STOP bezprawnym mandatom!
Spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, wyprowadzanie na spacer psa bez smyczy i kagańca oraz przekroczenie dozwolonej prędkości. Oto jedne z najczęstszych powodów, dla których policja lub straż miejska wypisuje obywatelom mandaty. Co najważniejsze, mandaty są w wielu przypadkach niesłuszne.
2014-07-19, 18:10
Posłuchaj
Za psa poruszającego się bez smyczy, ale będącego pod kontrolą właściciela nie można karać mandatem. Nawet jeśli stanowi tak zapis w regulaminie spółdzielni czy wspólnoty mieszkaniowej. W 2001 r. do ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wprowadzono zapisy mówiące o zakazie spożywania alkoholu "na ulicach, w parkach i na placach". W przepisach nie ma jednak mowy o "miejscach publicznych", na co często powołuje się policja.
Fotoradary dźwignią budżetu
Mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości, które były wynikiem pracy fotoradarów, gęsto ustawionych na polskich drogach, miały stanowić jedno z poważniejszych źródeł dochodów dla państwowego budżetu. Jednak przepisy stanowiące o przyznawaniu grzywien za to wykroczenie zawierają dużo nieprawidłowości.
REKLAMA
– Tak naprawdę wszystko zostało wypaczone. Jeśli chodzi o fotoradary, to mamy tutaj do czynienia z wieloma błędami. Można powiedzieć, że władza „popłynęła”. Należy przyznać, że tak naprawdę fotoradary zaczęto ustawiać gdziekolwiek. Sądzono, że będą przynosiły krociowe wpływy do budżetów gmin, a także państwa – przyznał na antenie PR24 Tomasz Parol, redaktor naczelny witryny 3obieg.
– Jeżeli na wezwaniu do zapłacenia mandatu jednocześnie jest wezwanie do nas, jako do sprawcy wykroczenia, a także do nas, jako do osoby będącej właścicielem pojazdu i mającej wskazać sprawcę, to takie wezwanie, zgodnie z tym, co ustalił Trybunał Konstytucyjny 12 marca tego roku, jest wezwaniem wysłanym bez podstawy prawnej – podkreślił gość PR24.
REKLAMA
Gdzie można, a gdzie nie można
Niezwykle trudną sprawą do rozstrzygnięcia jest ustalenie tego, gdzie dozwolone jest spożywanie alkoholu. Było wiele przypadków, w których mandaty za „picie piwa” były anulowane z powodu błędnej interpretacji przez policjantów pojęcia „miejsce publiczne”.
– Alkohol wolno spożywać w miejscach, które nie są uznawane za „miejsca publiczne”. Mam tu na myśli np. jakiś zagajnik, lasek, czy chociażby nadbrzeże nad Wisłą, ale jeśli pojawia się park, ławka, chodnik, to wtedy zaczyna obowiązywać termin „miejsce publiczne” i w takiej sytuacji policja lub straż miejska mogą nałożyć mandat – powiedział Tomasz Parol.
REKLAMA
PR24/Damian Bielecki
REKLAMA