Nie żyje Józef Kolinek. "Był jednym z filarów Sinfonii Varsovii"

Ostatnia aktualizacja: 07.05.2021 20:55
- Józio był takim pasjonatem muzyki, w ogóle pasjonatem sztuki, bo nie tylko muzyką się interesował, wiedział, co się dzieje aktualnie w sztuce. Był także człowiekiem łatwo nawiązującym kontakty - wspominał na antenie Dwójki Jerzy Muranty, wiolonczelista grający z Józefem Kolinkiem przez kilkanaście lat w kwartecie "Prima Vista". 
Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjneFoto: Shutterstock/ Maksym Fesenko

Józef Kolinek był znakomitym skrzypkiem, animatorem polskiego życia muzycznego. Przez wiele lat był związany z Polską Orkiestrą Kameralną, Sinfonią Varsovią oraz kwartetem "Prima Vista".


Posłuchaj
05:36 [ PR2]PR2 (mp3) 7 maj 2021 16_12_50.mp3 Jerzy Muranty, Grzegorz Kozłowski i Janusz Marynowski wspominają Józefa Kolinka (Wybieram Dwójkę)

 

- Miał mocny charakter, z jednej strony był takim ciepłym człowiekiem, bardzo dobrym organizatorem, z drugiej zaś te kontakty były tak mocne i intensywne, że musieliśmy od siebie czasami odpoczywać. Nigdy jakiś konflikt nie spowodował, że byliśmy na siebie obrażeni, pozostawaliśmy w ciepłych relacjach. Nagraliśmy kilkanaście płyt, zdobyliśmy kilka "Fryderyków", współpracowaliśmy ze wspaniałymi solistami jak Piotr Paleczny, Konstanty Andrzej Kulka czy Waldemar Malicki - wspominał Jerzy Muranty.

- Muszę powiedzieć, że te nagrania były owocem działalności organizatorskiej Józefa Kolinka, on to spinał, zabiegał o sponsorów. Był dla mnie wzorem pasjonata tego co robi, organizował festiwale muzyczne m.in. w Podkowie Leśnej, Sieniawie, Ożarowie, braliśmy w nich udział dzięki jego rzadkiemu talentowi organizacyjnemu - dodał wiolonczelista.

- Józia Kolinka poznałem w Polskiej Orkiestrze Kameralnej - opowiadał skrzypek Grzegorz Kozłowski. - Pracował w niej do 2002 roku, kiedy to razem z kolegami z kwartetu "Prima Vista" rozpoczęli karierę zespołu kameralnego. Pamiętam go jako świetnego skrzypka i dowcipnego, wesołego kolegę. Gdzieś odnalazł i nabył oryginalny instrument Groblicza, grał na zabytkowych skrzypcach. Już po odejściu z orkiestry był animatorem życia muzycznego, mieszkał w Podkowie Leśnej i w pobliskim Stawisku, gdzie jest Muzeum Iwaszkiewiczów, od czasu do czasu organizował koncerty kwartetu. Współpracował także z działem edukacji Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, prowadził tam audycje popularyzujące muzykę. Jego odejście to wielka strata dla polskiego świata muzycznego - zaznaczył.

Józefa Kolinka w Dwójce wspominał także Janusz Marynowski. Dyrektor Sinfonii Varsovii poznał skrzypka w 1987 roku, gdy zaczął swoją współpracę z orkiestrą. - Józef Kolinek po prostu przyszedł do mnie przed próbą i powiedział: "Mam na imię Józef", to było szalenie sympatyczne i ułatwiające dla młodego muzyka wejście w zespół. Był zawsze bardzo pogodny, tryskający optymizmem, bardzo zaangażowany w życie orkiestry. Kiedyś zastanawialiśmy się, co zrobić z płytami, których mieliśmy mnóstwo i to on wpadł na pomysł, aby zapakować je do walizki i sprzedawać przy okazji koncertów. On tym się zajmował, bardzo chciał, aby publiczność zabrała z każdego koncertu wspomnienie w postaci płyty. Zawsze go będę wspominał jako współtwórcę, jednego z filarów orkiestry - mówił Janusz Marynowski.

***

Tytuł audycji: Wybieram Dwójkę

Prowadził: Jakub Kukla

Goście: Jerzy Muranty (wiolonczelista), Grzegorz Kozłowski (skrzypek), Janusz Marynowski (dyrektor orkiestry Sinfonia Varsovia)

Data emisji: 7.05.2021

Godzina emisji: 16.12

mo


Czytaj także

Wiesław Ochman: Kazimierz Kord wielki artysta, dyrygent i wspaniały przyjaciel

Ostatnia aktualizacja: 30.04.2021 17:30
- To był jeden z niewielu emocjonalnych dyrygentów, on po prostu te sceny przeżywał i do tego było dostosowane tempo i dynamika. Był wyjątkowym dyrygentem operowym, ponieważ czuł scenę i jednocześnie potrafił oddychać wraz ze śpiewakiem - mówił o Kazimierzu Kordzie w specjalnym wydaniu "Wybieram Dwójkę" Wiesław Ochman.
rozwiń zwiń