Jak Muhammad Ali wstrząsnął światem. Minęło 60 lat od walki z Listonem. "Nie mógł wiedzieć, co zrobię w ringu"

Muhammad Ali, który miał zostać największym bokserem w historii, kontra Sonny Liston, od którego "nikt w ringu nie był straszniejszy". 25 lutego 2024 roku minęło 60 lat od walki, w której Ali rzucił na kolana bokserski świat, po praz pierwszy zdobywając tytuł mistrza świata. 

2024-02-27, 10:43

Jak Muhammad Ali wstrząsnął światem. Minęło 60 lat od walki z Listonem. "Nie mógł wiedzieć, co zrobię w ringu"
Muhammad Ali w walce z Sonnym Listonem sięgnął po swój pierwszy tytuł mistrza świata w boksie. Foto: PAP/sft

25 lutego 1964. Walka Ali - Liston. Starcie skrajności

To jedna z tych walk, którymi Muhammad Ali zbudował swoją pasjonującą historię, ale też pojedynek, który zapisał się w całej historii boksu. To starcie miało wszystko, by stać przyciągnąć kibiców i budzić ogromne emocje.

W jednym narożniku stanął chłopak z dobrego domu, który zaczął trenować boks po tym, jak skradziono mu rower, angażujący się społecznie w burzliwych czasach ciągłych rasowych napięć, który przeszedł jak burza przez ringi amatorskie, sięgając po złoto na igrzyskach olimpijskich w Rzymie w 1960 roku. Po tym, jak przeszedł na zawodowstwo, rozbił kolejnych 19 rywali, notując 15 nokautów. 

W drugim czekał zaś człowiek absolutnie przerażający, mający swoją mroczną legendę, mistrz o tyle imponujący, co niechciany - wywodzący się ze skrajnej biedy, niepewny dnia i roku swojego urodzenia. niepiśmienny, mający na swoim kryminalną przeszłość i odsiadkę - zestawienie tych dwóch skrajności było uderzające.

Ali przez długie tygodnie "chodził" za tą walką, zaczepiając Listona osobiście i w mediach, chwytając się wszystkiego, co mogło skupić na nim uwagę. Walka została zaplanowana na 25 lutego 1964 roku i, choć początkowo nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, rozpoczęła zmiany, które będzie widać w świecie boksu przez kolejne dekady.

REKLAMA

Ali w swoim arsenale miał nie tylko sportowe umiejętności, wniósł do swojej gry coś więcej - od samego początku obrażał mistrza, nieustannie prowokował, wymyślał coraz to nowe fortele na to, by wyprowadzić go z równowagi - jak na przykład wynajęcie autobusu, na którym widniał wielki napis, że Liston padnie w ósmej rundzie. Zaczepił też Listona, kiedy ten grał w kości w jednym z klubów w Las Vegas. Sprawdziło się to, że każda akcja powoduje reakcję - mistrz znienacka wyciągnął pistolet i oddał kilka strzałów, a Ali ratował się ucieczką. Pistolet był naładowany ślepymi nabojami, o czym pretendent nie wiedział.

Zachowanie Alego miało wywołać efekt, ale łączyło się też z czymś innym - zdaniem wielu ludzi z jego otoczenia, był przerażony starciem z Listonem, a takie zachowanie miało ukryć ten fakt.

- Liston nie bał się człowieka, mógł przestraszyć się tylko czubka. Po tym wszystkim, co zobaczył, nie mógł wiedzieć, co zrobię w ringu - mówił później legendarny bokser.

REKLAMA

Polowanie na niedźwiedzia

Dysponujący atomową siłą Liston był bez wątpienia kimś, kogo należało się obawiać. Miał kosmiczne warunki fizyczne, potężny i precyzyjny jab, zdolność do nokautowania zarówno prawą, jak i lewą ręką. Kiedy George Foreman miał ocenić jego siłę w skali od 1 do 10, odpowiedział, że w takiej skali dałby mu 20.

Przydomek "Wielki Niedźwiedź" nie wziął się znikąd. 

- Był najbardziej nieprzyjemnym bokserem, jaki kiedykolwiek żył. Nikt nie był w ringu straszniejszy. Nawet ja - powiedział o nim Mike Tyson. Ali doskonale wiedział, z kim przyszło mu walczyć. Wiedzieli to też także eksperci, oceniając szanse pretendenta w tym pojedynku na 1:7. 

REKLAMA

Ali, w którego wierzył mało kto, a niektórzy przewidywali nawet, że przed walką nie wyjdzie z szatni ze strachu, miał jednak swój plan na polowanie. Pretendent pokazał wszystko to, co miało złożyć się na status największego boksera historii. Był niesamowicie szybki, czuł dystans, uderzał piekielnie mocno i zaskakująco. Liston nie miał nic do powiedzenia. Nawet w piątej rundzie, która zapisała się w historii boksu w haniebny sposób.

Mistrz miał poprosić o to, by nasmarować jego rękawice drażniącym środkiem, użytym wcześniej do zatamowania krwawienia z jego ran. Kilkoma ciosami zdołał on "zaaplikować go" rywalowi. Clay praktycznie nie widział, chciał przerwania walki. Ostatecznie jednak wyszedł na piątą rundę i przetrwał napór Listona, który wytoczył wszystkie działa, które miał. To nie wystarczyło. Ali przetrwał, po czym wrócił do tego, co robił przez całą walkę, nie zostawiając żadnych wątpliwości, komu należy się tu wygrana.

Liston nie wstał z miejsca, kiedy przyszło do wyjścia na siódmą rundę. Wypluł ochraniacz i odmówił walki. Piekielnie zmęczony, rozbity, narzekający też na kontuzje barku, poddał się przy akompaniamencie gwizdów. Clay krzyczał o tym, że wstrząsnął światem. I rzeczywiście tak było.

REKLAMA

Do głośnego rewanżu doszło nieco ponad rok później. Tego, co wydarzyło się 25 maja 1965 roku, nie przewidział nikt.

Już w pierwszej rundzie Sonny Liston, który nigdy w karierze nie został znokautowany, padł na deski. Według wielu po ciosie, który nie miał prawa dokonać takiego spustoszenia. Po ponad pięćdziesięciu latach od tego wydarzenia fani boksu w USA są podzieleni co do tego, czy walka była ustawiona, czy też zadecydował geniusz największego boksera w dziejach.

Czytaj także:

ps

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej