"Putin dąży do przewrócenia do góry nogami porządku w Europie"
- "Deeskalacja" nie oznacza, że Władimir Putin porzucił cel roztoczenia kontroli Moskwy nad maksymalnie dużą częścią Ukrainy i sprawienia, że rządzenie pozostałą częścią będzie niemożliwe - pisze "Washington Post".
2014-04-18, 11:07
Gazeta przywołuje wystąpienie Putina na czwartkowej telekonferencji. Podczas niej prezydent Rosji przypomniał, że otrzymał od parlamentu zgodę na użycie sił zbrojnych we wschodniej Ukrainy, a region ten określił mianem Noworosji. Zdaniem waszyngtońskiego dziennika dowodzi to, że ambicje Putina, aby "przewrócić do góry nogami pozimnowojenny porządek w Europie pozostają niezmienne".
Rosja upiera się też czy żądaniu, by Kijów wprowadził nową konstytucję. Według sekretarza stanu USA szef dyplomacji Rosji złożył deklarację, że rosyjskie wojska zostaną wycofane z ukraińskiej granicy tylko w przypadku "realizacji procesu konstytucyjnego" na Ukrainie. - Innymi słowy Moskwa zastrzega sobie prawo użycia siły, jeśli nie uzyska poszatkowanej Ukrainy, do czego dąży - wyjaśnia - "Washington Post".
Jak przypomina gazeta w komentarzu redakcyjnym, w Genewie uzgodniono, że prorosyjskie grupy zostaną ewakuowane i rozbrojone pod okiem międzynarodowych obserwatorów. W zamian ukraiński rząd zobowiązał się do reform konstytucyjnych przyznających większą autonomię wschodnim regionom. - Putin nie zaakceptuje jednak żadnego rozwiązania politycznego przewidującego "niepodległy naród zdolny do podejmowania samodzielnych decyzji w sprawie swych powiązań gospodarczych czy sojusz" - zaznacza gazeta.
"Washington Post" odnotowuje, że rosyjski prezydent "uniknął zachodnich sankcji, które być może dotknęłyby kolejnych ludzi z jego najbliższego otoczenia, dając ukraińskiemu rządowi szanse spełnienia jego postulatów". - Najwyraźniej Putin ma nadzieję, że zarówno administracja Baracka Obamy, jak i Unia Europejska będą liczyć, że Kijów ugnie się pod żądaniami - napisano w komentarzu.
Niemniej - podsumowuje "Washington Post" - Kerry był usprawiedliwiony, chwaląc porozumienie genewskie. - Jeśli zostanie ono wdrożone, Ukraina zostanie odciągnięta od równi pochyłej, która mogła doprowadzić do wojny domowej. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy muszą teraz dopilnować, by Rosja faktycznie położyła kres swojej interwencji, a Ukraina nie była zmuszona do nieakceptowalnych ustępstw, aby uniknąć kolejnej - podkreśla dziennik.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
PAP/asop