Krym gotowy na referendum. Rosja korzysta z prawa weta w ONZ [analiza]
Jedni wyrażają poparcie dla rosyjskiej polityki, inni podczas protestów walczą o wolność i niezależność Ukrainy. Rosja konsekwentnie realizuje obrany wcześniej kurs, twierdzi, że ma prawo do obrony cywilnej ludności Ukrainy i wysyła desant wojskowy na Mierzeję Arabacką. Wszystko to w przeddzień referendum na Krymie, którego wynik i tak z góry wydaje się być przesądzony.
2014-03-15, 23:10
Krym czeka na referendum
W niedzielnym referendum mieszkańcy Krymu będą odpowiadać na dwa pytania: " Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu FR? " oraz " Czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy? ". W piątek amerykański sekretarz stanu John Kerry oświadczył, że Stany Zjednoczone nie uznają wyników niedzielnego głosowania. Legalność referendum na Krymie podważył również w piątek sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Władze w Kijowie oraz państwa Unii Europejskiej od dawna zapowiadają, że nie uznają referendum na Krymie, bo jest ono sprzeczne z konstytucją Ukrainy i prawem międzynarodowym. Prezydent Francji Francois Hollande kolejny raz wypowiedział się w kwestii rosyjskiej polityki na Ukrainie. - Referendum na Krymie nie ma żadnej wagi prawnej - mówił Hollande podczas sobotniej konferencji prasowej. Pod słowami francuskiego prezydenta podpisał się włoski premier Matteo Renzi. Głos w sprawie referendum zabrała także Rada Europy. Organ, którego zadaniem jest obrona demokracji, praw człowieka i państwa prawa, we wstępnym raporcie ogłosił, że niedzielne referendum jest "niezgodne z zasadami konstytucyjnymi".
- Z całego serca liczymy na to, że naszym partnerom starczy politycznego rozsądku i realizmu, by nie stoczyć się jeszcze głębiej w konfrontację - ideologiczną lub inną - z powodu Ukrainy - oznajmił sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow w wypowiedzi dla rosyjskiej stacji telewizyjnej REN TV. Rosja nie zmienia kursu, W piątek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow po spotkaniu z Johnem Kerry'm oświadczył, że Rosja uzna wynik referendum na Krymie.
REKLAMA
Zgodnie z danymi Państwowej Służby Statystycznej Ukrainy z 1 listopada 2013 roku 58,5 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, 24,3 proc. - Ukraińcy, 12,1 proc. - krymscy Tatarzy, 1,4 proc. - Białorusini, 1,1 proc. - Ormianie, i 2,6 proc. - przedstawiciele innych narodów. Według rosyjskich sondaży za przyłączeniem Krymu do Federacji Rosyjskiej jest nawet 98 proc. mieszkańców półwyspu.
Tatarzy krymscy obawiają się, że przyszłość Krymu rozstrzygnie się bez ich woli. Parlament Tatarów krymskich wystosował w tej sprawie przesłanie do narodu ukraińskiego i Rady Najwyższej Ukrainy. W dokumencie Tatarzy krymscy apelują o możliwości swobodnego realizowania przez swój naród prawa do samookreślenia się na ich historycznym terytorium.
REKLAMA
Czy to już rosyjska inwazja?
Przybywa wojsk rosyjskich na Ukrainie. Na południu Mierzei Arabackiej wylądował rosyjski desant. Według ukraińskiego MSZ na Mierzeję Arabacką przybyło 80 rosyjskich wojskowych, wykorzystano 4 helikoptery i 3 transportery opancerzone. Mówi się też, że rosyjskich żołnierzy jest więcej, bo około 120. Rosyjska grupa desantowa opanowała gazową stację rozdzielczą w miejscowości Striłkowe, a według mediów także platformę gazową nieopodal wsi Szczasływcewe. Zarówno platforma, jak i stacja są własnością spółki energetycznej Czornomornaftohaz. Rosja twierdzi, że celem tej operacji ma być ochrona stacji gazowej przed atakiem terrorystycznym.
Ukraina jest oburzona, określa wejście wojsk rosyjskich do kraju jako agresję wojskową Rosji na terytorium Ukrainy, żąda wycofania tych wojsk i zapowiada, że ma prawo do odpowiedzi z wykorzystaniem wszystkich koniecznych środków. Ukraińskie ministerstwo obrony oświadczyło, że rosyjskiemu desantowi nie udało się przedostać na teren obwodu chersońskiego. Mierzeja Arabacka geograficzne należy do półwyspu krymskiego, ale formalnie jest podzielona między Autonomiczną Republikę Krymu, a obwód chersoński.
Krym bez parlamentu
W sobotę Rada Najwyższa Ukrainy rozwiązała parlament Autonomicznej Republiki Krymu, który wcześniej ogłosił przyłączenie półwyspu do Rosji i zdecydował o rozpisaniu referendum. Kilka dni temu Trybunał Konstytucyjny w Kijowie ogłosił, że referendum na Krymie zaplanowane na niedzielę jest niezgodne z ukraińską konstytucją.
REKLAMA
Nie wiadomo, czy dla władz w Symferopolu decyzja o rozwiązaniu parlamentu Krymu będzie miała jakiekolwiek znaczenie. Władze te już wcześniej ogłosiły, że nie uznają nowego ukraińskiego rządu.
REKLAMA
Najpierw Donieck teraz Charków
W nocy z piątku na sobotę w zamieszkach w Charkowie zginęły 2 osoby a 4 zostały ranne. Zatrzymano 30 uczestników bójki. Według szefa MSW Arsena Awakowa, odpowiadają za to prowokatorzy z Rosji. Do bójek doszło między prorosyjskimi demonstrantami, a zwolennikami skrajnej prawicy. Dzień wcześniej w Doniecku doszło do podobnych strać, w wyniku których zginęła 1 osoba. Rosyjski MSZ po czwartkowych zamieszkach oskarżył ukraińskie władze o to, że nie potrafią zapanować nad sytuacją w kraju. Ukraina o prowokację zamieszek oskarża władze na Kremlu.
Donieck protestuje dalej
„Zagłębie Donieckie to Rosja” – takie hasła słychać było w sobotę w Doniecku, gdzie zgromadzili się zwolennicy Rosji. Według obserwatorów w protestach uczestniczą osoby z Federacji Rosyjskiej. Rosjanie napływający na Ukrainę to od pewnego czasu problem ukraińskiej straży granicznej, która teraz – w czasie przed referendum – zwiększa swoją czujność. Minionej doby strażnicy zatrzymali prawie 600 obywateli Rosji, którzy próbowali przedostać się na terytorium Ukrainy. Rosja próbuje przerzucić swoich obywateli na Ukrainę prawdopodobnie w celu destabilizacji sytuacji w tym kraju.
Źródło: TVN24/x-news
REKLAMA
Rosja chce chronić ukraińskich cywilów
"Na Ukrainie trwają burdy bojówkarzy, w tym Prawego Sektora. Rosja otrzymuje mnóstwo próśb o obronę cywilnych obywateli. Prośby te zostaną rozpatrzone” głosi komunikat rosyjskiego MSZ. To odpowiedź Rosji na wydarzenia w Charkowie i Doniecku. Rosjanie są zdania, że w Charkowie bojówkarze zorganizowali akcję przeciwko pokojowo nastawionym demonstrantom.
Politycy i dyplomaci rosyjscy nazywają protestujących na Ukrainie neofaszystowskimi bojówkarzami i rozpasanymi ekstremistami. - Nikt nie uchylił międzynarodowych zobowiązań Ukrainy w przeciwdziałaniu rasizmowi, dyskryminacji rasowej i ksenofobii. Powinny być wypełniane - oznajmił na Twitterze pełnomocnik rosyjskiego MSZ ds. praw człowieka Konstantin Dołgow.
- MSZ Federacji Rosyjskiej nie powinno wtrącać się w politykę wewnętrzną Ukrainy – odpowiadał na konferencji prasowej szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Deszczyca.
Moskwa też protestuje
Tymczasem przez ulice Moskwy przeszły dwa protesty. Jeden zwolenników polityki Kremla w kwestii Ukrainy. Drugi przeciwko interwencji rosyjskiej na Ukrainie. "Za Rosję i Ukrainę bez Putina!", "Okupacja Krymu - hańbą Rosji!" i "Ręce precz od Ukrainy" to hasła z transparentów, które trzymali uczestnicy drugiego protestu.
REKLAMA
Akcję nazwano „Marszem Pokoju”. Jej uczestnicy nieśli flagi Rosji i Ukrainy, a podczas wiecu przyjęli rezolucję, której fragment głosi: Zwracamy się do narodów Ukrainy: bracia i siostry, wiedzcie, że mimo obrzydliwego kłamstwa propagandy i zombowania przez oficjalne media dziesiątki milionów ludzi w całej Rosji są przeciwko ingerencji putinowskiego reżimu w sprawy wewnętrzne Ukrainy. Uczciwa Rosja jest po waszej stronie .
Marsz zorganizowały opozycyjne formacje - ruch Solidarność, Republikańska Partia Rosji - Parnas, Partia 5 Grudnia, Partia Postępu i partia Jabłoko. Demonstranci manifestowali również przeciwko tłamszeniu wolności słowa wyrażającej się między innymi poprzez zamknięcie kilku serwisów internetowych czy zablokowanie blogów jednego z liderów opozycji Aleksieja Nawalnego.
REKLAMA
Rosja korzysta z prawa weta w ONZ
Po piątkowym spotkaniu sekretarza stanu Johna Kerry’ego z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem czas na kolejny krok wspólnoty międzynarodowej. W sobotę na specjalną prośbę Amerykanów zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ.
REKLAMA
Rosja zawetowała projekt rezolucji ONZ, potępiający niedzielne referendum na Krymie. Ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ Samantha Power po głosowaniu nad projektem rezolucji odniosła się do wiadomości o rosyjskiej grupie desantowej, usiłującej wkroczyć na terytorium południowej Ukrainy. Ambasador mówiła, że jeśli te informacje potwierdzą się, oznaczać to będzie "skandaliczną eskalację" konfliktu. Power uznała, że trzeba zbadać te doniesienia.
Rosja krytyki się nie boi
Rosja może zostać wykluczona z grupy G8 - tak twierdzi niemiecki tygodnik "Der Spigel". A to oznacza, że losy zaplanowanego na czerwiec spotkania G8 w Soczi stoją pod znakiem zapytania. Niemcy i pozostałe kraje G7 proponują spotkać się w Londynie, ale bez Rosji.
REKLAMA
Rosja nie boi się krytyki. Dimitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji zapewnił, że władze Rosji nie zamierzają tłumić krytyki. - Krytyka była, jest i będzie - powiedział rzecznik. Pieskow wyraził przekonanie, że Rosja gospodarczo zależy od Zachodu, tak samo jak Zachód od Rosji. Według niego Rosja jest zainteresowana współpracą z Zachodem. Na przekór zapowiedziom Unii Europejskiej o wdrożeniu kolejnych sankcji, w tym sankcji finansowych wobec Rosjan, Pieskow oświadczył, że Rosja nie ma nic przeciwko, by jej przeciwnicy pomogli w wykryciu zagranicznych rachunków bankowych rosyjskich urzędników.
Katarzyna Ingram
REKLAMA