Rozlewanie się miast
Choć obfite opady kolejny raz powodują poważne zagrożenie powodzią, na terenach zalewowych wciąż powstają nowe domy i osiedla. Kto odpowiada za błędy w systemie planowania przestrzennego w Polsce?
2014-05-19, 19:11
Posłuchaj
Polski system planowania przestrzennego przewiduje rozwiązania, które mają zapobiegać powstawaniu nowych budynków na terenach zalewowych. Niestety, problemem jest brak realizacji założeń tego systemu. W efekcie, wójt, burmistrz lub prezydent miasta może wydawać decyzje na budowę w miejscu, które potencjalnie może być zagrożone powodzią.
– Każda gmina w Polsce obowiązkowo musi sporządzić studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Jeśli w danej gminie część obszarów jest zagrożona zalewaniem, to uwarunkowanie takie musi być odnotowane i powinna z tego wynikać decyzja, że na tych terenach nie powinno się budować. Problem polega na tym, że te studia nie działają bezpośrednio, a są tylko podstawą do sporządzania miejscowych planów zagospodarowania – powiedział Grzegorz Buczek, wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich.
Nieskuteczna pomoc
Wydawanie pozwoleń na budowę na terenach zalewowych to tylko jedna z przyczyn kolejnych tragedii. Problemem jest także źle skonstruowany system ubezpieczeń oraz wsparcia dla powodzian, który nie zniechęca ludzi do osiedlania się w tych miejscach.
– Polski system wspierania ofiar powodzi polega na tym, że bez żadnych formalności można uzyskać pozwolenie na odbudowę domu zniszczonego przez powódź w tym samym miejscu. Ponadto brakuje logiki w systemie ubezpieczeń. Stawki ubezpieczeniowe na domy budowane na terenach zalewowych nie bardzo różnią się od innych stawek – podkreślał Gość PR24.
REKLAMA
PR24/Anna Mikołajewska
REKLAMA