Jak inspektorzy pracy z UE tępią polskiego hydraulika we Francji, Belgii i Austrii
W państwach Unii Europejskiej, głównie we Francji, Belgii i Austrii, polskie firmy i delegowani przez nie pracownicy spotykają się coraz częściej z dyskryminującymi praktykami. Prym w straszeniu polską konkurencją wiodą tamtejsze urzędy inspekcji pracy.
2014-03-16, 12:59
Posłuchaj
Problem dotyczy ok. 250 tys. polskich pracowników delegowanych przez polskie firmy do pracy w krajach Unii Europejskiej.
- Na rynku francuskim wizerunkiem polskiego pracownika kilka lat temu był hydraulik – twierdzi Radosław Gałka, ekspert Polskiej Izby Handlu i przedsiębiorca.
Polak kradnie pracę Francuzom
– Uważany jest on obecnie jako pracownik delegowany, który kradnie pracę pracownikom francuskim. Jest to pierwsza sfera dyskryminacji - mówi.
Francuska Inspekcja Pracy śle donosy na polskie firmy
Druga to dyskryminacja instytucjonalna, która skupia się na polskich pracodawcach, delegujących polskich pracowników do Francji, firmach podwykonawczych i agencjach pracy. - Rola Francuskiej Inspekcji Pracy jest dominująca w tej nagonce – mówi Gałka.
REKLAMA
– Jako ekspert PIH reprezentuję polskie firmy, polskie agencje pracy, które delegują pracowników od lat, od początku wejścia Polski do Wspólnoty – mówi Radosław Gałka.
- W tej chwili mamy do czynienia ze skomasowaną nagonką Inspekcji Pracy; są wysyłane do klientów pisma przed przeprowadzeniem kontroli, że polska firma, z którą współpracuje kontrahent francuski, zatrudnia pracowników nielegalnie lub zajmuje się nielegalnym handlem siłą roboczą - to odstrasza kontrahentów francuskich.
Drugi przejaw roli Inspekcji Pracy, która – z naszych informacji wynika - ma zlecenie polityczne na nagonkę na firmy polskie, jest oskarżanie polskich firm w trakcie kontroli i wymaganie rzeczy niemożliwych, np. listy wszystkich klientów lub listy pracowników z innych krajów.
Jest dokumentacja, gdzie są pisma wprost kierowane do przedsiębiorców, choć – zgodnie z obowiązująca dyrektywą z 1996 roku – kontrole polskich przedsiębiorstw powinny się odbywać poprzez instytucję łącznikową.
REKLAMA
Tamtejsza Inspekcja Pracy powinna się zwrócić przez odpowiednie instytucje do Polskiej Inspekcji Pracy. Niestety, wysyłane są pisma oskarżające bezpośrednio do polskiej firmy.
Polacy lepiej pracują od Francuzów
Jak twierdzi ekspert PIH, atak to swoista obrona Francuzów przed lepszymi pracownikami z Polski.
Polscy pracownicy, wykonujący tam prace w budownictwie, turystyce czy w przemyśle, często nie znając języka, świetnie sobie radzą w trudnych warunkach, pracują dużo wydajniej, są zmotywowani oraz mobilni. - Jeśli polski pracownik wyjedzie do pracy we Francji, nie ma dla niego znaczenia czy pracuje np. w Lyonie czy w Paryżu – podkreśla Gałka.
Polacy liczą na unijną dyrektywę
- Jako Polska Izba Handlu mamy nadzieję, że dyrektywa wdrożeniowa uzdrowi sytuację.
REKLAMA
Początkowo zapisy tej dyrektywy były niekorzystne dla polskiego sektora, w tym dla delegujących. Polski rząd, a głównie Ministerstwo Pracy, doprowadziło do kompromisu, który jest już bardziej korzystny.
Nowa dyrektywa, która wkrótce będzie wdrażana, przede wszystkim wyjaśnia zasady kontroli. Są ściśle określone kryteria kontroli, udało się uzyskać listę zamkniętą.
Kontrolujący nie będą mogli wyjść poza ustanowione przez dyrektywę ramy, jak to się dzisiaj nagminne zdarza.
- Dzisiaj kontrole mają na celu głównie - prawdopodobnie pod wpływem lobbingu środowisk związkowych i środowisk pracodawców francuskich, którzy się obawiają skutecznego polskiego pracownika - wyeliminowanie z rynku polskich firm i polskich pracowników mówi Gałka.
REKLAMA
Jest to dla polskich przedsiębiorców duży problem, bo – według PIH – pod względem liczby pracowników delegowanych do pracy w krajach członkowskich, nasz kraj zajmuje czołowe miejsce. Około 250 tysięcy oddelegowanych polskich pracowników miesięcznie wykonuje prace w krajach Wspólnoty.
Dariusz Kwiatkowski
REKLAMA