Od cherlaka do komandosa

Chcieć znaczy móc, dlatego nie należy skreślać nikogo na samym początku z powodu braku predyspozycji. Ciężka praca i wysiłek mogą sprawić, że nawet wątłe, chorowite dziecko stanie się kiedyś potężnym komandosem.

2014-01-20, 15:42

Od cherlaka do komandosa
. Foto: Adam Roik

Posłuchaj

20.01.14 Arkadiusz Kups o tym jak zostać komandosem
+
Dodaj do playlisty

Świetnym przykładem zrealizowania marzeń i przezwyciężenia swoich słabości jest osoba majora Arkadiusza Kupsa, który sam o sobie mówi, że w dzieciństwie był cherlakiem. Przełom nastąpił w chwili, gdy młody Arek został przyprowadzony przez ojca do zaprzyjaźnionego trenera piłki nożnej. Potem rozpoczęła się fascynacja innymi dyscyplinami sportu, które doprowadziły ostatecznie Arkadiusza Kupsa do miejsca, gdzie znajduje się obecnie.

- Byłem bardzo wątłym dzieckiem, ale wynikało to z faktu, że miałem astmę oskrzelową. Kiedy miałem 16 lat ojciec zaprowadził mnie do sekcji piłki nożnej i powiedział: „niech się dzieje, co się ma stać”. Od tej chwili „zaraziłem się” także innymi sportami i wieku 20 lat trafiłem do szkoły oficerskiej jako zupełnie inny człowiek – wspominał w PR24 major Arkadiusz Kups, komandos.

Major Arkadiusz Kups jest twórcą i szefem „Selekcji”, czyli specjalnej gry terenowej, która odbywa się corocznie od roku 1998. Zasady imprezy oparte są na rekrutacji do jednostek specjalnych. Zawodnicy mierzą się z licznymi zadaniami, a sama trasa przebiega przez tereny bagniste i leśne. Gra rozgrywana jest na terenie poligonu drawskiego i trwa 5 dni.

REKLAMA

Arkadiusz
Arkadiusz Kups foto: PR24/JW

- Pierwsze trzy „Selekcje” polegały na wysyłaniu kandydatur do pisma „Żołnierz Polski”. Teraz odbywa się już tzw. preselekcja, czyli etap wstępny, na który może zgłosić się każdy, kto ukończył 18 lat. Etap wstępny zawsze owiany jest tajemnicą i nie wiadomo jakie zadania tym razem czekają uczestników. Istnieje ileś konkurencji, które trzeba zaliczyć w określonej kolejności. Opiera się to na treningu obwodowym, czyli takim sposobie eliminacji uczestników, który pozwala na wejście do grupy finałowej osobom o najlepszej wydolności fizycznej – mówił Gość PR24.

Rzadko dociera do nas fakt, że prawdziwe wyczyny komandosów są często ciekawsze od filmu. Nie są to ludzie z innej planety, a swoje umiejętności zawdzięczają głównie treningowi. To prawda, że morderczemu, ale w końcu ich zawód to sprawa życia i śmierci.

PR24/Grzegorz Maj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej