Ekstraklasa: Patryk Małecki znów dał "popis". Co zrobi Pogoń?
Patryk Małecki po raz kolejny pokazał, dlaczego uznawany jest za jednego z najbardziej konfliktowych piłkarzy w Ekstraklasie. Skrzydłowy w skandaliczny sposób zareagował na to, że został zmieniony w 62. minucie meczu z Ruchem Chorzów.
2014-09-14, 14:41
Patryk Małecki nie pozwala o sobie zapomnieć. Niestety dla kibiców i sztabu szkoleniowego Pogoni Szczecin, nie ma to nic wspólnego z boiskową forrmą byłego pomocnika krakowskiej Wisły.
Czarna seria Pogoni trwa
Pogoń nie potrafiła wygrać z Ruchem Chorzów i zanotowała szósty kolejny mecz bez zwycięstwa w Ekstraklasie. W poprzednim sezonie zespół Dariusza Wdowczyka spisywał się dobrze, zajmując na koniec ligowych rozgrywek niezłe 7. miejsce w ligowej tabeli, w ciągu sezonu kilka okresów, w których prezentował wysoką formę.
W obecnych rozgrywkach Pogoń nie przypomina drużyny z tamtego sezonu, a trwająca obecnie seria jest tego dobrym dowodem. Jednym z zawodników, którzy przyczyniają się do dalekich od oczekiwań wyników jest na pewno Patryk Małecki.
Kiedyś uważany za jeden z dużych talentów polskiej piłki, stopniowo obniżał loty. Skreślili go działacze Wisły, którzy najpierw wypożyczyli go do tureckiego Eskisehirsporu na sezon 2012/13. W barwach tej drużyny skrzydłowy zaliczył zaledwie 5 występów, w których zdobył 1 bramkę i nic dziwnego, że Turcy nie chcieli skorzystać z możliwości wykupienia zawodnika.
REKLAMA
Wrócił do Wisły Kraków, ale tam także nie prezentował wysokiej dyspozycji i nie wywalczył miejsca w składzie. Jego dni w Krakowie były policzone, mimo deklaracji zawodnika, że jest bardzo mocno związany z Wisłą.
Małecki "odwdzięcza się" szczecinianom
"Biała Gwiazda" chciała pozbyć się piłkarza, uznając go także za "tykającą bombę". W Krakowie kilkukrotnie znosili jego pozaboiskowe wybryki, krytykę kibiców, konflikt z trenerem Moskalem (bliźniacza sytuacja jak ta z meczu z Ruchem, do której doszło w 2012 roku), wyzywanie dziennikarza i jednego z piłkarzy Cracovii.
Rękę do będącego "na wylocie" z Wisły Małeckiego wyciągnęła szczecińska Pogoń, płacąc za niego około 150 tysięcy euro. Jedną z pierwszych deklaracji "Małego" było to, że będzie "umierał za Pogoń". Po tym, jaką formę prezentuje Małecki w Szczecinie, można sądzić, że krakowianie dobili świetnego targu, a deklaracje były jedynie bardzo naiwną próbą wkupienia się w łaski kibiców.
Małecki nie imponował w poprzednim sezonie, jednak przyszedł do drużyny w styczniu i nie miał zbyt wiele czasu na to, by dobrze zaadaptować się do gry "Portowców" - tak przynajmniej można tłumaczyć jego przeciętną grę.
REKLAMA
W 7 meczach rundy jesiennej trwających rozgrywek Małecki rozegrał 340 minut, dając swojemu zespołowi zaledwie 1 asystę. W meczu z Ruchem dołożył od siebie coś jeszcze,
"Porozmawiamy później"
Pogoń przegrywała z Ruchem Chorzów 0:1, kiedy Dariusz Wdowczyk zdjął z boiska Patryka Małeckiego. Skrzydłowy był wściekły tą decyzją szkoleniowca, najpierw skopał ławkę rezerwowych, używając przy tym niewybrednych słów.
Wdowczyk ruszył do niego, by przywołać swojego zawodnika do porządku. Nie wyglądało na to, że odniósł sukces. Małecki rzucił jeszcze kilka niecenzuralnych słów, a szkoleniowiec zapowiedział mu, że "porozmawiają później". Można domyślić się, że nie będzie to miła pogawędka, jednak cierpliwość klubów i poszczególnych trenerów do Małeckiego jest niewiarygodna.
- Porozmawiamy sobie po męsku o tym całym zdarzeniu. Takiego zachowania po prostu nie mogę zaakceptować. Trzeba się zastanowić, co dalej - powiedział szkoleniowiec po meczu.
REKLAMA
Napisać, że skrzydłowy pozwala sobie na wiele, to nic nie napisać. Ten piłkarz łamie wszelkie zasady zachowania, wciąż przypominając rozkapryszoną gwiazdę, która nie potrafi skupić się na tym, co powinno być najważniejsze - na grze w piłkę. Gwiazdą może być wyłącznie pod względem zarobków, na boisku jednak nie pokazuje nic, co pozwalałoby w jakikolwiek sposób wytłumaczyć, dlaczego w ogóle pojawia się w podstawowym składzie.
W Szczecinie liczono, że Małecki spokornieje i będzie chciał odbudować swoją formę. Widać jednak, że ostatnie słabe lata nie nauczyły go niczego. Pogoń nie zabrała jeszcze w tej sprawie głosu i nie wiadomo, jak zamierza zareagować na to, co zrobił zawodnik. W tym sezonie występował już w rezerwach zespołu i... nie dokończył spotkania z powodu czerwonej kartki.
Jeśli Pogoń wierzyła, że Małecki odbuduje się w Szczecinie, wydorośleje i skupi się tylko na grze w piłkę, chyba może już porzucić te oczekiwania. "Trudny charakter" nie jest w tym wypadku żadnym wytłumaczeniem. I o ile w przypadku piłki nożnej nieraz tolerowało się pozaboiskowe wybryki piłkarzy genialnych, Małeckiego tym mianem określić się nie da.
Paweł Słójkowski, polskieradio.pl
REKLAMA
REKLAMA