Ekstraklasa: Lech Poznań - Zawisza Bydgoszcz. "Kolejorz" bezlitosny dla Zawiszy

W ostatnim sobotnim meczu 9. kolejki Ekstraklasy Lech Poznań rozgromił na własnym boisku Zawiszę Bydgoszcz 6:2 (3:2).

2014-09-20, 22:45

Ekstraklasa: Lech Poznań - Zawisza Bydgoszcz. "Kolejorz" bezlitosny dla Zawiszy

Dla trenera gości Mariusza Rumaka było to wyjątkowe spotkanie, bowiem zaledwie pięć tygodni do zakończeniu swojej pracy w Lechu zawitał do Poznania już z nowym zespołem. Powrotu na Bułgarską nie będzie miło wspominał. Nie dość, że został przywitany gwizdami, to jego podopieczni przegrali ósmy mecz z rzędu. Lechici natomiast wygrali po raz pierwszy od 10 sierpnia, kiedy to pokonali na wyjeździe Lechię Gdańsk (2:1).
Przyjazd Zawiszy z byłym szkoleniowcem wicemistrza Polski nie wywołał większego zainteresowania w Poznaniu. Spotkanie, rozgrywane w dość ciepły wieczór, obejrzało zaledwie 11 tysięcy widzów, co jest jedną z najniższych frekwencji ligowych w Poznaniu w ostatnich latach. Bardzo prawdopodobne, że mecz ekstraklasy przegrał z równolegle rozgrywanym półfinałem siatkarskich mistrzostw świata Polska - Niemcy.
Ci, którzy przyszli na stadion, nie mieli prawa żałować. Już w pierwszych 45 minutach padło pięć goli, choć dorobek bramkowy po stronie gospodarzy powinien być bardziej okazały. Zawisza na początku spotkania zaatakował pressingiem rywala już na ich połowie i poznaniacy mieli nawet kłopoty z wyjściem z własnej połowy. Obraz gry na boisku szybko się zmienił, gdy Zaur Sadajew, trochę szczęśliwie, pokonał Grzegorza Sandomierskiego, zdobywając pierwszą bramkę dla nowego klubu.
Pięć minut później Sadajew idealnie obsłużył Gergo Lovrencsicsa i Węgier podwyższył wynik. Trzeciego gola powinien strzelić Szymon Pawłowski. W 24. min. Sandomierski popełnił fatalny błąd i pomocnik Lecha stał praktycznie przed pustą bramką. Do celu miał tylko, a może aż 25 metrów i ku rozpaczy kibiców, spudłował. Kolejny gol dla "Kolejorza" wisiał w powietrzu, bowiem dobre okazje zmarnowali Sadajew i Kasper Hamalainen.
Tymczasem bydgoszczanie po przyjęciu kilku mocnych ciosów, zabrali się do pracy. Szybko okazało się, że defensywa gospodarzy nie stanowi monolitu - po perfekcyjnie rozegranym rzucie wolnym, Andre Micael głową nie dał szans Krzysztofowi Kotorowskiemu. W 42 min. Wagner z Luisem Carlosem rozmontowali obronę rywali i Lech zamiast prowadzić trzy lub cztery zero, remisował 2:2.
Zawisza jednak nie nacieszył się zbyt długo wyrównaniem, bowiem kilkadziesiąt sekund później Hamalainen po podaniu Lovrencsicsa ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Druga połowa zaczęła się wyjątkowo fatalnie dla ekipy Rumaka. Szarżującego w polu karnym Sadajewa nieprzepisowo zatrzymał Andre Micael, za co ujrzał czerwoną kartkę. "11" na gola pewniw zamienił Darko Jevtic.
Grający w osłabieniu bydgoszczanie nie mieli już ani sił, ani też atutów by myśleć o korzystnym wyniku. Lechici grali do końca swobodnie i dołożyli jeszcze dwa kolejne trafienia. A Zawisza kończył mecz w dziewięciu, bowiem za brutalny faul sędzia Paweł Raczkowski wyrzucił z boiska Piotra Petasza.

Lech Poznań - Zawisza Bydgoszcz 6:2 (3:2)
Bramki:
1:0 Zaur Sadajew (13), 2:0 Gergo Lovrencsics (18), 2:1 Andre Micael Pereira (32-głową), 2:2 Wagner (42), 3:2 Kasper Hamalainen (43), 4:2 Darko Jevtic (51-karny), 5:2 Szymon Pawłowski (67), 6:2 Darko Jevtic (82).
Żółta kartka - Lech Poznań: Barry Douglas. Zawisza Bydgoszcz: Jorge Kadu, Piotr Petasz, Paweł Strąk. Czerwona kartka - Zawisza Bydgoszcz: Andre Micael Pereira (50-faul), Piotr Petasz (90-faul).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 11 078.
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Tomasz Kędziora, Maciej Wilusz, Marcin Kamiński, Barry Douglas - Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka, Kasper Hamalainen (67. Muhamed Keita), Darko Jevtic, Szymon Pawłowski (75. Szymon Drewniak) - Zaur Sadajew (72. Dariusz Formella).

Zawisza Bydgoszcz: Grzegorz Sandomierski - Anestis Argyriou (46. Piotr Petasz), Andre Micael Pereira, Samuel Araujo, Sebastian Ziajka - Luis Carlos (75. Jakub Łukowski), Jakub Wójcicki, Jorge Kadu, Kamil Drygas, Wagner - Bernardo Vasconcelos (52. Paweł Strąk).

man

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej