Bodo/Glimt vs Tottenham. 5 kg dorsza za bilet na mecz

Zainteresowanie meczem rewanżowym w półfinale piłkarskiej Ligi Europy pomiędzy Bodo/Glimt i Tottenhamem jest tak ogromne, że za niedostępne już bilety kibice oferują ryby i mięso z renifera - obchodząc zakaz odsprzedaży za gotówkę z zyskiem.

2025-05-08, 12:17

Bodo/Glimt vs Tottenham. 5 kg dorsza za bilet na mecz
O finał Ligi Europy walczą Bodo/Glimt i Tottenham . Foto: PAP/EPA/Andy Rain

Pierwszy mecz przed tygodniem w Londynie wygrał Tottenham 3:1, lecz w Bodoe nikt nie ma wątpliwości, że norweski zespół odrobi straty, wygra dwumecz i wystąpi w finale LE. "Miasto się wręcz gotuje od emocji przed tym najważniejszym meczem klubowym w historii kraju” - opisały media przed spotkaniem zaplanowanym na czwartek 8 maja na godzinę 21.00.

Stadion Aspmyra w Bodoe ma pojemność zaledwie 8200 miejsc, lecz po sprzedaży biletów mającym pierwszeństwo posiadaczom karnetów sezonowych i odjęciu puli zarezerwowanych przez UEFA dla działaczy, sponsorów, mediów i angielskich kibiców w wolnej sprzedaży pozostało ich tylko 480, na które ustawiło się w kolejce ponad 50 tysięcy Norwegów.

W Norwegii sprzedaż biletów z zyskiem jest nielegalna i można je odstąpić tylko za cenę nominalną lub jak stosują to Norwegowie w handlu wymiennym.

Pojawiły się ogłoszenia oferujące za bilet dorsza lub mięso z renifera.

”Zaoferowałem pięć kilogramów suszonego dorsza o wartości rynkowej 200 euro i prawie natychmiast otrzymałem odpowiedź i upragniony bilet” - powiedział Torbjoern Eide w reportażu kanału telewizji NRK z Bodoe.

Nils Erik Osheim zaproponował z kolei pięć kilogramów polędwicy z renifera i również zapewnił sobie bilet. "Miałem numer 40000 w kolejce biletowej, więc szanse były praktycznie zerowe, a kupiec natychmiast zgodził się na delikatesowe mięso, które w sklepie jest bardzo drogie” - stwierdził.

”Takie transakcje są legalne, ponieważ obie strony ustalają wartość swoich produktów na wymianę natomiast odsprzedaż biletu z zyskiem podchodzi pod paragraf czarnego rynku i jest zakazana, więc jak widać Norwegowie wykazują się dużą kreatywnością” - wyjaśniła prawniczka urzędu praw konsumenta Nora Wenneberg Gloersen.

Nie tylko brakuje biletów na mecz, ale też na samoloty, którymi do Bodoe udają się tysiące kibiców z całego kraju, aby przeżyć atmosferę na miejscu w pubach i strefach kibica z dużymi ekranami. Nie ma również miejsc w hotelach, a noclegi prywatne kosztują po kilkaset euro.

Według lokalnych mediów licencje na transmisję meczu wykupiły nie tylko puby i restauracje, lecz też prawie wszystkie w mieście świetlice i lokale najróżniejszych stowarzyszeń.

Czytaj więcej:

Źródło: PAP/ah

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej