Fernando Santos selekcjonerem - Kulesza wybrał z najwyższej półki i zamknął usta gwiazdom [KOMENTARZ]
Podpisując kontrakt z Fernando Santosem, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza mało ryzykuje, a już wiele zyskał. Człowieka z takim piłkarskim CV jak Santos, w historii polskiego futbolu jeszcze nie było. Wysłał też jasny sygnał Lewandowskiemu i kolegom - koniec zasłaniania się selekcjonerem.
2023-01-24, 11:00
Prezes wykonał zadanie
Porównując kandydaturę Santosa z nazwiskami, które pojawiały się w przestrzeni medialnej, Portugalczyk wypada najlepiej. Herve Renard? Świetny fachowiec, jednak niepracujący w Europie. Paulo Bento - dużo mniejsze sukcesy i doświadczenie, ostatnie lata poza Europą. Vladimir Petković nie osiągał sukcesów poza Szwajcarią, czyli pod względem sportowym swoim krajem pierwszego wyboru, który zna na wylot.
Gdy spojrzymy na poprzednich selekcjonerów-obcokrajowców, czyli Leo Beenkahhera i Paulo Sousę - tych kolegów po fachu Santos również bije na głowę. Słynny Holender pracował przy największych (Ajax, Real Madryt, reprezentacja Holandii) kilkanaście lat wcześniej, w momencie obejmowania naszej kadry był na peryferiach poważnego futbolu. Chociaż cały piłkarski świat trzymał kciuki za prowadzoną przez niego, waleczną kadrę Trynidadu i Tobago, w całej swojej karierze nie wygrał meczu w mistrzostwach świata (niestety, również w mistrzostwach Europy). Co do młodszego krajana Santosa - jeśli chodzi o karierę trenerską - szkoda klawiatury na porównania.
Santos - przeciętny piłkarz, wybitny trener >>> CZYTAJ WIĘCEJ
Mistrz Europy, zwycięzca Ligi Narodów, etatowy uczestnik turniejów mistrzowskich, przed laty szanowany trener klubowy - nawet jeśli słuszność mają portugalscy kibice, mówiący o zmarnowaniu potencjału... to każdemu pozostaje życzyć takiej klęski jak awans do 1/4 mistrzostw świata i 14 zdobytych bramek w pierwszych czterech meczach turnieju.
REKLAMA
Prezes Kulesza sięgnął po fachowca z najwyższej selekcjonerskiej półki i nawet ryzyko związane z wiekiem Santosa czy wiedzą na temat polskiego futbolu nie przysłaniają tego, że wybrano najlepszego z możliwych kandydatów - co nie oznacza, że idealnego i wymarzonego.
Początek konferencji prasowej o godzinie 13. Transmisja na portalu PolskieRadio24.pl>>>OGLĄDAJ TUTAJ<<<
Czy Santos jest potrzebny?
Jeśli prawdą są medialne pogłoski, mówiące o 3 milionach euro rocznej pensji dla Portugalczyka, trzeba jednak postawić pytanie: czy akurat teraz, najbardziej palącą potrzebą polskiego futbolu jest wydatek na selekcjonera z takiego przedziału płacowego?
O młodych piłkarzy nie zabiegają kluby Premier League i La Liga, za wielki sukces uznaje się awans mistrza Polski do fazy pucharowej Ligi Konferencji, więc czy z polskiej perspektywy najistotniejszym na dziś problemem jest kwestia zwiększenia szansy zagrania jednego meczu więcej na Euro 2024?
REKLAMA
Awans do nadchodzących mistrzostw Europy jest obowiązkiem nawet z dowolnym trenerem ligowym za sterami, a w piłce nożnej, sporcie mało punktowanym, więcej niż w innych dyscyplinach zależy od przypadku. Tu 1:0 jest najczęściej bardziej przypadkowe od 3:2 w tenisie czy siatkówce. Santos nie jest teoretykiem futbolu, nie jest też kojarzony z ofensywnym i przyjemnym do oglądania stylem gry. Jeśli uznamy, że Santos da nam ćwierćfinał, jako coś ponad nasz potencjał (wyjście z grupy), zasadne staje się pytanie, czy specjalista o takich cechach jest dziś najpilniej potrzebnym człowiekiem na liście płac PZPN.
Koniec wymówek dla piłkarzy
Otwarte pozostaje też pytanie, jak na nowego selekcjonera zareagują piłkarze reprezentacji Polski. Po mistrzostwach w Katarze, a także pożegnaniu z Jerzym Brzęczkiem, kadrowicze nawet nie silili się na tłumaczenia, że to nie oni stoją za zmianą trenera. Pod wodzą Brzęczka gra była bardzo przeciętna, podobnie jak wyniki, Michniewicz miał lepsze wyniki niż styl.
W Polsce panuje nieuzasadnione przekonanie, że obserwujemy wyjątkowo utalentowane na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci pokolenie, któremu piłkarsko bliżej do potencjału np. Holandii niż Węgier. Co gorsze, sami piłkarze zdają się w to wierzyć.
Jakkolwiek groteskowo wygląda to prężenie muskułów, gdy poza Lewandowskim, Zielińskim i Szczęsnym, nasz skład opiera się na "średniakach" z Serie A czy niżej notowanych lig, Cezary Kulesza mówi: sprawdzam. Reprezentacja Polski dostała fachowca lepszego, niż na to zasługuje swoimi wynikami. Polscy piłkarze w ostatnich 36-ciu latach zaledwie raz wyszli z grupy na mundialu i zagrali w ćwierćfinale mistrzostw Europy, bo, zdaniem kadrowej starszyzny, kolejni selekcjonerzy tłamsili ich potencjał - więc teraz nie ma wymówek. Skoro bezbramkowy remis po słabej grze z Meksykiem jest - ich zdaniem - winą poprzedniego selekcjonera, a nie niewytrzymującego presji przy rzucie karnym kapitana, niech nie liczą na taryfę ulgową.
REKLAMA
>>>Jak grały drużyny Fernando Santosa? Miłośnicy "futbolu na tak" mogą się rozczarować<<<
Piłkarze dostali to, czego rzekomo chcieli - selekcjonera przez duże "S". Za chwilę mogą się jednak zdziwić, gdy główna taktyka nadal będzie bardzo podobna do tej, którą proponował uznany za archaicznego Czesław Michniewicz, czyli wyśmiewana przez kibiców "laga na Lewandowskiego". Bo z mistrza Europy, nawet przy wsparciu zaprzyjaźnionych dziennikarzy, ciężko będzie zrobić amatora, który nie zna się na swojej robocie, a jedyne, na czym mu zależy, to hamowanie rzekomo wielkiego potencjału świetnego, przekonanego o własnej wyjątkowości zespołu.
W sporcie, na końcu rację ma tylko zwycięzca - Santos wielokrotnie udowodnił, że na wygrywaniu zna się jak mało kto. A dla naszych gwiazd lepiej, żeby zapomniały o "sekundach ciszy" po słabych meczach czy stawianiu ultimatum "albo selekcjoner albo ja". Bo u Portugalczyka, nawet Cristiano Ronaldo musiał usiąść na ławce.
Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
Konferencja prasowa na PGE Narodowym rozpocznie się we wtorek o godzinie 13.
REKLAMA