Wymiana ognia między Izraelem a Hamasem. Są kolejne ofiary śmiertelne
Liczba zabitych w izraelskich nalotach w Strefie Gazy wzrosła do 90 osób. Poinformowały o tym źródła palestyńskie.
2014-07-11, 05:55
Posłuchaj
Czwartek był najbardziej krwawym dniem od czasu rozpoczęcia przez Izrael operacji "Obronny Brzeg”. Izraelskie naloty na pozycje Hamasu w Gazie to odpowiedź na wcześniejsze ostrzały z terenu Gazy. Islamiści nie zamierzają się poddać, a liczba wystrzeliwanych przez nich pocisków także rośnie.
W ciągu doby z terenu Gazy na Izrael poleciało około stu rakiet. W czwartek wieczorem grad pocisków spadł na kilka miast w południowym i centralnym Izraelu. Wcześniej do schronów biegli także mieszkańcy Jerozolimy i Tel Awiwu. Izraelska Żelazna Kopuła przechwyciła i strąciła część pocisków. Jak podaje armia, od wtorku islamiści z Hamasu wystrzelili w kierunku Izraela ponad 350 rakiet. Rannych zostało ponad 120 Izraelczyków, przy czym większość lekko.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że jego kraj nie jest na razie zainteresowany zawieszeniem broni, bo wcześniej chce zniszczyć infrastrukturę Hamasu. Z kolei Hamas odpowiada, że przestanie strzelać rakietami dopiero, gdy Izrael powstrzyma się od ataków na Gazę. Liderzy Hamasu twierdzą, że wciąż mają spore zapasy rakiet i nie ugną się nawet, gdy do Gazy wjadą izraelskie czołgi. Taka operacja lądowa wydaje się kwestią godzin lub dni.
REKLAMA
Wymiana ognia między Izraelem a Strefą Gazy jest najpoważniejszą eskalacją konfliktu od czasu ostatniej wojny z 2012 roku. O pokojowe rozwiązanie konfliktu zaapelowały m.in. ONZ, Stany Zjednoczone i Francja.
Źródło: ENEX/x-news
REKLAMA
Zdaniem Białego Domu trzeba użyć wszelkich możliwych sposobów aby powstrzymać obie strony od przemocy gdyż może ona doprowadzić do wybuchu wojny izraelsko - paltstyńskiej, która rozszerzy się na cały region. Barack Obama wyraził poparcie dla Izraela i dla wysiłków obronnych przed atakiem rakietowym Hamasu ze Strefy Gazy. Wezwał jednak oba kraje do ochrony ludności cywilnej oraz przywrócenia spokoju.
W takim samym tonie wypowiadali się przedstawiciele Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone boją się destabilizacji sytuacji na Bliskim Wschodzie. Waszyngton uznaje Hamas za organizację terrorystyczną i nie kontaktuje się z jej liderami. Może prowadzić z nią rozmowy, ale tylko za pośrednictwem takich sojuszniczych państw jak Egipt, Turcja czy Katar.
REKLAMA