Franciszek Jarecki. Brawurowa ucieczka z PRL
- Siedząc w kabinie przeładowałem swój pistolet - mówił o swojej ucieczce na Bornholm ppor. Franciszek Jarecki w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. - Popatrzyłem na lufę i na zegarek, i dotarło do mnie, że za kilka minut ten pistolet mogę użyć przeciwko sobie.
2025-03-05, 05:40
Rankiem 5 marca 1953 roku podporucznik Franciszek Jarecki uprowadził samolot odrzutowy MiG-15bis i wylądował na duńskiej wyspie Bornholm. Data jego ucieczki miała znaczenie symboliczne - tego dnia zmarł Józef Stalin.

Śmiała decyzja
Franciszek Jarecki był wychowankiem dęblińskiej Szkoły Orląt. Najpierw w 1952 roku stacjonował na Bemowie, a od listopada tego samego roku w Redzikowie. Jak sam później przyznał, planował swoją ucieczkę już wówczas. - Mówiłem sobie, że ten dzień będzie decydujący i w tym dniu muszę wykonać ten lot, i to pomogło mi w moim stanowczym kroku - podkreślał ppor. Jarecki w Radiu Wolna Europa.
Posłuchaj
REKLAMA
5 marca 1953 ppor. Franciszek Jarecki brał udział w patrolu lotniczym. Zachmurzenie było bardzo duże. Jarecki to wykorzystał i odłączył się od formacji. Odrzucił obciążające jego samolot zbiorniki paliwa i zniżył się na wysokość 200 metrów. Pozwoliło mu to uciec z pola kontrolowanego przez radzieckie radary.
Początkowo przypuszczano, że Jarecki się rozbił. Jednak zrzucone dodatkowe zbiorniki paliwa dawały jasny komunikat. Polski pilot uciekł. Wkrótce rozpoczął się pościg. Wyruszyło za nim osiem radzieckich MIG-ów patrolujących Bałtyk.
- Ja wyobrażałem sobie, że to będzie trudne - wspominał pilot. - W lotnictwie decyzja musi być jednak jedna i prawidłowa. I tak, i tak można zginąć.
Tło polityczne
Już na początku lat 50. rozpoczęły się ucieczki Polaków na wyspę Bornholm. Tam dostawali azyl polityczny. Jednocześnie Dania sprzeciwiała się przyjęciu do Paktu Północnoatlantyckiego reżimów dyktatorskich, w tym też i Związku Radzieckiego. Kontakty dyplomatyczne między Danią a Europą Wschodnią były chłodne.
REKLAMA
- Gdy w 1952 roku wyłoniła się sprawa stacjonowania samolotów NATO na terytorium duńskim, rządy Związku Radzieckiego i Polski ostrzegły Danię, że przyjęcie samolotów będą traktować jako posunięcie wrogie wobec nich - mówił historyk dr Jan Sałkowski w audycji. Andrzeja Sowy.
Posłuchaj
Ostatecznie duński rząd na początku 1952 roku, po długich debatach, nie zgodził się przyjąć samolotów NATO. Jednak na wypadek zagrożenia lotniska wciąż rozbudowywano. Na jednym z nich wylądował Jarecki.

Mistrzowskie lądowanie
- Już przy samym dojściu do lotniska zauważam w ostatniej chwili, że tam jest parkan z drutu kolczastego - mówił o momencie lądowania ppor. Franciszek Jarecki. - Poderwałem szybko samolot, dodałem trochę obrotów, przeskoczyłem przez parkan. Zrobiłem to tak, że oddalałem drążek i brałem na siebie, żeby go zniżyć, żeby tylko siąść na samym skraju lotniska, bo ono strasznie małe było.
REKLAMA
Jarecki miał problemy z wylądowaniem. Pilot oczekiwał, że na wyspie znajdzie duże wojskowe lotnisko, a jak się okazało, początkowo nawet nie mógł znaleźć jakiegokolwiek miejsca do lądowania. - Tam nie było żadnego samolotu, żadnych wyłożonych znaków, z której strony należy lądować - wspominał ppor. Jarecki. - To wyglądało jak aeroklub lub jakieś szybowisko.
Umiejętności Jareckiego pozwoliły mu zapanować nad sytuacją. Brawurowy lot zakończył się szczęśliwym lądowaniem. Zaledwie 21-letni pilot stał się bohaterem. Świat oszalał na jego punkcie, a jego wyczyn nie schodził z pierwszych stron gazet.
Po dokładnych oględzinach maszyna, na której uciekł Jarecki, została zwrócona stronie polskiej. Później Franciszek Jarecki udał się do Monachium, gdzie wystąpił w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Od gen. Władysława Andersa otrzymał Krzyż Zasługi. Następnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie prezydent Dwight Eisenhower nadał mu obywatelstwo. Zmarł 24 października 2010.
Źródło: Polskie Radio/mb/im
REKLAMA
REKLAMA