Młodzi Polacy chcą być herosami
„Selekcja” jest jedną z najbardziej ekstremalnych imprez w Polsce. Tysiące młodych osób co roku próbuje swych sił w eliminacjach i liczy na udział w finałowej setce. Zwycięzcy udają się poligon, gdzie zdani na siebie muszą dotrzeć w określone miejsce.
2014-07-08, 14:43
Posłuchaj
„Selekcja” jest specjalną grą terenową, której pomysłodawcą i szefem jest major Arkadiusz Kups. Pierwsza edycja została zorganizowana w roku 1998, a jej zasady oparto na rekrutacji do jednostek specjalnych. Podczas trwania „Selekcji” uczestnicy nie mogą przy sobie posiadać między innymi kompasu, zegarka, telefonu komórkowego, mapy. Nie ma namiotów i śpi się w warunkach przygodnych, a ponadto każdy do końca trwania gry sam musi nosić swoje wyposażenie.
Motywacje młodych ludzi
Młodzi ludzie decydują się na udział w „Selekcji” z różnych powodów. Dobrowolnie rezygnują z wygód oferowanych im przez cywilizację, żeby sprawdzić swoje umiejętności i udowodnić swoją wartość w warunkach ekstremalnych. Inna sprawa, że od chwili zlikwidowania zasadniczej służby wojskowej panuje moda na armię, która jest obecnie najstabilniejszym miejscem pracy.
– Ludzie szukają pewnego sposobu na życie. Armia płaci regularnie i nie zatrudnia na umowy „śmieciowe”. Do tego wojsko wciąż gwarantuje dość wysoki status społeczny. Szukamy u siebie także maksymalnego progu zmęczenia i manipulacji. Nie wiemy, co się wydarzy w najbliższych minutach – wskazywał w PR24 major Arkadiusz Kups, komandos.
Przepustka do armii
Każdej edycji „Selekcji” przygląda się grupa obserwatorów z armii. Ponadprzeciętni uczestnicy mogą liczyć na propozycję konkretnego stanowiska w wojsku, a przynajmniej na wskazanie ścieżki kariery zawodowego żołnierza.
REKLAMA
– Ludzie po tej naszej grze terenowej „Selekcja” znajdują się w najbardziej elitarnych jednostkach. Nie jest jednak tak, że skończenie „Selekcji” na drawskim poligonie poskutkuje automatycznie otrzymaniem glejtu do armii. Młodym ludziom podczas gry pokazuje się, jak wygląda to prawdziwe szkolenie i jest to dla nich taka mentalna „trampolina” – mówił Gość PR24.
PR24/Grzegorz Maj
REKLAMA