Liga Europy. Trener Ajaksu z respektem o Jagiellonii. "Nieprzypadkowo są mistrzem"

Pytany przez holenderskich dziennikarzy włoski szkoleniowiec Ajaksu ocenił, że Jagiellonia zagra dość agresywnie, porównywał to do gry Panathinaikosu Ateny we wcześniejszej rundzie eliminacji LE (Ajax wygrał dwumecz rzutami karnymi).

Mówił, że spodziewa się, iż gospodarze będą dążyli do utrzymywania się przy piłce i będą atakować, by zmusić jego piłkarzy do błędu. "Niektóre schematy w grze Jagiellonii są nam znajome, np. zachowania w środkowej części boiska, sposób gry piłką, szukanie diagonalnych podań" - powiedział Farioli.

Chwalił dobrą organizację gry Jagiellonii, mówił że jej piłkarze są groźni w środku pola, zwracał uwagę na ofensywnych pomocników i silnego napastnika, który jest bardzo mobilny i świetnie chroni piłkę. "W ubiegłym sezonie nieprzypadkowo Jagiellonia została mistrzem" - mówił włoski szkoleniowiec.

35-letni Farioli z uśmiechem przyznał, że to dziwne uczucie, gdy gra się z drużyną, której szkoleniowiec jest od niego młodszy. Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec ma 32 lata. "Nadchodzi nowa generacja, to daje mi poczucie doświadczenia" - ocenił.

Ajax zagra w Białymstoku po wyjazdowej porażce w lidze 1:2 z NAC Breda. "Wierzymy, że ten mecz pomoże w przygotowaniu do jutrzejszego. Z drugiego strony, pomoże w przygotowaniach do kolejnych, ponieważ - jak wiecie - nie ma zbyt dużo czasu na świętowanie i nie ma zbyt dużo na rozpaczanie" - mówił Farioli.

Ajax nie odbył w środę oficjalnego treningu na stadionie miejskim w Białymstoku, na którym zagra w czwartek z Jagiellonią. "To całkiem zwyczajna decyzja. To była długa podróż, zdecydowaliśmy, że przed nią trening odbędziemy na swoich obiektach w Amsterdamie" - zaznaczył.

Początek czwartkowego meczu Jagiellonia - Ajax o godz. 20.45. Rewanż odbędzie się tydzień później w Holandii.

• Ekstraklasa. Jagiellonia sięga po gracza z Serie A. Ma zastąpić Dominika Marczuka
• Puchary są o krok. Oto rywale polskich drużyn w Lidze Europy i Lidze Konferencji
• Liga Mistrzów. Lille blisko awansu. Szymon Marciniak nie uznał dwóch goli Slavii

bg/PAP