Katastrofa promu. Prezydent Korei Płd.: działania załogi równoznaczne z morderstwem
- To całkowicie nie do wyobrażenia, zarówno z punktu widzenia prawa, jak i moralności! - stwierdziła prezydent Korei Południowej Pak Kyn Hie.
2014-04-21, 13:30
Zdaniem Pak Kyn Hie (Park Geun Hie) "działania kapitana i niektórych członków załogi" promu Sewol, który zatonął w ubiegłym tygodniu, "są całkowicie niezrozumiałe, nie do przyjęcia i równoznaczne z morderstwem".
- Nie tylko ja, ale wszyscy obywatele Korei Południowej, mają złamane serce, są w szoku i pełni złości - powiedziała południowokoreańska przywódczyni.
Według najnowszych danych liczba ofiar śmiertelnych katastrofy wzrosła do 59. Ponad 240 osób uznaje się za zaginione. 179 pasażerów przeżyło zatonięcie jednostki.
Katastrofa promu
Prom Sewol zatonął w środę w Cieśninie Koreańskiej. Jednostka, na której pokładzie było 475 osób, płynęła z miasta Inczhon na wyspę Czedżu. Wyruszyła z opóźnieniem, które było spowodowane gęstą mgłą. W pewnym momencie, kilka kilometrów od celu, niebezpiecznie się przechyliła i zaczęła tonąć.
Wrak spoczywa w morzu na głębokości 35 metrów. W piątek rozpoczął się proces pompowania powietrza do wnętrza jednostki. Na miejsce katastrofy sprowadzane są dźwigi, które mają pomóc w podniesieniu promu.
x-news.pl, CNN
Aresztowano kapitana
Władze Korei Południowej aresztowały kapitana promu. Li Czon Sok (Lee Joon-seok) podejrzany jest o zaniedbanie obowiązków i pogwałcenie prawa morskiego. Mężczyzna wyraził żal z powodu śmierci pasażerów, ale nie czuje się odpowiedzialny za zatonięcie statku.
x-news.pl, CNN
Wcześniej prokuratura wydała nakaz aresztowania 69-letniego kapitana oraz dwóch jego podwładnych. Wszystkim stawia się po pięć zarzutów. Śledczy ustalili, że Li był poza mostkiem w chwili, gdy Sewol zaczął tonąć. Za sterem stał niedoświadczony trzeci oficer. Wciąż nie wiadomo, gdzie wówczas kapitan przebywał.
Z prowadzonego przez koreańskie urzędy dochodzenia wynika także, że kapitan do ostatniej chwili zwlekał z ewakuacją pasażerów i opuścił statek, gdy na pokładzie znajdowały się jeszcze setki ludzi.
Ocalały popełnił samobójstwo
Na pokładzie promu znajdowali się głównie uczniowie i nauczyciele ze szkoły średniej Danwon na przedmieściach Seulu (było ich ok. 340). Płynęli oni na szkolną wycieczkę na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu.
W piątek z Korei Południowej nadeszła wiadomość, że wicedyrektor tej szkoły, który uratował się z katastrofy, popełnił samobójstwo. 52-letni Kang Min Giu powiesił się na drzewie przed wielką salą gimnastyczną, w której przebywają rodziny ofiar.
Tragedia narodowa
To jedna z najtragiczniejszych morskich katastrof w Korei Południowej w ciągu ostatnich 20 lat. W przeszłości dochodziło do podobnych zdarzeń. W 1970 roku zginęło w katastrofach tego typu statków 323 pasażerów, a w 1993 roku 292.
Prom o wyporności 6 586 ton pływał z Inczhonu na Czedżu dwa razy w tygodniu. Został zbudowany w 1994 roku w Japonii. Południowokoreańska firma Chonghaejin Marine Co. kupiła statek pod koniec 2012 roku. Jednostka ta mogła zabrać na pokład ponad 900 pasażerów, 180 pojazdów i 150 kontenerów.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA
REKLAMA