Gdzie Rzym. Gdzie Krym. Gdzie Warszawa [analiza]
Na próżno szukać zdjęć Donalda Tuska, czy Radosława Sikorskiego na kijowskim Majdanie. A to właśnie polski rząd postrzegany jest jako główny rzecznik demokratycznych przemian na Ukrainie.
2014-03-10, 22:00
- Polska wzywa kraje europejskie, by bardzo poważnie potraktowały sytuację na Ukrainie - mówił premier Donald Tusk podczas wizyty w Nadbrzeżnym Dywizjonie Rakietowym Marynarki Wojennej w Siemirowicach. Według szefa rządu, Polska ma obowiązek przypominać o właściwym wymiarze polityki wschodniej Unii Europejskiej.
To też dobry moment, by państwa europejskie zaczęły poważnie myśleć o uniezależnieniu się - choć częściowym - od gazu rosyjskiego. Państwa grupy Wyszehradzkiej chcą, by można było sprowadzać gaz ze Stanów Zjednoczonych.
Sytuacja na Ukrainie [relacja]
Według Tuska, chodzi o budowanie pełnej suwerenności politycznej, finansowej i energetycznej Europy.
REKLAMA
Jednoznaczne opowiedzenie się polskiego rządu po stronie Ukrainy wyraźnie musi drażnić gospodarza Kremla. Europa wiedziona przez Warszawę dąży do wyrwania cennej perły z korony Rosji. Wcześniej dla przywódców państw zachodnich Unia kończyła się na Bugu. Teraz zaczęli dostrzegać jak wielkie znaczenie geopolityczne miałoby zbliżenie Ukrainy do Brukseli.
Paweł Zalewski przekonywał w radiowej Trójce, że jeszcze niedawno większość przywódców państw Europy Zachodniej nie dostrzegało znaczenia Kijowa. Europoseł PO twierdzi, że gdyby pod koniec 2013 roku ktoś próbował rozmawiać z prezydentem Francji lub szefem francuskiej dyplomacji na temat naszego wschodniego sąsiada, usłyszałby: to jest duży kraj, ale tak na prawdę znajduje się on pod wpływem rosyjskim i pewnie od Rosji niewiele się rożni. A poza tym, to generalnie my się tam nie angażujemy.
- Otóż nastąpiła bardzo poważna zmiana. Ta zmiana polega na tym, że dzisiaj nie ma kraju w Unii Europejskiej, który nie chciałby pomagać Ukrainie - przekonywał gość "Pulsu Trójki".
REKLAMA
- Amerykanie na kryzys na Ukrainie zareagowali dużo lepiej, niż nasi sojusznicy w Europie - stwierdził Paweł Kowal, eurodeputowany Polski Razem. (źródło: TVN24/x-news)
W tej grze unijni dyplomaci gotowi są sięgnąć nawet po ostateczne rozwiązania. - Nadal jesteśmy zaniepokojeni brakiem jakichkolwiek sygnałów poprawy sytuacji. Przeciwnie: mamy sygnały wzmocnienia rosyjskiej obecności wojskowej na Półwyspie Krymskim i coraz większej jego izolacji od reszty kraju. W ciągu weekendu nadeszły też niepokojące informacje o pobiciach, aresztowaniach i porwaniach, a także o tym, że po raz trzeci odmówiono wstępu obserwatorom OBWE na Krym - powiedziała rzeczniczka KE ds. polityki zagranicznej Maja Kocijanczicz, tłumacząc decyzję o rozpoczęciu przygotowań do wdrożenia sankcji.
REKLAMA
W ramach możliwych sankcji przeciwko Federacji Rosyjskiej strona unijna może odwołać kolejny szczyt UE-Rosja. - To, co dzieje się na Krymie, podważa zaufanie, które jest warunkiem rozwoju ambitnych stosunków między Unią Europejską a Rosją - oświadczył ambasador Unii Europejskiej w Moskwie Vygaudas Uszackas. Szczyt jest zaplanowany na początek czerwca. Ma się odbyć na kilka dni przed szczytem G8. Doroczne spotkanie przywódców siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata i Rosji też stoi pod znakiem zapytania. USA, Kanada, Japonia, Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy poinformowały już, że z powodu rosyjskiej interwencji na Ukrainie wstrzymały przygotowania do szczytu.
Na razie sankcje występują wyłącznie w roli straszaka.
Przygotowanie sankcji wobec Rosji, polegających na zakazie wizowym i zamrożeniu aktywów osób odpowiedzialnych za interwencję na Krymie, zlecili w miniony czwartek przywódcy państw UE na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli. Uzgodnili, że sankcje zostaną wprowadzone, jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do wycofania rosyjskich sił z Krymu oraz nie zostaną podjęte próby rozwiązania konfliktu.
REKLAMA
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny>>>
Ale na to się nie zanosi. Rosja umacnia swoją pozycję na Krymie. Pozostaje głucha na wszelkie apele o wycofanie swoich wojsk bo baz. Według Radosława Sikorskiego prezydent Putin nie docenił zdecydowanej woli USA i UE , licząc, że Zachód nie zechce w imię wsparcia Ukrainy poświęcić swoich ekonomicznych interesów z Rosją,. Szef polskiej dyplomacji mówił również, że prezydent Rosji nie docenił jedności UE.
- Ukraińska opozycja chciała zbliżenia z UE, co niekoniecznie oznaczało, że chciała członkostwa Ukrainy w UE. W większym stopniu chodziło o to, by Ukraina była częścią demokratycznej społeczności wolnej od korupcji, w której praktyki monopolistyczne i oligarchiczne są na dalszym planie - wyjaśniał Sikorski.
W najbliższym czasie, Kijów i Bruksela mają wykonać pierwszy krok ku zbliżeniu. Podpisanie umowy stowarzyszeniowej w części politycznej to niewiele. Potwierdza jednak wolę dwóch stron do zawarcia bliższej znajomości. Tu także orędownikiem przyspieszenia był polski rząd. Donald Tusk podczas czwartkowego szczytu w Brukseli oświadczył, że nie ma co zwlekać z podpisaniem umowy.
REKLAMA
Polscy politycy lubią podkreślać, że w relacjach z Moskwą Warszawa nie jest osamotniona. Dotyczy to zarówno Unii Europejskiej, jak i NATO. W tym tygodniu mija 15 lat od przystąpienia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego. - NATO jest najbezpieczniejszym sojuszem w historii, w jakim uczestniczy Polska - ocenił szef rządu.
(źródło: TVN24/x-news)
Tusk podkreślił, że sto miliardów złotych zapisane w planie modernizacji technicznej wojska na lata 2013-22 stają się szczególnie istotne w obecnych czasach. Podkreślił, że wojsko jest dobrze wyposażone i wyszkolone, by wykorzystywać możliwości coraz nowszego sprzętu. Jednak "bez odwagi, determinacji, zdolności do poświęcenia same kwalifikacje i sprzęt niewiele by dały".
REKLAMA
Jeszcze w tym tygodniu 12 amerykańskich F-16 przyleci do Polski. - Od niedzieli do czwartku będą przybywały poszczególne komponenty. Szczegóły pozostawmy wojskowym. To jest minimum te 12 samolotów F-16, 300 żołnierzy personelu plus cała obsługa, samoloty transportowe. Zobaczymy, różne opcje rozważamy - tłumaczył minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Powraca pomysł zbudowania na terenie Polski tarczy antyrakietowej.
Na razie kwatera Główna NATO poinformowała, że samoloty AWACS będą patrolować przestrzeń powietrzną Polski i Rumuni. To wdrażanie w życie części wojskowej wspólnych ustaleń ambasadorów Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zdecydowali oni, że konieczny jest ściślejszy monitoring sytuacji w związku z wydarzeniami na Krymie. Wszystkie loty zwiadowcze będą odbywały się wyłącznie nad terytorium państw członkowskich NATO.
- To dobra wiadomość - komentuje szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Stanisław Koziej.
REKLAMA
Jedno nie ulega wątpliwości: niezależnie od tego, jak się skończy kryzys rosyjsko-ukraiński sytuacja wymaga od polityków przewartościowania dotychczasowego myślenia.
Zdaniem Radosława Sikorskiego z kryzysu na Krymie płyną dwa wnioski: potrzeba silniejszej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE oraz współdziałania.
REKLAMA
Agnieszka Jaremczak
REKLAMA