Stal Mielec kończy 85 lat. Lato: na nasz mecz z Realem chciała przyjechać cała południowa Polska
Stal Mielec, która w swojej historii przeżywała kapitalne lata, ale też dobrze zna trudne momenty, 10 kwietnia świętuje 85. urodziny. - Kiedyś w WSK Mielec zatrudnionych było ok. 20 tys. pracowników. Każdy z nich podpisywał zobowiązanie, w którym przekazywał 1 proc. swoich zarobków na mielecki sport - podkreśla w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Grzegorz Lato, ikona mieleckiego klubu.
2024-04-10, 12:29
"Przez pierwsze 35 minut Stal Mielec wyglądała na tle Lecha jak Barcelona" - raczej nie zdarza się często, by nazwy Stali Mielec i Barcelony pojawiały się w jednym zdaniu. Tekst Marka Jóźwiaka z niedawnego spotkania mógł być lekko szyderczy, jednak w historii mieleckiego klubu nie zabrakło momentów, w których chwała i sukcesy sprawiały, że porównanie to nie było wcale tak absurdalne.
10 kwietnia Stal Mielec obchodzi swoje 85. urodziny, warto więc z tej okazji przypomnieć przynajmniej kilka momentów, w których klub ten sięgał po największe sukcesy w swojej historii. Choć, przyznajmy uczciwie, obecny sezon w porównaniu z ostatnimi latami nie wygląda wcale źle - od początku tego roku to najlepiej punktująca drużyna w lidze, w 9 meczach wygrała 4 razy, 3 razy dzieliła się punktami, przegrała tylko dwa razy. Zachowała 5 czystych kont i awansowała z 11. na 8. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Kibice mogą się cieszyć, ale ci starszej daty wciąż z utęsknieniem wspominają lata, kiedy Stal była naprawdę mocna i pokazywała to nie tylko na krajowym podwórku.
Z Realem jak równy z równym
Największe sukcesy założonej w 1939 roku Stali Mielec przypadają na lata siedemdziesiąte, kiedy zespół z Podkarpacia rzucił wyzwanie całej ligowej czołówce i dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo - w sezonach 1972/1973 i 1975/1976 mielczanie byli bezkonkurencyjni, trafili też na kapitalne pokolenie piłkarzy, którzy do tego byli silnie związani z regionem - jak choćby Jan Domarski, Witold Karaś czy legendarny Grzegorz Lato, których wspierały krajowe gwiazdy pokroju Henryka Kasperczaka, Andrzeja Szarmacha czy Zygmunta Kukli.
Pięćdziesiąt lat to kawał czasu, ale warto pamiętać, że Stal z tamtego okresu była jedną z najlepszych drużyn w historii naszej piłki, a do tego grała efektownie. Szansę na to, by pokazać swoje umiejętności, dostali też w Europie, ale... nie do końca w sposób, który był wymarzony. Jeśli już w pierwszej fazie rozgrywek pucharowych trafia się na Real Madryt, nie można mówić o szczęściu, a tak właśnie było w sezonie 1976/77.
REKLAMA
W poprzednim sezonie przygoda w Pucharze UEFA zapisała się na stałe w historii klubu - Stal ograła kolejno duński Holbaek, niemiecki Carl Zeiss Jena, Inter Bratysława, a zatrzymała się na Hamburgerze SV w ćwierćfinale rozgrywek. Było to wielkim sukcesem, ale... apetyty wciąż rosły.
Spotkanie z "Królewskimi", rozegrane 15 września 1976 roku, mogło być szansą na pokonanie rywala z najwyższej półki. Tym starciem żyła cała Polska i gdyby zostało rozegrane na Stadionie Śląskim (wielu działaczy optowało za taką opcją), prawdopodobnie publiczność ustanowiłaby nowy rekord frekwencji. W Mielcu 40 tysięcy ludzi patrzyło na takich graczy jak Paul Breitner, bramkostrzelny Santillana, Henning Jansen, Vicente Del Bosque, Jose Antonio Camacho, Manuel Velazquez czy Gregorio Benito. W tamtych czasach to także był "galaktyczny" Real.
- Cała południowa Polska chciała przyjechać na ten mecz, ale stadion nie był w stanie pomieścić tylu kibiców! Pojawił się pomysł, by rozegrać spotkanie w Krakowie, ale to nie wchodziło w rachubę. Real był wtedy potęgą, miał wspaniałych zawodników, ale graliśmy z nim jak równy z równym. Wtedy wszyscy najlepsi polscy piłkarze grali w naszej lidze. Do 30. roku nie było szansy wyjazdu do klubu zagranicznego, dlatego poziom był wyższy - podkreśla w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Grzegorz Lato.
REKLAMA
Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:2, w rewanżu zaś Stal nie zdołała odrobić strat i przegrała 0:1, żegnając się z pucharem Europy. Lata siedemdziesiąte były jednak dla mielczan wyjątkowym czasem, z którego niektóre mecze wspomina się pół dekady później - jak choćby zdeklasowanie Legii Warszawa, która z Mielca wyjechała z wynikiem 0:6.
Późniejsze lata nie były już łaskawe, a nowy rozdział otworzył się w 1997 roku, kiedy to na Walnym Zgromadzeniu Członków FKS PZL-Stal podjęto decyzję o ogłoszeniu upadłości klubu. Biało-niebieskich czekała mozolna droga w górę od piątego szczebla rozgrywkowego. Rok po roku, małymi kroczkami, z różnymi trenerami, piłkarzami i działaczami, po blisko 25 latach udało się wrócić do Ekstraklasy. Lato podkreśla jednak, że kluczowe dla przyszłości jego macierzystego klubu będą finanse.
- Dziś wszystko rozbija się o pieniądze. Żeby zbudować dobrą drużynę, potrzebny jest odpowiedni budżet. Prawdziwych gwiazd brakuje nawet w Legii, która zresztą obecnie ma kłopoty. Jak tylko ktoś błyśnie, od razu wyjeżdża. Z kolei do Ekstraklasy napływają piłkarze z drugich, a nawet trzecich lig - analizuje.
W 1975 roku Stal Mielec była u szczytu potęgi. Kadr z wygranego 6:0 meczu z Legią Warszawa
Lato - symbol Mielca
Jeśli chodzi o ludzi, którzy reprezentowali Stal Mielec w świecie wielkiej piłki, na pierwszy plan wybija się zdecydowanie Grzegorz Lato, jedna z ikon polskiego futbolu - w swojej karierze zaliczył 100 meczów w biało-czerwonych barwach, zdobył w nich 45 goli. W latach 2008-2012 był prezesem PZPN, choć jako działacz budził wiele kontrowersji. Niemniej jednak Lato jako piłkarz był graczem, który w kapitalny sposób zapisał się w historii, tak całej Polski, jak i Mielca.
REKLAMA
Od tego roku możemy oglądać mural, który uwiecznił tego zawodnika w mieście, które ukształtowało go jako piłkarza.
Stal została założona 10 kwietnia, Grzegorz Lato zaś obchodzi urodziny dwa dni wcześniej, co może tylko podkreślać jego związek z tym klubem. - Byłem wychowankiem Stali, zapisałem się do sekcji piłki nożnej w wieku 12 lat, grałem w niej od trampkarza razem ze swoimi kolegami z podwórka i bratem - wspomina Lato.
Jak wspomina król strzelców mundialu 1974, na potęgę mieleckiej ekipy pracowało wówczas... 20 tysięcy ludzi!
- Mieliśmy bardzo możnego sponsora - to był Fabryczny Klub Sportowy Stal Mielec. W WSK Mielec było wówczas zatrudnionych ok. 20 tys. pracowników. Każdy z nich podpisywał zobowiązanie, w którym przekazywał 1 proc. swoich zarobków na mielecki sport - opisuje Lato.
REKLAMA
Niezapomniany dla polskich kibiców, rozgrywany w RFN mundial z 1974 roku był turniejem właśnie Grzegorza Laty, który poprowadził Biało-Czerwonych do trzeciego miejsca. Były to jego pierwsze mistrzostwa świata i trzeba przyznać, że idealnie wstrzelił się z formą. Trafiał do siatki w pięciu spotkaniach i za każdym razem to Polacy schodzili z boiska jako zwycięzcy.
Podopieczni Kazimierza Górskiego byli rewelacją imprezy, Lato trafiał kolejno z Argentyną (3:2), wbił dwa gole Haiti (7:0), zdobył jedyną bramkę w meczu ze Szwecją (1:0), otworzył wynik spotkania z Jugosławią (2:1), a w ostatnim meczu Biało-Czerwoni pokonali Brazylię 1:0 właśnie po golu skrzydłowego Stali Mielec.
Rozegrał w jej barwach 295 spotkań, jako jej piłkarz sięgnął po medal mistrzostw świata, tytuł mistrza (1972) i wicemistrza olimpijskiego (1976) oraz nagrodę dla najlepszego strzelca mundialu.
REKLAMA
Czytaj także:
Organizacyjnie Stal Mielec? Nieaktualne
Co czeka Stal w najbliższych latach? W tym momencie przyszłość wydaje się stabilna. Sytuacja Stali jeszcze kilka lat temu nie była łatwa, klub musiał zmagać się z wielomilionowym długiem, nie było widać wizji budowania drużyny, a priorytetem wydawało się, no cóż, przetrwanie w elicie. To jednak się zmieniło, a w tym momencie ekipa z Podkarpacia dla wielu klubów może być stawiana za wzór tego, jak radzić sobie z problemami.
Kluczem do tego, by to osiągnąć, było zaplanowanie długofalowej strategii Stali na kolejne lata, który miał ustabilizować rozwój klubu. Jak widać, wdrożenie go do klubu udało się w dużej mierze. Jeszcze kilka lat temu w środowisku funkcjonowało pejoratywne określenie "organizacyjnie Stal Mielec", którym kwitowano wszelkiego rodzaju wpadki, problemy budżetowe, logistycznie i w zasadzie wszystkie, które wiązały się z kuriozalnymi sytuacjami, w których dochodziło do dużych zaniedbań. Wiadomo już, że to powiedzenie przechodzi do lamusa.
- Strategia rozwoju została stworzona początkiem 2021 roku. To nie był jednak najlepszy czas na publikacje tego typu dokumentów. Wtedy skupialiśmy się na ratowaniu klubu, a nie ogłaszaniu, że to zrobimy. Dziś, kiedy sytuacja jest już bardzo stabilna, mamy przyjemność przedstawić państwu strategiczny plan rozwoju FKS Stal Mielec S.A. Zaznajamiając się ze stworzoną przez nas strategią, zobaczą państwo, iż to, co wydarzyło się w tamtym okresie, jest bardzo zbieżne z założeniami strategii - mówił w 2022 roku prezes klubu Jacek Klimek.
REKLAMA
85. urodziny Stali można świętować ze spokojem i czekać, co przyniosą kolejne sezony.
PolskieRadio24.pl/ps i bg/red/wmkor
REKLAMA