Po co nam Pendolino? NIK bada, czy zakup pociągów był w ogóle potrzebny
Najwyższa Izba Kontroli przygląda się działalności spółek kolejowych. Pod lupę bierze m.in. zakup dwudziestu składów dużych prędkości Pendolino. Kontrola dotyczy lat 2010 – 2013, a pociągi zostały kupione w maju 2011 roku.
2014-07-28, 12:40
Posłuchaj
- Badamy kluczowe przedsięwzięcia, nic więc dziwnego, że sprawdzamy, jak przebiega proces zakupu Pendolino. Równocześnie w innych spółkach sprawdzamy, czy przygotowane są linie kolejowe i czy nawet, jeśli ten pociąg będzie tak szybki i uzyska homologację, bo z tym zauważyliśmy problem w czasie kontroli, to czy linie kolejowe w Polsce pozwolą mu rozwinąć te prędkości, czy to będą tylko nieliczne odcinki, na których Pendolino będzie mógł pojechać z dużą prędkością, a na pozostałych pojedzie tak jak inne pociągi. Kontrola ma odpowiedzieć na te pytania – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK.
Wyniki kontroli NIK mają być znane najwcześniej w październiku.
„Polskie tory nie są przygotowane na Pendolino”
O tym, że polskie tory nie są przygotowane na przyjęcie Pendolino i ten zakup nie był nam potrzebny, jest przekonany redaktor „Rynku Kolejowego” Jakub Madrjas.
- Warto pomyśleć, co prywatny przewoźnik zrobiłby na miejscu PKP Intercity. Przy obecnych torach nie kupiłby zapewne takich pociągów. Jeśli będziemy mogli jechać 250 km/h za 5 – 7 lat, to pociągi z taką prędkością maksymalną nie są nam potrzebne – twierdzi Madrjas.
REKLAMA
Oprócz Alstomu wszyscy wycofali się z przetargu
Ekspert przypomina, że w przetargu ogłoszonym w 2008 roku przez PKP Intercity polscy producenci próbowali wystartować w konsorcjach z zagranicznymi podmiotami, które miały w swojej ofercie pociągi dużych prędkości. Wszyscy oprócz Alstomu, późniejszego zwycięzcy przetargu, wycofali się z niego.
- Wtedy polscy producenci mogli produkować pociągi jeżdżące do 160 km/h. Teraz jeżdżą coraz szybciej. Na pewno 190 km/h to nie jest dla nich problem. 200 km/h to jest na razie granica, której nie przekroczyli, bo nie było zamówień. Takie pociągi do 160 – 190 km/h można było zamówić, dopuszczając w ten sposób polskich producentów. To byłby rozwój dla naszego biznesu – mówi Madrjas. - Pendolino to był zakup mający wykorzystać środki unijne, a także polityczna „bombka choinkowa”, przy której można się pokazać – ocenia.
Polskie firmy, PESA i Newag, nie chcą po latach komentować tego przetargu.
Bardziej komfortowa, ale i droższa jazda
Na pewno zakup Pendolino będzie oznaczać dla polskich pasażerów bardziej komfortową, choć zapewne droższą jazdę.
REKLAMA
- Pociągi będą bardzo ciche w środku, bo to jest taka ciśnieniowa kabina jak w samolocie, właśnie dlatego żeby można było osiągnąć bardzo dużą prędkość. Polskie pociągi tak ciche i tak komfortowe pod tym względem jeszcze nie są. Natomiast przez kilka lat pociągi Pendolino nie będą wykorzystywały w pełni swoich właściwości, zarówno jeśli chodzi o prędkość, jak i różne systemy zasilania, które ten pociąg posiada, co też kosztuje – mówi redaktor. – Według szacunków można by zamówić co najmniej dwa razy więcej wolniejszych pociągów, np. z polskich fabryk za tę samą cenę – dodaje.
Producentowi Pendolino, firmie Alstom, zarzuca się korupcję przy dużych projektach transportowych, m. in. w Polsce. Prawdopodobnie chodzi jednak o przetarg na zakup pociągów metra. Cztery lata temu został zatrzymany w tej sprawie były szef warszawskiego metra.
Zbigniew Klepacki, wiceminister infrastruktury i rozwoju: pzetarg na Pendolino nie budzi wątpliwości.
REKLAMA
Źródło: TVN24 Biznes i Świat/x-news
Karolina Mózgowiec, awi
Polecane
REKLAMA