Korwin-Mikke na dywaniku u szefa europarlamentu
Europoseł Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke tłumaczył się w gabinecie szefowi Parlamentu Europejskiego Martinowi Schulzowi z użycia słowa "murzyni" podczas debaty. Do piątku ma mu przedstawić pisemne oświadczenie w tej sprawie – w języku polskim.
2014-09-09, 19:10
Posłuchaj
Schulz zapowiedział w lipcu, że wyciągnie konsekwencje wobec europosła - w związku z użyciem przez niego "obraźliwego i rasistowskiego" określenia podczas debaty.
Polski europoseł mówił natomiast o „nieporozumieniu językowym”.
We wtorek Korwin-Mikke spotkał się z szefem PE, jednak rozmowa ta nie doprowadziła do zakończenia sprawy i będzie ona kontynuowana na piśmie. - Ja mu wyjaśnię, a on zrobi co uważa, co najwyżej odbierze parę diet i będę jeszcze bardziej nienawidził Unii Europejskiej, co mi jeszcze doda ducha - powiedział europoseł.
-Towarzysz Schulz wezwał mnie na dywanik, usiłowałem mu wyjaśnić, że nazwanie Murzyna czarnym człowiekiem jest obraźliwe, natomiast nazwanie Murzyna Murzynem nie jest obraźliwe. On nie całkiem mógł zrozumieć, w końcu poprosił mnie o wyjaśnienia po polsku - mówił dziennikarzom w Brukseli polityk Nowej Prawicy.
REKLAMA
Zapewniał, że nie użył słowa "niggers", które jest uznawane za obraźliwe, tylko "Negros”.
Podkreślał, że w rozmowie z szefem PE powoływał się na twórczość Marka Twaina, który w swoich książkach używa określenia "negro", czy twórczość Johna Lennona, autora piosenki "Woman Is the Nigger of the World".
- Nie będę używał poprawnej nowomowy i będę nazywał Murzyna Murzynem - podsumował spór Korwin-Mikke.
W lipcu na sesji Parlamentu Europejskiego poświęconej bezrobociu młodzieży w Europie europoseł powiedział, że "mamy 20 milionów (bezrobotnych) Europejczyków, którzy są czarnuchami (lub: murzynami - w zależności od tłumaczenia) Europy".
JU/IAR/PAP
REKLAMA
REKLAMA