Liga Europy: Legia Warszawa i Ruch Chorzów muszą postawić ostatni krok [ZAPOWIEDŹ]
Po raz drugi polski futbol może mieć dwóch przedstawicieli w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Wieczorem rozstrzygną się losy Legii Warszawa i Ruchu Chorzów, które rozegrają rewanżowe spotkania czwartej rundy kwalifikacji.
2014-08-28, 09:33
Posłuchaj
W lepszej sytuacji jest stołeczny zespół, który przed tygodniem wygrał na wyjeździe z kazachskim FK Aktobe 1:0 po golu Słowaka Ondreja Dudy i wystarczy, że na własnym stadionie obroni jednobramkową zaliczkę.
Trener mistrza Polski Henning Berg zapewnił, że mimo zwycięstwa w pierwszym meczu z FK Aktobe jego piłkarze nie zlekceważą rywala. - Jeśli zagramy najlepiej jak potrafimy, to awansujemy - podkreślił Norweg.
LE to dla Legii niejako "puchar pocieszenia". Klub celował w Ligę Mistrzów, ale na przeszkodzie stanęły błędy formalne i kara walkowera nałożona przez UEFA za występ nieuprawnionego zawodnika - Bartosza Bereszyńskiego - w rewanżowym spotkaniu z Celtikiem Glasgow w 3. rundzie eliminaji.
Warszawianie są blisko trzeciego występu w zasadniczej części rozgrywek LE, w której - bez powodzenia - uczestniczyli też przed rokiem, a w sezonie 2011/12 dotarli, podobnie jak Wisła Kraków, do 1/16 finału.
Awans, oprócz wymiaru sportowego, będzie miał też znaczenie finansowe, bo UEFA wypłaci każdemu z uczestników fazy grupowej po 1,3 mln euro startowego. Taka kwota bardzo przydałaby się Ruchowi Chorzów, który do finansowych potentatów, nawet na krajowym podwórku, nie należy.
"Niebiescy" wyeliminowali już w LE dwóch rywali - FC Vaduz z Liechtensteinu i duński Esbjerg, a teraz są w niezłej sytuacji przed rewanżem z Metalistem Charków. Bezbramkowy remis na własnym terenie w rywalizacji pucharowej to dobra pozycja wyjściowa przed rewanżem, tym bardziej, że ekipa ukraińska nie będzie mogła liczyć na wsparcie "ścian". Mecz, z uwagi na napiętą sytuację polityczną, odbędzie się bowiem w Kijowie, a nie w położonym na wschodzie kraju Charkowie.
- W Kijowie czujemy się bezpiecznie. Wszystko jest tu w najlepszym porządku - lotnisko, hotel, stadion - zapewnił trener gości Jan Kocian.
Jak zaznaczył, priorytetem jest wynik. "Chcemy awansować, o premiach nie rozmawialiśmy" - dodał.
Mecz na Stadionie Olimpijskim, na którym odbył się finał Euro 2012, rozpocznie się o godz. 18 czasu polskiego.
Źródło: Orange Sport/x-news
ps
REKLAMA
REKLAMA