Igor Sypniewski nie żyje. "Byłem w dużym gazie, więc miałem fantazję"

2022-11-04, 13:24

Igor Sypniewski nie żyje. "Byłem w dużym gazie, więc miałem fantazję"
Igor Sypniewski miał 47 lat.Foto: Zuma Press / Forum

Igor Sypniewski zmarł w wieku 47 lat. Był jednym z największych talentów polskiego futbolu na przełomie wieków. W pamięci kibiców zapisał się głównie dzięki grze w Lidze Mistrzów i pozaboiskowych problemów. 

  • Sypniewski urodził się 10 listopada 1974 r. w Łodzi. Oprócz ŁKS, którego był wychowankiem, występował też w: Ceramice Opoczno, RKS Radomsko, Wiśle Kraków, greckich klubach - AO Kawala, Panathinaikos Ateny, OFI Kreta, Kallithea FC oraz szwedzkich drużynach - Halmstads BK, Malmoe FF i Trelleborgs FF
  • Grając w barwach Panathinaikosu pokonał m.in. słynnego bramkarza Davida Seamana w meczu z Arsenalem Londyn w Lidze Mistrzów. W 2006 r. miał duży udział w powrocie ŁKS do ekstraklasy. Był też ceniony w Grecji i Szwecji, gdzie grał przez kilka lat. Jako piłkarz Malmoe FF zdobył w 2004 r. mistrzostwo Szwecji
  • Rozegrał dwa mecze w reprezentacji - z Nową Zelandią (1999 rok) i Kamerunem (2001 rok)

Igor Sypniewski był uznawany za wielki, niespełniony talent. Zaledwie dwa mecze w polskiej reprezentacji to stanowczo za mało, jak na jego potencjał. Oprócz gola wbitego Arsenalowi, znakomicie zaprezentował się na słynnym Old Trafford, gdy w 2000 roku jego Panathinaikos mierzył się z Manchesterem United. 

Byłem w dużym gazie, więc miałem fantazję. Kilka razy specjalnie zbiegałem na swą lewą stronę, by zmierzyć się oko w oko z Garry'm Neville'm. Obiegałem go jak tyczkę, więc wku....ny poprosił o pomoc, grającego przed nim, Beckhama. Ale David w defensywie też nic nie zwojował. Do Anglików miałem szczęście, bo w innym meczu, przeciw Arsenalowi, pokonałem bramkarza Seamana - wspominał w rozmowie z Dariuszem Łuszczyną w "Fakcie".

W swojej autobiografii "ZaSypany", napisanej z Żelisławem Żyżyńskim, opowiedział między innymi o swoich wrażeniach z pojedynków z Davidem Beckhamem.

Dobrze wiem, że gość jest legendą światowej piłki, multimilionerem, symbolem futbolu, a ja... schorowanym trzydziestoparolatkiem siedzącym w mieszkaniu matki na Bałutach. W 2000 roku nikt jednak nie mógł wiedzieć, że się to wszystko tak potoczy, a nawet gdybym ja to wiedział - i tak nie miałoby to żadnego znaczenia. Bo wtedy, gdy obaj słuchaliśmy hymnu Ligi Mistrzów na tym samym boisku, na oczach ponad 70 tysięcy widzów na stadionie i kilku milionów przed telewizorami, byliśmy sobie równi - stwierdził po latach Sypniewski.

Problemy pozaboiskowe - alkoholizm i depresja - sprowadziły też na niego kłopoty z prawem. W Szwecji został zatrzymany za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu, brał udział w awanturze na trybunach podczas meczu Lech - ŁKs w 2007 roku, otrzymał też karę 1,5 roku pozbawienia wolności za znęcanie się nad matką i grożenie swojej partnerce. 

Ja wypiłem swoje pierwsze piwo, gdy miałem dziewięć lat. A później, to już samo poszło - mówił w rozmowie z "Faktem".

O śmierci byłego napastnika poinformował w piątek Jacek Bogusiak, kustosz tradycji Łódzkiego Klubu Sportowego.

- Zmarł w szpitalu dziś w nocy. Jeszcze niedawno byliśmy razem na meczu ŁKS – przekazał.

Odeszli w 2022 roku >>> Wójtowicz, Williams, Kupcewicz... Wspominamy gwiazdy sportu, które odeszły

red/PAP

Polecane

Wróć do strony głównej