Mija 16 lat od "Dudek dance". Wyczyn Polaka przeszedł do historii

2021-05-25, 14:30

Mija 16 lat od "Dudek dance". Wyczyn Polaka przeszedł do historii
Jerzy Dudek. Foto: Printscreen z Twitter

25 maja 2005 roku zapisał się w historii jako dzień jednego z najbardziej pasjonujących i zaskakujących finałów Ligi Mistrzów. Szczególną rolę odegrał w nim polski bramkarz Jerzy Dudek.

Dramatyczny finał w Stambule

Nic nie zapowiadało tego, że golkiper, na którego zwrócone były oczy wszystkich polskich kibiców piłki nożnej, będzie miał tego wieczoru powody do zadowolenia.

Powiązany Artykuł

górski serwis grafika 1200 .jpg

Rozgrywany w Stambule finał Ligi Mistrzów rozpoczął się dla Liverpoolu koszmarnie - już w pierwszej minucie wynik spotkania otworzył Paolo Maldini, a "The Reds" byli w odwrocie. Na przerwę schodzili w fatalnych nastrojach - dwa gole w ostatnich pięciu minutach tej części gry zdobył Hernan Crespo. Przy swoim drugiej bramce w sytuacji sam na sam finezyjnie podciął piłkę nad Jerzym Dudkiem. Ale ostatnie słowo w tym spotkaniu miało należeć do Polaka.


Już przed finałem nikt nie dawał Liverpoolowi większych szans na to, by pokonać rewelacyjny AC Milan. Zespół Rafaela Beniteza w jego pierwszym sezonie na ławce trenerskiej zakończył ligę na piątym miejscu, potrafił rozgrywać kapitalne mecze, jednak można było wskazać wiele jego słabych punktów. W Milanie można było ich szukać ze świecą. Świetna defensywa, pomoc, w której była zarówno siła Gattuso, jak i finezja Kaki, atak z Szewczenką i Crespo... Faworyta było widać na pierwszy rzut oka. I Włosi zagrali tak, jak na niego przystało. Liverpool nie zamierzał jednak się poddawać.


Benitez zmienił taktykę, a nadzieję w serca kibiców wlał Stephen Gerrard. Kapitan liverpoolczyków w 54. minucie zdobył gola uderzeniem głową. Kilkadziesiąt sekund później kontaktową bramkę zdobył Vladimir Smicer. 

Milan stanął zupełnie, a Liverpool szedł za ciosem. Tuż przed upływem godziny gry Gerrard wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Gattuso. Do piłki podszedł Xabi Alonso. Dida świetnie go wyczuł, ale nie zdołał wybić piłki, a Hiszpan dostał szansę na poprawę i nie zmarnował jej.

"Dudek Dance", czyli Jerzy Dudek kontra Andrij Szewczenko

Sensacja stała się faktem, Anglicy odrobili stratę, jednak ten mecz i jego niezwykła historia nie miała się na tym skończyć. Do końca regulaminowego czasu gry gole już nie padły. Podobnie było w dogrywce, w której Liverpool uratował Dudek.

Powiązany Artykuł

Shutterstock Kamil Piątkowski 1200F.jpg

Do dziś nie wiadomo, jak udało mu się obronić uderzenie z 27. minuty dodatkowego czasu gry. Serginho dograł idealnie na głowę Szewczenki, który najpierw uderzył, a później błyskawicznie ruszył, by dobić do pustej bramki odbitą przez Polaka futbolówkę. To była piłka meczowa, ale napastnikowi pozostawało tylko kręcenie głową z niedowierzaniem. Dudek wyciągnął rękę i w jakiś sposób zdołał odbić strzał.

Kilka minut później stało się jasne, że wszystko rozstrzygnie się w rzutach karnych.

W tej wyjątkowej serii jedenastek Dudek próbował zdeprymować rywali tańcem na linii bramkowej. Najpierw przestrzelił Serginho, później Polak zatrzymał uderzenie Pirlo. Decydująca miała się okazać jego interwencja przy próbie tego, którego wcześniej zatrzymał dwukrotnie - Andrija Szewczenki, który dwa lata wcześniej dał Milanowi wygraną w Lidze Mistrzów w finałowym meczu z Juventusem.

Ukrainiec strzelił w środek, Dudek rzucił się w swój prawy róg, jednak zostawił rękę i pokrzyżował plany snajpera. Liverpool wyszedł wygrany ze starcia, którego nie miał prawa wygrać, a cud w Stambule przeszedł do historii.

Historyczny finał Ligi Mistrzów

O tym meczu od lat krążą legendy. Piłkarzy "The Reds" mieli natchnąć kibice i śpiew hymnu "You'll Never Walk Alone" przez trzydzieści tysięcy gardeł, który docierał nawet do szatni.


Benitez przyznał się do błędu i na drugą połowę wystawił niezbyt efektownego, ale efektywnego Dietmara Hamanna. Kilku piłkarzy Milanu mówiło później, że w momencie interwencji Dudka, która umożliwiła karne, doskonale wiedzieli, że mogą pożegnać się z pucharem.

Powiązany Artykuł

Jakub Moder Lewandowski 1200.jpg
Czytaj także:

Polski bramkarz po latach mówił, że był tak skoncentrowany, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że obrona przy uderzeniu Szewczenki dała Liverpoolowi wygraną. Zorientował się, dopiero gdy reszta kolegów biegła w jego stronę ze środka boiska.

Bez dwóch zdań był doskonały przykład tego, jak nieprzewidywalna i zaskakująca może być piłka.

ps 

Polecane

Wróć do strony głównej