Waloryzacja emerytur: polskiej gospodarki na nią nie stać, powiększa dług publiczny

- Sposób waloryzacji w systemie partycypacyjnym, czyli w ZUS-ie, jest niezrównoważony, zbyt hojny w stosunku do tego, co polska gospodarka może zaoferować – mówi w PR 24 Dawid Samoń z Forum Obywatelskiego Rozwoju.

2014-05-11, 14:52

Waloryzacja  emerytur: polskiej gospodarki na nią nie stać, powiększa dług publiczny
W przypadku finansów publicznych mamy do czynienia z dwoma długami - jeden jawny drugi ukryty.Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

- Tegoroczna reforma, polegająca na przesunięciu środków z OFE do ZUS, nie jest reformą strukturalną – dotyczącą rynku pracy, systemu podatkowego, czy w strukturze finansów publicznych - mówi Dawid Samoń z Forum Obywatelskiego Rozwoju. /Karolina Mózgowiec, PR24/
+
Dodaj do playlisty

Ekspert przypomina, że na początku lutego do ZUS trafiło 150 mld zł z OFE, umorzono też obligacje skarbu państwa. - Rząd twierdzi, że cofnięcie tych decyzji w wyniku przegranej w Trybunale Konstytucyjnym zaowocuje wzrostem długu publicznego w tym roku do blisko 146 mld zł – mówi Samoń.

Mamy do czynienia z długiem jawnym i ukrytym

I od razu prostuje – to będzie powrót długu publicznego do poziomu sprzed ustawy. Po drugie na dług publiczny trzeba patrzeć szerzej i zauważać jeszcze tzw. dług ukryty, w tym dług wynikający z zobowiązań emerytalnych.

Dzięki waloryzacji emerytury rosną bardziej niż pensje >>>

- Ustawowo zmiana, o której mówimy oznacza, że część długu została zamieniona na dług ukryty, który i tak w przyszłości trzeba będzie zmienić – podkreśla ekspert FOR.

REKLAMA

Dług publiczny cały czas rośnie

Biorąc pod uwagę, że sposób waloryzacji w systemie partycypacyjnym, czyli w ZUS-ie jest, zarówno jawny jak i ukryty, po prostu nam cały czas rośnie. - Czyli dług nie tylko nie maleje ale wzrasta – podkreśla ekspert FOR.

Rząd straszy a gospodarka się rozpędza

Jednocześnie rząd próbuje przekonać obywateli, że przegrana w Trybunale i zwrot środków zabranych OFE oznacza zawalenie się tegorocznego budżetu i przekroczenie kolejnego progu ostrożnościowego, wynoszącego 55 proc. PKB. A to oznaczałoby wielkie cięcia socjalne.

Samoń tymczasem podkreśla, że budżet na 2014 r oparty jest na konserwatywnym założeniu osiągnięcia 2,5-procentowego wzrostu PKB. Tymczasem Narodowy Bank Polski już teraz mówi o wzroście powyżej 3,5 proc. Podobnie ocenia kondycję polskiej gospodarki rynek. A to oznacza, że nie trzeba wielkiej konsolidacji długu publicznego, czyli cięć, aby uniknąć 55-procentowego progu – mówi ekspert.

Zapis księgowy nie zmienia gospodarki

- Tegoroczna reforma, polegająca na przesunięciu środków z OFE do ZUS nie jest reformą strukturalną – dotyczącą rynku pracy, systemu podatkowego, czy w strukturze finansów publicznych, ale jest po prostu zabiegiem księgowym, dającym nam jednorazowo chwilę oddechu. Później ten problem powróci – zauważa Dawid Samoń.

REKLAMA

Karolina Mózgowiec, jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej