Radosław Sikorski: Zachód ma nas za minę przeciwczołgową
- Wschodnia flanka NATO będzie wzmocniona tak, jak się tego domagamy - mówi w przeddzień szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
2014-09-03, 08:47
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" szef MSZ zdradza, że podobnie, jak w przypadku obsady najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej Polska osiągnęła zamierzone cele i premier Donald Tusk został szefem Rady Europejskiej, tak samo w przypadku szczytu NATO Warszawa będzie usatysfakcjonowana.
- Nie będziemy się zniechęcać tylko dlatego, że obecność żołnierzy NATO w Polsce będzie się nazywała ciągła, a nie stała. Liczy się sedno, czyli możliwość praktycznego wypełnienia gwarancji bezpieczeństwa dla Polski. Coś w stylu tego, czym od wielu dekad cieszy się Norwegia, gdzie górskie pieczary amerykańskiej brygady marines są w tej chwili wypełniane nowymi partiami ciężkiego sprzętu - powiedział minister spraw zagranicznych.
Na pytanie, o sprzeciw Berlina w sprawie utworzenia w Polsce baz NATO mówi: - Ze zdziwieniem konstatujemy, że niektóre kraje zachodnioeuropejskie są tak bardzo powściągliwe wobec wzmacniania flanki, która wydaje się w tej chwili najbardziej zagrożona. Trzeba zrozumieć, że my z powodów historycznych i geograficznych jesteśmy bardziej wyczuleni, mamy prawo do większej obawy. Oni nas mają za swoją minę przeciwczołgową i dlatego mogą reagować z większą wstrzemięźliwością. Przekonywanie zachodnich Europejczyków do naszego punktu widzenia jest procesem żmudnym i czasami frustrującym.
Szef MSZ ocenia, że dotychczasowe negocjacje z Rosją zakończyły się fiaskiem. - Kanclerz Niemiec ma powody czuć się zawiedziona postawą Rosji. Niemcy wzięły na siebie odpowiedzialność za rozmowy z prezydentem Putinem, za co powinniśmy być kanclerz Niemiec wdzięczni, ale sukcesów na razie nie widać - oświadczył.
W rozmowach w Berlinie brali udział ministrowie spraw zagranicznych: Niemiec, Rosji, Ukrainy oraz Francji.
REKLAMA
Wojna na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Sikorski nie ukrywa, że jest zwolennikiem rozmów w nieco innym składzie. - Powinniśmy grać jako cała Unia i najlepiej razem ze Stanami Zjednoczonymi - mówi.
Według niego, wywołując kryzys na Ukrainie, "Rosja postawiła się poza społecznością międzynarodową". - Prezydent Putin realistycznie kalkuluje, że sukces Ukrainy jako europejskiej demokracji byłby zagrożeniem dla putinizmu w samej Rosji. Trzeba odpowiedzieć na to, co Moskwa robi. A to co robi, złamało całe menu międzynarodowych umów i reguł - powiedział szef polskiej dyplomacji.
PAP/asop
REKLAMA
REKLAMA