Ekstraklasa. "Wstyd" w Poznaniu. Lech przegrywa z Legią po dwóch golach samobójczych
Lech Poznań przegrał 1:2 z Legią Warszawa w hicie 32. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. "Kolejorza" pogrążyły dwa gole samobójcze, których autorami byli Miha Blazić i Bartosz Salamon. Za sprawą porażki z "Wojskowymi" ekipa z Poznania straciła matematyczne szanse na mistrzostwo Polski. Do przygnębiającego obrazu swoje dodali także kibice.
2024-05-12, 19:27
Niedzielny hit 32. kolejki rozpoczęła ogromna kartoniada, formująca się w napis "wstyd", który w minionych tygodniach czują poznańscy kibice, oglądając występy "Kolejorza". Sytuacji z pewności nie poprawiła sytuacja z 6. minuty, kiedy po rykoszecie do bramki Lecha trafił Wszołek. Po analizie VAR sędzia Szymon Marciniak nie uznał jednak gola, ponieważ, co wykazały powtórki, wcześniej Rosołek nadepnął na nogę Sousy.
Analiza VAR okazała się potrzebna również w 12. minucie, kiedy Douglas uderzył łokciem w twarz Guala. Po obejrzeniu powtórki Marciniak wskazał na "wapno", a do piłki podszedł Josue. Kapitan Legii wybrał lewy dolny róg, a Mrozek wyczuł jego intencje i obronił strzał. Po chwili "Wojskowi" otworzyli jednak wynik - stało się to w kuriozalnych okolicznościach. Z prawej flanki zacentrował Wszołek, piłkę do środka strącił Ribeiro, a w teoretycznie niegroźnej sytuacji futbolówkę do własnej bramki wpakował Blazić.
Słoweniec miał okazję się zrehabilitować w 24. minucie, kiedy doskonałym dośrodkowaniem "obsłużył" go Pereira, ale piłka po jego główce odbiła się tylko od poprzeczki. Tuż przed przerwą groźnie zrobiło się pod bramką gospodarzy, kiedy Salamon nie zrozumiał się z Murawskim, a piłkę lechitom odebrał Gual, ale strzał Hiszpana ze skraju pola karnego okazał się niecelny.
Gol na 0:2 padł w równie przedziwnych okolicznościach co pierwszy - Wszołek ponownie zacentrował z prawego skrzydła, a piłkę do własnej bramki kolanem wbił nieatakowany przez nikogo Salamon. Schodzących do szatni na przerwę piłkarzy Lecha pożegnały gromkie gwizdy.
REKLAMA
W drugiej odsłonie Lech zaatakował nieco odważniej, jednak zegar tykał, a bramkowych szans dla "Kolejorza" nie było. Groźniejsze pozostawały wypady Legii - w 58. minucie przed szansą stanął Celhaka, ale jego uderzenie zza "szesnastki" przeleciało wysoko nad poprzeczką.
Sygnał do ataku "Kolejorzowi" w 69. minucie wysłał Murawski. Pomocnik potężnie kropnął z 20 metrów, ale wracający do bramki Legii Tobiasz w świetnym styu sparował jego strzał. Golkiper "Wojskowych" dobrze spisał się także przy sytuacyjnej główce Ishaka, która nie zaskoczyła go w 75. minucie.
Chwilę później na pole karne Legii spadł deszcz rac, za co klub z Poznania z pewnością czeka słona kara finansowa. W 83. minucie "odpalił" jednak Pereira - kapitalny strzał Portugalczyka z 20. metra dał lechitom gola kontaktowego. Gospodarze "poczuli krew" i ruszyli do ataku, ale nie zdołali wyrównać.
Porażka oznacza, że Lech stracił szanse na mistrzostwo Polski. "Kolejorz" spadł na 5. lokatę i ma na koncie 52 punkty. Legia zgromadziła o "oczko" więcej i jest trzecia.
REKLAMA
Lech Poznań - Legia Warszawa 1:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Miha Blazic (15-samobójcza), 0:2 Bartosz Salamon (45-samobójcza), 1:2 Joel Pereira (83).
Żółta kartka - Lech Poznań: Barry Douglas, Elias Andersson, Bartosz Salamon. Legia Warszawa: Yuri Ribeiro, Artur Jędrzejczyk.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 40 278.
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Miha Blazic, Barry Douglas (46. Elias Andersson) - Filip Szymczak, Radosław Murawski, Afonso Sousa (76. Adriel Ba Loua), Jesper Karlstroem (67. Nika Kwekweskiri), Kristoffer Velde (67. Alan Czerwiński) - Mikael Ishak.
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov, Artur Jędrzejczyk, Steve Kapuadi - Paweł Wszołek, Josue, Jurgen Celhaka (82. Wojciech Urbański), Juergen Elitim, Yuri Ribeiro - Maciej Rosołek (74. Ryoya Morishita), Marc Gual.
W 14. minucie Josue (Legia) nie wykorzystał rzutu karnego - obrona Bartosza Mrozka.
- PKO BP Ekstraklasa. Jagiellonia liderem, ale faworyci zawodzą. Terminarz i tabela sezonu 2023/2024
- Ekstraklasa. Trzęsienie ziemi w Rakowie. Szwarga odchodzi, Papszun wraca?
bg
REKLAMA