Afera przetargowa: urzędniczka MSZ aresztowana za zdradę tajemnicy, której nie było?
Pracownica MSZ została oskarżona o ustawienie przetargu i ujawnienie jego wartości oferentowi. Tyle, że wartość tego zlecenia nie jest żadną tajemnicą - donosi "Gazeta Wyborcza".
2013-12-19, 07:18
Przed zatrzymaniem przez CBA, Monika F. była szefową Wydziału Zamówień Publicznych MSZ. Sąd przyjął za prawdopodobne, że jako przewodnicząca komisji przetargowej "weszła w porozumienie z Januszem J., nie wyłączając się z prowadzonego postępowania i ujawniając mu istotne informacje, w tym kwotę przeznaczoną na realizację zamówienia".
Kobieta została zatrzymana 19 listopada przez CBA. Prokuratura zarzuciła jej, że pomogła ustawić przetarg na obsługę polskiej prezydencji wart 34 miliony złotych. Przetarg wygrywa konsorcjum firm EasyLog, CAM Media i IT.expert. Stworzył je Janusz J. partner urzędniczki. Jego nazwisko przewija się w śledztwie w sprawie ustawiania przetargów informatycznych w urzędach - tzw. infoaferze.
Urzędniczka jest w areszcie blisko miesiąc. W czwartek sąd zdecyduje, czy wyjdzie na wolność.
Jacek Dubois, adwokat kobiety, przekonuje, że kwota przeznaczona przez państwo na zadania związane z obsługą prezydencji była przedmiotem debaty w Sejmie i znalazła się w ustawie budżetowej. Urzędniczka nie mogła więc ujawnić czegoś, co było powszechnie wiadome - podkreśla mecenas w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Monika F. stała się twarzą tzw. infoafery, w której prokuratura zatrzymała kilkanaście osób. Z zatrudnienia urzędniczki tłumaczył się nawet z mównicy sejmowej szef MSZ Radosław Sikorski.
REKLAMA
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wspólnie z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym prowadzą pd 2011 roku śledztwo dotyczące korupcji przy przetargach w Centrum Projektów Informatycznych (CPI) oraz w Komendzie Głównej Policji a także w sprawie prania pieniędzy pochodzących z łapówek.
Zbrano dowody wskazujące na podejrzenie popełnienia przestępstw związanych z zamówieniami także w innych instytucjach, w tym Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Głównym Urzędzie Statystycznym. Wśród zatrzymanych są przedstawiciele firm informatycznych i osoby, które pełniły funkcje publiczne.
Szef CBA Paweł Wojtunik ocenił, że sprawa jest jedną z największych prowadzonych przez Biuro. Jedną z największych w kraju jest też ujawniona przez CBA łapówka przyjęta przez byłego szefa CPI - jej wartość szacowana jest na kilka milionów złotych.
Kilkadziesiąt osób usłyszało zarzuty - zmowy przetargowej (grozi za nią do 3 lat więzienia) i przyjęcia albo udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej oraz przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków.
Wśród tych osób były: wiceprezes GUS Krzysztof K. (usłyszał zarzut przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej), urzędniczka MSZ odpowiedzialna za przetargi Monika F. (usłyszała zarzut przekroczenia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej) i pracownica jednej z firm informatycznych Agnieszka P. (ma kilka zarzutów dotyczących zmowy przetargowej).
Witold D. usłyszał trzy zarzuty związane ze sprawstwem kierowniczym. Dwa dotyczą przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, trzeci - wyrządzania w mieniu CPI szkody wielkich rozmiarów, przekraczających 1,8 mln zł. Z kolei Tomaszowi K. postawiono zarzut dotyczący przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Obu grozi od roku do 10 lat więzienia.
REKLAMA
Afera przetargowa w administracji - czytaj więcej >>>
Do pierwszych zatrzymań doszło w październiku 2011 roku. Aresztowano wtedy b. dyrektora CPI Andrzeja M., jego żonę oraz Janusza J. podejrzanego o wręczenie łapówki za wygraną w przetargu dotyczącym informatyzacji MSWiA. M. i J. usłyszeli zarzuty dotyczące przyjęcia i wręczenia łapówki (grozi za to do 12 lat więzienia), a żona byłego dyrektora - prania brudnych pieniędzy, czyli ukrywania łapówki (grozi za to do 10 lat więzienia). Zarzuty usłyszeli też inni pracownicy CPI oraz członek rodziny M.
W styczniu 2012 roku aresztowano dwóch byłych dyrektorów sprzedaży z koncernów IBM i HP.
Były dyrektor CPI Andrzej M. i jego zastępca pracowali w MSWiA w latach 2008-2010. Byli oddelegowani z Komendy Głównej Policji i do chwili zatrzymania pracowali tam w pionie logistyki. M. został zwolniony z MSWiA w 2010 roku przez ówczesnego ministra Jerzego Millera.
Obecnie CPI podlega Ministerstwu Administracji i Cyfryzacji. W piątek odchodzący z resortu minister Michał Boni zapewnił, że zatrzymania nie dotyczą okresu od powstania tego resortu pod koniec 2011 roku.
Zupełnie odrębne śledztwo dotyczy przetargów m.in. na czytniki linii papilarnych i usługi transmisji danych dla policji. Prowadzi je także Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, ale we współpracy z Biurem Spraw Wewnętrznych KGP. Postępowanie rozpoczęło się w 2012 roku. W tej sprawie zarzuty udziału w zmowie cenowej postawiono 13 osobom (z tego dziewięciu w tym tygodniu). Są to głównie przedstawiciele handlowi firm z branży teleinformatycznej i trzech operatorów telefonii komórkowej. KGP, która sama zawiadomiła prokuraturę o podejrzanie wysokich cenach oferowanych w przetargu na czytniki, podkreśla, że wśród podejrzanych nie ma funkcjonariuszy i pracowników policji.
"Gazeta Wyborcza"/polskieradio.pl/iz
REKLAMA
REKLAMA