Bankowcy chcą, aby państwo przejęło mieszkania nadmiernie zadłużonych Polaków
Około 20 tys. gospodarstw domowych w Polsce nie jest w stanie regularnie spłacać zaciągniętych kredytów.
2014-10-07, 13:26
Związek Banków Polskich proponuje, aby osoby, które nie są w stanie spłacać kredytów hipotecznych traciły prawo własności do swojego mieszkania, zachowując możliwość przebywania w nim. Czyli bank przejmuje mieszkanie, a dotychczasowy dłużnik nadal tam mieszka, ale płaci czynsz nowemu właścicielowi tego lokalu. W dalszej perspektywie mieszkania takie przejmowałby państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego.
Podnoszą się głosy, że oto banki za pieniądze podatnika chcą się uratować przed stratami z tytułu niespłaconych kredytów. Chodzi głównie o kredyty walutowe. Mieszkania, na zakup których udzielano kredytów walutowych są teraz nawet o ¼ mniej warte niż wynosi kwota zaciągniętego kredytu. Bank sprzedając na rynku takie odebrane dłużnikowi mieszkanie poniesie stratę. Jeśli takie mieszkanie będzie wynajmowane i w końcu zostanie przejęte przez państwo – to być może strata banku będzie mniejsza.
Ale to jest jedna strona medalu. Druga strona medalu to w tej chwili kilkadziesiąt tysięcy rodzin, które mają kłopot ze swoimi kredytami mieszkaniowymi, walutowymi i złotowymi. Dzięki temu pomysłowi nie będą eksmitowane i nie wylądują na bruku, w przypadku przejęcia mieszkania przez bank. Ustawa o upadłości konsumenckiej, która wejdzie w życie w przyszłym roku nie uchroni ich przed takim losem. Jedyne, co może ewentualnie dać zbankrutowanym dłużnikom, to wolność od spłacania bankowi różnicy między wartością niespłaconego kredytu, a ceną za jaką zostało sprzedane zadłużone mieszkanie. Być może sądy będą wydawały takie orzeczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że zbankrutowane rodziny nie będą miały gdzie mieszkać.
Pomysł bankowców pozwala na uniknięcie takiej sytuacji. Oczywiście – jeśli ta propozycja miałaby być dalej doskonalona, to na pewno trzeba w niej uwzględnić fakt, że banki za bardzo ryzykowały oferując kredyty walutowe osobom, które nie miały odpowiedniej zdolności kredytowej. Czyli państwo-podatnik nie powinno pomagać bankom, a jedynie osobom, które nie są w stanie spłacać swoich kredytów mieszkaniowych. I to tylko tym, którzy wpadli w tarapaty nie ze swojej winy (choroba, utrata pracy itd.).
REKLAMA
Jeśli banki nie będą musiały za wszelką cenę sprzedawać odebranych swoim klientom mieszkań, to nie będzie dodatkowej presji na spadek cen mieszkań na rynku wtórnym. A to jest w interesie zarówno banków, jak i tych wszystkich, którzy już mają mieszkania i domy.
Robert Lidke
REKLAMA