Ustawa o nasiennictwie znów budzi kontrowersje

Zdaniem europarlamentarzystów, nowe przepisy powinny służyć innowacji i uprościć obowiązujące dotychczas zasady obrotu materiałem roślinnym, przeznaczonym do rozmnażania. Tak się nie stanie, jeśli propozycja Komisji Europejskiej wejdzie w życie.

2014-03-17, 15:37

Ustawa o nasiennictwie znów budzi kontrowersje
. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

O zmianach w ustawie o nasiennictwie rozmawiała w Jedynce Hanna Uszyńska z Dorotą Meterą, ekspertem w zakresie rolnictwa ekologicznego
+
Dodaj do playlisty

W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski odrzucił propozycję rozporządzenia Komisji Europejskiej w sprawie materiału siewnego przeznaczonego do rozmnażania.

Dlaczego propozycja Parlamentu Europejskiego jest taka ważna?

Odrzucenie projektu rozporządzenia w sprawie materiału roślinnego przeznaczonego do rozmnażania budziło wielkie emocje, ponieważ naruszało prawa rolników i osób prywatnych do swobodnego wymieniania się  – odpowiada Dorota Metera, ekspert w zakresie rolnictwa ekologicznego. – Gdyby ten projekt wszedł w życie, to każdy kto udostępnia materiał roślinny, czyli nasiona albo sadzonki, musiałby się zarejestrować we właściwym urzędzie, prowadzić dokumentację potwierdzającą kontrolę punktów krytycznych, sporządzić opis odmiany czy typu, którym operuje, tzw. urzędowy opis odmiany. Wszystkie rośliny i nasiona musiałyby odpowiadać dokładnie temu opisowi, co jest niemożliwe, bo to jest przyroda. Przekazanie np. torebki nasion na bazarze, gdzie ludzie się wymieniają albo sprzedają rośliny, byłoby niezgodne z prawem. Ogrodnik, który sprzedaje rozsadę na jakimś bazarku, też nie mógłby tego robić, ponieważ jego rośliny nie spełniałyby tych wymagań – wyjaśnia.

Wielbiciele starych odmian protestowali

Całe szczęście, posłowie zdali sobie z tego sprawę. Były też olbrzymie protesty organizacji, które na małą skalę zajmują się ochroną starych odmian, odmian lokalnych czy typów roślin. Takie osoby miedzy sobą wymieniają się nasionami. Jest to traktowane jako hobby. Te organizacje podniosły protest i zainteresowały też organizacje rolnicze. Rolnicy zrozumieli, że jest to zagrożenie również dla nich, bo sąsiadowi czy członkowi rodziny nie można byłoby przekazać np. worka nasion. W przeciwnym razie takie osoby stałyby się dostawcą i odbiorcą materiału nasiennego i musiałyby się m.in. zarejestrować i prowadzić dokumentację.

Rolnicy zaczęli zbierać podpisy

W Austrii, która ma 8 mln mieszkańców, zebrano 350 tys. podpisów przeciwko projektowi tego rozporządzenia. Z Austrii ta „fala” rozeszła się do innych krajów, np. do Grecji, Francji, Portugalii i Wielkiej Brytanii, gdzie jest „pospolite ruszenie” wiosną, gdy jest przekazywanie sobie nasion wyprodukowanych na własnej działce.

REKLAMA

To z pewnością zagrażałoby bioróżnorodności, a Komisja Europejska bardzo się uparła przy tym rozporządzeniu.

Nie ma jednego pomysłu

Ta dziedzina wymaga lepszego uregulowania, skoro KE taki temat podjęła – tłumaczy ekspertka. – Nie można jednak z niczym przesadzać. Był taki pomysł, aby wyłączyć z obowiązku rejestracji i prowadzenia dokumentacji, przynajmniej częściowo, małych rolników. Powstało jednak pytanie: kto to jest mały rolnik? Jest on inny na Malcie, gdzie wszyscy są mali, a inny w Polsce. W Polsce dotknęłoby to olbrzymiej rzeszy rolników, bo tylko 15% materiału kwalifikowanego w Polsce używają rolnicy, a to oznacza, że 85% rolników znalazłoby się w bardzo trudnej sytuacji, nie mogąc kupić nasion na bazarze czy od innego rolnika.

Wniosek Komisji Europejskiej został odrzucony 650 głosami, przy zaledwie 15 głosach przeciwnych.

Hanna Uszyńska, tu

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej