Deflacja i kurs złotówki – zmory zadłużonych
Z badań wynika, że w ujęciu rocznym ceny produktów w Polsce spadły o 0,2 proc. Taka sytuacja jest korzystna dla pojedynczych konsumentów, którzy za zakupy zapłacą mniej, ale jednocześnie może bardzo zaszkodzić niektórym kredytobiorcom oraz całej gospodarce.
2014-08-18, 14:51
Posłuchaj
To pierwszy raz, gdy w naszym kraju zanotowano deflację. Do tej pory, ceny koszyka dóbr badanych przez GUS, z roku na rok nieznacznie rosły. Inflacja jednak stopniowo zmniejszała się, a w lipcu tego roku spadła poniżej zera.
Obawy ekonomistów
Pozornie spadek cen jest zjawiskiem korzystnym dla przeciętnego konsumenta, jednak w rzeczywistości jest to zjawisko bardzo szkodliwe dla gospodarki. Podobny przypadek miał miejsce w Japonii w latach 80. Kraj ten wszedł w długoterminową deflację i Japończycy więcej oszczędzali, więc gospodarka wpadła w stagnację. Dużo lepsza dla rozwoju gospodarczego jest sytuacja, w której ceny minimalnie rosną.
– Niska inflacja powoduje wzrost cen, ale oznacza też, że nie ma skłonności do oszczędzania. Pieniądze są wydawane w obawie, że ceny wzrosną, a to napędza gospodarkę – powiedział w PR24 Marek Wołos z TMS Brokers.
Kredytobiorcy stracą?
Jeśli deflacja będzie się pogłębiać, to Rada Polityki Pieniężnej będzie musiała obniżyć stopy procentowe. To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy spłacają kredyty w złotówkach. Natomiast kredytobiorcy, którzy zaciągnęli pożyczki w innych walutach, mogą obawiać się negatywnych skutków takiej polityki.
REKLAMA
– Wartość waluty jest powiązana z wysokimi stopami procentowymi. Gdyby stopy procentowe z powodu deflacji zaczęły w bardzo gwałtowny sposób spadać, a obniżki byłyby większe, niż przewiduje rynek, to złoty bardzo mocno straciłby na wartości, gdyż inwestorzy zagraniczni, którzy lokują środki w obligacjach lub innych instrumentach powiązanych ze stopami, bardzo szybko zaczęliby się wycofywać – powiedział Gość PR24.
Przyszłość rynku walutowego
Jeden z możliwych scenariuszy mówi, że być może jeszcze w tym roku za euro będziemy płacić 4,70 zł lub więcej. W ostatnich miesiącach wahania kursów wywołuje niestabilna sytuacja na wschodzie Europy. Do tej pory zmiany były stosunkowo nieduże.
– Gdy następują kulminacje konfliktu na Ukrainie, pojawiają się negatywne informacje. Ale równocześnie pojawiają się też słabsze informacje z Polski dotyczące wzrostu gospodarczego lub deflacji. Nawet splot tych czynników geopolitycznych i makroekonomicznych nie spowodował dużego osłabienia złotego. Wydaje mi się, że rynek na ten konflikt reaguje bardzo stopniowo, miarowo i niezbyt się go obawia – stwierdził Marek Wołos.
PR24/AM
REKLAMA
REKLAMA