których warto żyć - podkreśliła 32-letnia tenisistka.

Katarzyna Piter i Tatjana Maria do drabinki deblowej Wimbledonu wskoczyły w ostatniej chwili, z powodu wycofania się jednego z duetów. W pierwszej rundzie przegrały jednak z Magdą Linette i Bernardą Perą.

- Były momenty i niewykorzystane szanse w obu setach. Z mojej perspektywy jestem zadowolona ze swojej gry, ale przeciwniczki grały lepiej od nas i były pewniejsze. Magda grała bardzo solidnie - dużo widziała, miała spokój - przyznała polska tenisistka w rozmowie z Cezarym Gurjewem z Radiowej Jedynki.

Katarzyna Piter wciąż zakochana w Wimbledonie. "Ten tydzień traktuję jako wygraną"

W lipcu 2007 Katarzyna Piter dotarła do półfinału juniorskiego Wimbledonu, w którym uległa Amerykance Madison Brengle. Aktualnie 32-latka jest na 90. lokacie w rankingu deblistek.

- Cały czas się rozwijam. Trawa jest dla mnie wyjątkową nawierzchnią, bo wychowałam się na sztucznej trawie w Sierosławiu. Bardzo lubię Wimbledon, jego tradycja robi niesamowite wrażenie. Uwielbiam tutaj wracać. Ten tydzień traktuję więc jako wygraną - podkreśliła.

Piter przyznaje, że wraz z upływem lat dostrzega coraz więcej poza grą w tenisa.

- Wypracowałam sobie balans. Żyję w zgodzie z samą sobą. Miałam przerwę z powodu koronawirusa, ale także z powodu kontuzji. Poznałam "normalne" życie. Może normalni ludzie chcieliby mieć nasze życie, a ja chciałam zaznać normalnego życia, ponieważ w tym wirze z turnieju na turniej, gdzie ciągle trzeba lepiej grać i zawsze pozostaje coś, czego się nie wygrało - powiedziała.

"Przegrany mecz nie jest dla mnie końcem świata"

- Aktualnie moje podejście jest takie, że biorę to, co mam. Cieszę się z tego, kim jestem. Oczywiście kocham tenis, bo jest on moją pierwsza miłością i mam swoje wielkie marzenia. Przegrany mecz nie jest dla mnie jednak końcem świata, mam inne rzeczy, dla których warto żyć. Mojemu bratu urodziła się córeczka, która ma teraz dwa lata. Po meczu po raz pierwszy powiedziała przez telefon, że mnie kocha. Emocje związane z przegranym starciem zeszły na drugi plan. Są emocje, dla których żyję, denerwuję się tym, ale cieszę się z tego, co dostaję - przyznała tenisistka.

12 maja 2014 roku Piter awansowała na 95. pozycję w singlowym rankingu WTA.

- To był mój stary świat, kiedy żyłam po to, żeby grać w tenisa. Jadłam, spałam i robiłam wszystko, żeby dobrze grać. Nie podejmowałam decyzji w oparciu o moje szczęście, tylko o moją grę. Nie żałuję tych chwil. Gdy weszłam do pierwszej setki singlowego rankingu WTA udowodniłam sobie, że jeżeli czegoś bardzo pragnę, to mogę to osiągnąć. Pokazałam sobie, że osiągnięcie takiego wielkiego sukcesu nie daje szczęścia. Dają je małe, codzienne rzeczy, których wcześniej nie widziałam. Cieszę się, że taka transformacja nastąpiła w moim życiu - podsumowała 32-latka.


Posłuchaj

Z Katarzyną Piter rozmawiał Cezary Gurjew (PR1) 4:43
+
Dodaj do playlisty

 

Iga Świątek szanuje Elinę Switolinę: wrócić jako matka pewnie nie jest łatwo


Czytaj także:
PolskieRadio24.pl

red/IAR/PAP

Polecane

Wróć do strony głównej