Wypadek w kopalni. Ratownicy schodzą pod ziemię. "Zawsze idziemy po żywego"

Ratownicy górniczy schodzą do rejonu, w którym powinien znajdować się poszukiwany górnik w kopalni Mysłowice-Wesoła. Do wyrobisk wchodzić będą po jednym zastępie.

2014-10-08, 12:30

Wypadek w kopalni. Ratownicy schodzą pod ziemię. "Zawsze idziemy po żywego"
Ratownicy górniczy przygotowują się do akcji przed Kopalnią Węgla Kamiennego "Mysłowice-Wesoła". Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Posłuchaj

Lekarz ratownik Maciej Pietrzak o akcji ratunkowej w kopalni (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Ratownicy będą się wymieniać w zależności od warunków - poinformował rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros.

Ratownicy już we wtorek po południu próbowali dotrzeć do górnika. W nocy ponownie wzrosły stężenia gazów wybuchowych w rejonie ściany na poziomie 560, gdzie spodziewają się znaleźć zaginionego. Około północy stężenia te spadły poniżej granicy wybuchowości, do rana poziom bezpieczeństwa wciąż jednak był zbyt niski.

Jak relacjonował Jaros, w środę rano działająca w sztabie akcji komisja analizowała sytuację w podziemnych wyrobiskach. Eksperci uznali, że atmosfera ustabilizowała się i wkrótce ratownicy "podejmą penetrację wyrobisk w celu poszukiwania zaginionego górnika". Będą to dwa zastępy - jeden będzie szedł z przodu, drugi ma ubezpieczać go z tyłu; co jakiś czas mają się wymieniać. - Stężenie gazów jest bezpieczne - podkreślił Jaros.

Muszą pracować ręcznie

Ratownicy mniej więcej wiedzą, gdzie powinien znajdować się zaginiony. Będą mieli do pokonania ok. 700 metrów w bardzo ciężkich warunkach - w zadymieniu i w otoczeniu prawdopodobnie zniszczonym przez pożar. Drużyny nie mogą tam stosować sprzętu mechanicznego - muszą pracować ręcznie.

REKLAMA

Pod ziemią stale utrzymywanych jest osiem zastępów, czyli 40 ratowników. Pracują specjaliści badający skład gazów kopalnianych. Stale też jest lekarz, a na powierzchni oczekuje karetka i ekipa medyczna. Służby ratownicze porozumiały się też z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym i zabezpieczyły lądowisko dla helikoptera.

TVP/x-news

Ratownicy mówili wcześniej, że są gotowi do akcji w każdej chwili, bo "wciąż nie stracili nadziei".

>>> Były ratownik górniczy: zagrożenie metanem rośnie >>>

REKLAMA

- Liczę na takie 90 procent, że mu się uda. Jest tam niby zagazowany ale są miejsca, w których ma szansę podpiąć się do rurociągu ze sprężonym powietrzem. Może jest w ciężkim stanie i o własnym siłach nie może się porusza ale jest szansa - mówi ratownik.

- Obojętnie co by się nie działo musimy po niego zjechać. Zawsze jest nadzieja. Zawsze idziemy po żywego - dodaje inny ratownik.

Stan górników

W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło najprawdopodobniej do zapalenia metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 29 trafiło do szpitali.

W szpitalu w Siemianowicach Śląskich wciąż przebywa 18 górników. 7 z nich leży na oddziale intensywnej opieki - stan 5 jest ciężki, ale stabilny, stan pozostałych 2 pogarsza się i jest określany jako krytyczny.

REKLAMA

Poinformował o tym doktor Marek Kawecki z Centrum Leczenia Oparzeń siemianowickiego szpitala. Jak mówił, rokowania są ostrożne i bardzo poważne. Zapewnił, że lekarze będą robili co w ich mocy, by uratować wszystkich górników, ale zastrzegł, że nie może zagwarantować sukcesu. Dodał, że wśród rannych są tacy, którzy mają - jak to określił - "tragicznie uszkodzone drogi oddechowe".

W środę zoperowanych ma zostać 4 górników. Będą mieli między innymi oczyszczane rany.

Śląski Urząd Wojewódzki zwrócił się do samorządów powiatowych województwa śląskiego oraz do Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego o udzielenie pomocy, w tym psychologicznej, poszkodowanym w wypadku w kopalni Mysłowice Wesoła i ich rodzinom.

Uda się uratować zaginionego górnika?

- W zagrożonej strefie występuje atmosfera niezdatna do oddychania, podwyższone jest stężenie metanu i wodoru wydzielającego się podczas pożaru. Mieszanina o takim stężeniu metanu i przy występowaniu tlenu jest wybuchowa - powiedział we wtorek podczas konferencji w Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach prezes WUG Mirosław Koziura .

REKLAMA

Wiceprezes WUG Wojciech Magiera dodał, że w rejonie jest lutniociąg doprowadzający świeże powietrze. - Jest minimalna szansa, że ten pracownik się w nim schował. Jeśli dostał się do środka, może przebywać w świeżym prądzie powietrza, lutniociąg jest szczelny - powiedział. Wspomniał, że w 2011 r. w ten sposób uratował się górnik w kopalni Krupiński.

- Szanse są do końca - powiedział prezes Koziura. WUG nie ma jednak na razie danych o temperaturze, jaka może panować obecnie w rejonie katastrofy.

Podczas konferencji poinformowano też o dwóch najbardziej prawdopodobnych na tę chwilę przyczynach katastrofy. Jedna to tzw. pożar endogeniczny, czyli samozapalenie się węgla, lub roboty strzałowe - które były prowadzone w rejonie katastrofy krótko przed wypadkiem.

REKLAMA

Źródło: TVN24/x-news

Premier na miejscu wypadku

W związku z wybuchem w kopalni Mysłowice-Wesoła premier Ewa Kopacz udała się na Śląsk. Premier spotkała się z poszkodowanymi górnikami w dwóch szpitalach - w Siemianowicach Śląskich i Sosnowcu.

Kopacz podkreśliła, że osoby z najcięższymi urazami trafiły do ośrodka poparzeń w Siemianowicach.

- Leczeni są po krótkiej rozmowie zarówno z dyrektorem medycznym, jak i ordynatorem OIOM-u i ordynatorami innych oddziałów. Pacjenci leczeni są według najwyższych standardów nie tylko europejskich, ale światowych - zaznaczyła premier.

REKLAMA

Według Kopacz górnicy przebywający w Sosnowcu są w lepszym stanie fizycznym, jednak bardzo ciężko przeżyli wypadek i - jak mówiła premier - przez długie tygodnie będą musieli korzystać także z pomocy psychologów. - Jak państwo wiecie, (...) przy takich historiach ślad takiego nieszczęścia pozostaje w każdym z nich - dodała szefowa rządu.

Premier zapowiedziała, że wicepremier Janusz Piechociński dostanie od niej polecenie, by położyć nacisk na standardy bezpieczeństwa w kopalniach.

- Ja teraz wracam do Warszawy. Na pewno wicepremier Piechociński, który będzie przyśpieszał wszelkie rozmowy dotyczące restrukturyzacji polskiego górnictwa, będzie kładł nacisk przede wszystkim na standardy bezpieczeństwa. I takie ode mnie polecenie dostanie - mówiła Kopacz.

>>> - Kopalnie nie oszczędzają na wydatkach związanych z bezpieczeństwem. Gorzej wygląda sytuacja z przestrzeganiem procedur – ocenia Karolina Baca - Pogorzelska dziennikarka prowadząca blog internetowy Górnictwo 2.0 >>>

REKLAMA

Źródło: TVP/x-news

12 górników po zabiegach operacyjnych

- 12 z 18 górników, którzy trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, przeszło zabiegi operacyjne - poinformowała rzeczniczka placówki dr Justyna Glik. Wszyscy doznali "bardzo ciężkiego urazu oparzeniowego".

Najmłodszy górnik, który trafił do Centrum Leczenia Oparzeń, ma 23 lata, najstarszy - 50.

- Siedmiu pacjentów znajduje się na oddziale intensywnej terapii medycznej, gdzie są mechanicznie wentylowani. Pozostałych 11 pacjentów przebywa na oddziałach oparzeniowych - powiedziała Glik.

REKLAMA

Jak mówiła, u pacjentów, którzy tego wymagali, przeprowadzono zabiegi operacyjne, część poddano terapii w komorze hiperbarycznej (terapia tlenowa). - U wszystkich przeprowadzono badanie bronchofiberoskopowe potwierdzające lub wykluczające oparzenia dróg oddechowych (...) W większości pacjenci mają oparzenia dróg oddechowych - powiedziała rzeczniczka.

Do komory hiperbarycznej nie można było m.in. przewieźć pacjentów mechanicznie wentylowanych ze względu na ich bardzo ciężki stan.

Pytana o stan zdrowia 18 górników, Glik powiedziała, że należy go oceniać "w kategoriach bardzo ciężkiego urazu oparzeniowego" niezależnie od tego, czy pacjenci hospitalizowani są w oddziale intensywnej terapii, czy na oddziale oparzeniowym.

Zwiększone stężenie metanu?

We wtorek rano szef sztabu akcji ratowniczej i główny inżynier energomechaniczny kopalni Grzegorz Standziak mówił dziennikarzom m.in., że na podstawie wskazań kopalnianej aparatury określono dokładny czas zdarzenia, a także zinterpretowano je w ten sposób, że pod ziemią doszło nie tyle do zapalenia, co do wybuchu metanu.

REKLAMA

Przed południem zweryfikował to pełniący obowiązki prezes Katowickiego Holdingu Węglowego Zygmunt Łukaszczyk . Jego zdaniem "mogło tam dojść do zapłonu metanu" - wybuch tego gazu poskutkowałby prawdopodobnie znacznie większymi zniszczeniami. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę zdarzenia po. prezesa KHW uznał wypływ metanu z pustek po wcześniejszej eksploatacji, tzw. zrobów.

Źródło: TVN24/x-news

Na efekt poszukiwań zaginionego górnika - 42-letniego kombajnisty z 24-letnim stażem pracy, przed kopalnią czekał  jego ojciec, emerytowany górnik Franciszek Jankowski .

- Mówią, że go szukają, ale nie mam nadziei. On był kombajnistą, mógł być w punkcie największego zagrożenia. Popytajcie się znajomych - najlepszy pracownik na kopalni. I tak zostanie tam na dole, jako najlepszy - powiedział dziennikarzom.

REKLAMA

Według mężczyzny dzień przed wypadkiem wśród pracowników kopalni pojawiły się informacje o zwiększonym zagrożeniu metanowym. - Kolega do syna dzwonił, jak jechaliśmy samochodem. Prawdopodobnie dzień wcześniej ludzie wiedzieli, że jest tam stężenie metanu, już tam nie powinni pracować - mówił rozżalony ojciec.
Maksimum ostrożności
Odnosząc się do tych pogłosek Łukaszczyk mówił, że kopalnia Mysłowice-Wesoła to kopalnia wysokometanowa, gdzie stopień zabezpieczenia i monitoringu "jest bezwzględny i praktycznie posunięty do maksimum ostrożności". Wyjaśnił, że czujniki, których pomiary są na bieżąco rejestrowane, monitorują szereg parametrów związanych z warunkami pod ziemią i eksploatacją. Zaznaczył też, że ok. godz. 18 w poniedziałek w tamtym rejonie nie odbywało się wydobycie - były prowadzone prace zabezpieczające, profilaktyczne, w związku z występującymi zagrożeniami.

Źródło: TVP/x-news

Doszło do zapalenie metanu?

Przyczyny i okoliczności poniedziałkowego zdarzenia bada Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach pod nadzorem Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Śledztwo wszczęli też prokuratorzy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

REKLAMA

Do wypadku odnieśli się też tego dnia m.in. politycy opozycji. Poseł PiS, b. wiceminister gospodarki Piotr Naimski podczas konferencji w Sejmie mówił, że to "dramatyczny sygnał dla zarządzających polskim górnictwem".

- Ta katastrofa nakłada się na sytuację ekonomiczną, gospodarczą i organizacyjną w polskim węglu. Mamy karuzelę stanowisk, odchodzących i przychodzących prezesów. Mamy też, jak się okazuje, dyrektorów kopalń, którzy nie spełniają swoich funkcji dobrze - stwierdził.

Przekonywał, że w branży potrzebne są "bezzwłoczne" zmiany.

Źródło: TVN24/x-news

REKLAMA

Połączona kopalnia Mysłowice-Wesoła powstała 1 stycznia 2007 r. z połączenia dawniej odrębnych kopalń - Mysłowice i Wesoła. Jest uważana za zakład z dużym zagrożeniem metanowym. Obecnie eksploatacja węgla skupia się w Wesołej, a dawna kopalnia Mysłowice w centrum tego miasta wykorzystywana jest jedynie marginalnie. Po poniedziałkowym wypadku zakład całkowicie wstrzymał wydobycie.

Źródło: TVP/x-news

Zabójczy metan
Metan jest przyczyną wielu wypadków lub innych incydentów w górnictwie. Tylko w ubiegłym roku w kopalniach zanotowano siedem przypadków zapalenia metanu. Od 1990 do 2013 roku w polskich kopalniach węgla doszło do 42 pożarów lub wybuchów tego gazu, poniosło śmierć 88 osób, 117 osób zostało ciężko rannych, a 112 odniosło lekkie obrażenia.

Najtragiczniejsza w skutkach była katastrofa w kopalni Halemba w 2006 r., w której zginęło 23 górników. W 2009 r. pożar i wybuch metanu w kopalni Wujek-Śląsk pochłonął życie 20 pracowników.

REKLAMA

AS, sm, pp, mr, kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej