Ekstraklasa: Leśnodorski wyprasza Jóźwiaka: to osoba niepożądana na Legii
- Prezes Legii Warszawa, Bogusław Leśnodorski oświadczył, że gdy pojawię się na jakimkolwiek meczu Legii na stadionie przy Łazienkowskiej, mam zostać z niego wyproszony - mówi Marek Jóźwiak były dyrektor sportowy klubu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym”. Prezes Leśnodorski odpowiada.
2014-03-13, 14:40
Marek Jóźwiak w wywiadzie dla "PS” cytuje fragment pisma wysłanego przez Legię na adres kancelarii adwokackiej "Tomczak i Partnerzy”, która za ciężkie tysiące złotych wynajmuje lożę na Pepsi Arena, a były piłkarz Legii, jako jej biznesowy partner, korzysta z karnetu na te lożę: "W nawiązaniu do posiadanych przez państwa karnetów do strefy Silver (…) oraz w nawiązaniu do działań na szkodę naszej spółki i drużyny piłkarskiej Legii podejmowanych przez panów Marka Jóźwiaka i Dominika Jarosza uprzejmie zawiadamiamy, że wyżej wymienieni panowie są osobami niepożądanymi na stadionie Pepsi Arena. (…) W przypadku pojawienia się Marka Jóźwiaka lub Dominika Jarosza na stadionie Pepsi Arena, obie osoby zostaną z niego natychmiast wyproszone, a wszystkie posiadane przez Państwa karnety zostaną zablokowane”.
Według Jóźwiaka, on oraz Dominik Jarosz, z którym razem pracuje w agencji piłkarskiej QFactor, podpadli prezesowi Leśnodorskiemu, ich działalność zwyczajnie nie podoba się prezesowi. - On by chciał, bym zachowywał się jak skaut Legii. Nie rozumie, że ja już pracuję na własny rachunek i w decyzjach transferowych podejmuję decyzje najlepsze dla młodych piłkarzy, którzy mi zaufali.
Były dyrektor sportowy Legii wyjaśnia, co konkretnie mogło być przyczyną decyzji prezesa Leśnodorskiego. - Mogę się tylko domyślać, bo odkąd mnie zwolnił, nie rozmawialiśmy. Ostatnio reprezentowany przez naszą agencję piłkarz przeszedł z Piaseczna do Jagiellonii Białystok, choć Legia też go chciała. Chodzi o Dominika Prusaczyka, kapitan reprezentacji Polski U-16 - tłumaczy Marek Jóźwiak i dodaje. - Oferta Jagiellonii była znacznie lepsza: zagwarantowane treningi z pierwszą drużyną, mieszkanie i pomoc w załatwieniu pracy dla mamy młodego piłkarza. W Legii dostałby tysiąc złotych brutto, pokój w internacie i bardzo mgliste perspektywy przebicia się do szerokiego składu pierwszej drużyny. Nie mam wątpliwości, że dla niego lepszą opcją była Jagiellonia. Rozumiem, że szefa Legii mogło to zasmucić, ale sorry - liczy się interes młodego chłopaka. Gdybym zachowywał się tak jak prezes, to kiedyś obraziłbym się na Arka Milika i wszystkich ludzi z nim związanych. U progu swojej kariery jedną nogą był on już w Legii, ale wybrał ofertę Górnika Zabrze, bo miał tam gwarancję treningów z pierwszą drużyną. Ten zakaz od szefa Legii dostałem przed spotkaniem z Jagiellonią. Dobrze, że nie poszedłem na ten mecz, bo pewnie teraz oskarżyłby mnie, że to ja stałem za zamieszkami na trybunach.
Jóźwiak persona non grata na Legii: klub mnie szkaluje, oczekuję respektowania praw:
Gdy Marek Jóźwiak ujawnił list Bogusława Leśnodorskiego mediom, prezes Legii zareagował: - Pan Jóźwiak nie ma żadnego zakazu stadionowego, po prostu jest niemile widziany w loży. Natomiast może sobie kupić bilet na każde wolne miejsce na stadionie. Długo się zbierałem, by wysłać takie pismo, aż wreszcie ostatecznie zostały przekroczone wszystkie standardy moralne i prawne. Nie byłem i nie jestem stroną w tym sporze, pismo wysłałem na wniosek ludzi ze skautingu Legii i naszej akademii. Sprawa z kapitanem kadry U-16 Dominikiem Prusaczykiem jest jedną z wielu w ostatnich miesiącach w których zachowanie pana Jóźwiaka było - mówiąc oględnie - nieeleganckie - stwierdza współwłaściciel Legii Warszawa w rozmowie z "PS".
Leśnodorski dodaje, że przez wiele lat klub stracił grube miliony, które były płacone nie wiadomo komu i dlaczego. - Kiedy ponad rok temu przyszedłem do Legii i spojrzałem w kontrakty, ich konstrukcję i zależności, złapałem się za głowę. Nie wierzyłem, że ktoś - w tym przypadku pan Jóźwiak jako dyrektor sportowy - mógł się pod czymś takim podpisać. Udało nam się z tego wyplątać, a pismo wysłałem na wniosek osób ze skautingu, które poprosiły mnie o zajęcie twardego stanowiska w kwestii Marka Jóźwiaka - przekonuje Bogusław Leśnodorski.
(ah, Przegląd Sportowy)
REKLAMA