57-latek zmarł z powodu błędu lekarzy? Sprawę bada prokuratura
Prokuratura w Łodzi prowadzi postępowanie w sprawie śmierci mężczyzny w tamtejszym szpitalu, który zmarł na skutek pęknięcia tętniaka aorty.
2014-05-13, 14:20
Posłuchaj
Prokuratura w Łodzi prowadzi postępowanie w sprawie śmierci mężczyzny w tamtejszym szpitalu. 57-latek zmarł na skutek pęknięcia tętniaka aorty.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania powiedział, że zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa złożyła żona zmarłego. Twierdzi, że 2 maja około 10 zawiozła męża do szpitala imienia Jonschera, gdyż bardzo bolał go brzuch.
Według kobiety, lekarze tylko pobieżnie zbadali jej męża, nie przeprowadzając badań USG ani rezonansu magnetycznego. Przed 17-tą zdecydowali się jednak na operację, podejrzewając zapalenie otrzewnej. W trakcie zabiegu okazało się, że chory ma tętniaka aorty brzusznej. Lekarze postanowili więc go przerwać i przewieźć go do szpitala MSW w Łodzi. Tam jednak pacjent zmarł na stole operacyjnym.
Krzysztof Kopania powiedział, że Prokuratura Rejonowa Łódź-Widzew prowadzi postępowanie w sprawie narażenia chorego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Sprawdzone zostanie, czy w szpitalu imienia Jonschera przeprowadzono wszystkie badania diagnostyczne, czy udałoby się uratować życie chorego i czy nie należało przewieźć go do specjalistycznego szpitala, zamiast rozpoczynać operację.
Wstępne ustalenia po sekcji zwłok wskazują, że przyczyną śmierci był najprawdopodobniej wstrząs krwotoczny, wywołany pęknięciem aorty.
Prokuratorzy zabezpieczają dokumenty, niebawem rozpoczną się przesłuchania. Zdaniem Krzysztofa Kopani zostaną powołani biegli, prawdopodobnie spoza Łodzi.
- Władze miasta doszły do wniosku, że niezależnie od działań prokuratury w tej sprawie trzeba sprawdzić, czy doszło do nieprawidłowości - zapowiada rzecznik prezydenta miasta Marcin Masłowski.
Miejskiej kontroli w szpitalu oczekuje również SLD. Jak wyjaśnia radny Sojuszu Piotr Bors nie chodzi o szukanie winnych, ale o zbadanie wszystkich okoliczności - między innymi czy w pracy był specjalista, który mógł przeprowadzić odpowiednie badania.
pp/IAR
REKLAMA