Obama ostrzega Sudan Południowy. "Wycofamy wsparcie"
Prezydent USA zapowiedział, że jeśli władze w Dżubie dopuszczą do przewrotu wojskowego, to Stany Zjednoczone i ich sojusznicy odetną wszelką pomoc dla tego kraju.
2013-12-22, 07:38
Posłuchaj
Prezydent USA wezwał też do ochrony amerykańskich obywateli. Ma to związek z ostrzelaniem w Południowym Sudanie samolotu należącego do sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Trzech lecących nim żołnierzy zostało rannych. Samolot miał ewakuować obywateli państw zachodnich z ogarniętego walkami wewnętrznymi kraju. Gdy maszyna podchodziła do lądowania w mieście Bor, została ostrzelana przez rebeliantów. Uszkodzony samolot wylądował w Ugandzie.
- Każda próba przejęcia władzy przez użycie siły wojskowej spowoduje przerwanie wieloletniego wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych i społeczności międzynarodowej - napisano w oświadczeniu Białego Domu.
W Sudanie Południowym wybuchły w ostatnim czasie nowe niepokoje. Po utrzymujących się kilka miesięcy napięciach wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara, w niedzielę w pobliżu stolicy wybuchły walki. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.
W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych.
Sudan bardzo ucierpiał w wyniku 22-letniej wojny domowej. Życie straciło w niej ponad milion ludzi. Dwa i pół roku temu południowa część kraju odłączyła się, tworząc samodzielny twór państwowy, ale sytuacja wciąż jest wyjątkowo niestabilna.
Atak na śmigłowiec ONZ?
- W okolicach Boru trwają walki, ponieważ od rana rebelianci atakują ludność cywilną. Posunęli się nawet do napadu na przedstawicieli ONZ - powiedział w sobotę minister ds. informacji Michael Makuei Lueth. Zaznaczył, że na razie nie można określić liczby ofiar walk.
Associated Press, powołując się na anonimowe źródła, informuje także, że w piątek doszło do podobnego ataku na śmigłowiec ONZ, który ewakuował ludność cywilną i członków misji pokojowej. Uszkodzenia maszyny były na tyle poważne, że trzeba było ją porzucić niedaleko miejsca zajścia..
Ewakuacja z Sudanu Południowego
Ambasada USA zorganizowała w piątek już piątą rundę ewakuacji amerykańskich obywateli. Zaplanowana była również ewakuacja obywateli niemieckich, brytyjskich i holenderskich. Setki cudzoziemców, włącznie z pracownikami organizacji pomocowych, wyjeżdżają od niedzieli z Sudanu Południowym, po apelach wielu ambasad, które ostrzegają przed eskalacją konfliktu i nasileniem walk grup etnicznych.
PAH wycofuje swoich ludzi
Polska Akcja Humanitarna zawiesiła misję w Południowym Sudanie. Główna baza PAH znajduje się w mieście Bor, gdzie doszło do starć. Prezes Zarządu Akcji Janina Ochojska poinformowała, że pracownicy bazy zostali ewakuowani. W momencie rozpoczęcia walk w Bor przebywało 4 pracowników PAH, w Dżubie, Piborze i Gumurk po 2 pracowników. Z powodu gwałtowności walk ekipa z Bor przeniosła się do bazy misji ONZ, skąd kolejno zostali ewakuowani do Polski. Jeden z pracowników został w Kampali w Ugandzie, żeby nadzorować ewakuację pracowników kenijskich.
REKLAMA
Dwoje polskich obywateli ewakuowanych z Sudanu Południowego >>>
Jak podała Janina Ochojska, baza PAH w Bor została rozkradziona i zniszczona. Pracownicy wzięli ze sobą pieniądze, dokumenty oraz to, co dało się wziąć. Studnie, które akcja budowała dla miejscowej ludności, nie są bezpośrednio zagrożone.
ONZ apeluje o pokojowe rozwiązanie
Konflikt w Sudanie Południowym można rozwiązać tylko na drodze negocjacji - twierdzi ONZ.
Rzecznik sekretarza generalnego ONZ Farhan Haq mówi, że wysłanie tam sił pokojowy niczego nie zmieni. - To nie jest rozwiązanie. To nie zapobiegnie przemocy, jeśli tak wiele zbrojnych bojówek z różnych grup etnicznych próbuje zwalczać się nawzajem. Jedyne, co powinno się stać, to wstrzymanie walk i znalezienie politycznego rozwiązania konfliktu - stwierdził.
IAR, bk
REKLAMA
REKLAMA