Polska Izba Książki chce jednej ceny nowych książek
Projekt ustawy zakładający, że cena nowości wydawniczych, w tym również audiobooków, byłaby przez rok sztywno ustalona i respektowana przez wszystkich sprzedających – proponuje Polska Izba Książki. W tym czasie nie byłoby żadnych promocji czy wyprzedaży, obniżających ceny.
2014-03-12, 16:09
Posłuchaj
PIK zapewnia, że w dłuższym czasie książki nawet potanieją. Nowe przepisy mają objąć nie tylko książki drukowane, papierowe, ale także rynek audiobooków. Zabronione będzie dokonywanie w ciągu 12 miesięcy od momentu ukazania się tytułu jakikolwiek promocji oraz wyprzedaży.
Sprawa dla UOKiK-u: ograniczenie wolności rynkowej
Wprowadzenie sztywnej ceny jest ponad wszelką wątpliwość dużą ingerencją w swobodę działania rynku. W takiej sytuacji Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów może podjąć odpowiednie działania.
– Dlatego, że wszelkiego rodzaju porozumienia, mające na celu ustalenie ceny sztywnej na jakieś dobro czy jakąś usługę, są karane przez prawo antymonopolowe na całym świecie. U nas jest to 10 proc. przychodu za tego typu praktykę. Ale jeżeli coś jest sankcjonowane przez prawo, to wówczas UOKiK ma ograniczone działanie. Jeśli coś jest zgodne z prawem, jest wyjątkiem pewnego rodzaju, to wtedy UOKiK nie traktuje tego jako nielegalne porozumienie, ale jako coś, co państwo dopuściło do funkcjonowania – wyjaśnia rzeczniczka UOKiK Małgorzata Cieloch.
Pomysł częściowo się sprawdził, a częściowo – nie
Autorzy koncepcji ustalenia jednolitej ceny nowości księgarskich w Polsce argumentują, że takie rozwiązania zdają już egzamin we Francji, Holandii, Niemczech czy we Włoszech. Ale warto też wspomnieć o Wielkiej Brytanii.
REKLAMA
– Brytyjczycy mieli kiedyś takie rozwiązanie, ale zrezygnowali z niego, ponieważ m.in. to szkodziło konkurencji na rynku. Jednak dla konsumenta, bez względu na to z jakim rynkiem mamy do czynienia – zawsze konkurencja cenowa jest znacznie lepsza niż cena sztywna, ustalona na konkretne dobro – podkreśla Małgorzata Cieloch.
Księgarnia integrująca społeczność
Łukasz Gołębiewski z Biblioteki Głównej mówi, że nie chodzi o to, żeby w Polsce było kilka tysięcy księgarń jak za PRL-u, ale żeby te istniejące były mocne.
– Żeby one były ważnymi ośrodkami kultury dla lokalnej społeczności. W przypadku Francji czy Niemiec tak właśnie się dzieje. W przypadku Anglii, gdzie pozwolono na dowolne rabatowanie, okazało sie bardzo szybko, że w centrach miast, najbardziej atrakcyjne księgarnie niestety nie wytrzymały konkurencji i głównym sprzedawcą poza Amazon, czyli sprzedażą internetową stało się Tesco. Warto wskazać w tym miejscu chociażby Warszawę, która jest obok Tirany jedyną stolicą w Europie, gdzie na Rynku Starego Miasta nie ma w tej chwili ani jednej księgarni. Dlatego, że nie opłacało się ich prowadzić, czynsze okazały się zbyt drogie. W miejscach, gdzie były księgarnie funkcjonuje obecnie gastronomia – dodaje.
Rynek książki wymaga zmian systemowych
Jeśli państwo ma ingerować w rynek książki to nie punktowo, poprzez usztywnienie ceny, lecz systemowo.
REKLAMA
– Trzeba mieć strategię długofalową i prowadzić długofalową politykę, składającą się z wielu punktów. Zarówno z przemyślenia polityki cenowej, jak i polityki czynszowej, edukacyjnej i promocyjnej. To wszystko powinno być ułatwione, to wszystko powinno stanowić jedną całość, a wynikiem przemyślanej całości powinny być odpowiednie decyzje. Natomiast decyzje dotyczące pewnych elementów takiego systemu , którego nie ma, mogą być przeciwskuteczne – tłumaczy ekspert gospodarczy BCC Witold Michałek.
Proponowana ustawa dopuszcza jednak pewne wyłączenia
Projekt Polskiej Izby Książki przewiduje odstępstwa od ustalonej ceny. Mają to być: rabaty dla bibliotek w wysokości 20 proc., na podręczniki szkolne w wysokości 15 proc. i możliwy byłby też zakup książek z 15-proc. upustem na targach książki.
Projekt Polskiej Izby Książki znalazł już wsparcie polskich wydawców i ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego.
Aleksandra Tycner/mb
REKLAMA