El. Euro 2016. Marian Szeja: 43 lata temu zatrzymaliśmy Niemców
- Już raz zatrzymaliśmy Niemców w eliminacjach mistrzostw Europy - przypomniał były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski Marian Szeja, bohater spotkania rozegranego 43 lata temu w Hamburgu, które zakończyło się remisem 0:0.
2014-10-11, 10:56
Posłuchaj
>>>Specjalny serwis na mecz Polska - Niemcy <<<
17 listopada 1971 roku na Volksparkstadionie, w obecności 60 448 widzów, biało-czerwoni nie pozwolili się pokonać ekipie RFN, choć przed występem mało było powodów do optymizmu. Nieco ponad miesiąc wcześniej w Warszawie przegrali bowiem z tym rywalem 1:3.
- Za głównego winowajcę tej porażki uznano Janka Tomaszewskiego. Trener Kazimierz Górski zdecydował, że w rewanżu ja go zastąpię. W drużynie wyczuwało się chęć odwetu i mnie też udzieliła się bojowa atmosfera. Zagrałem bez kompleksów - wspominał 73-letni dziś Szeja.
Wałbrzyszanin miał w Hamburgu pełne ręce roboty.
- Gospodarze przeważali, a ja wielokrotnie broniłem strzały m.in. Gerda Muellera, Juergena Grabowskiego, Ulego Hoenessa czy Franza Beckenbauera. Żadnemu nie udało się mnie pokonać. Mueller wręcz deptał mi po palcach rąk i gdybym tylko wypuścił piłkę, byłoby po wszystkim - dodał.
W końcówce Polacy przeprowadzili dynamiczną akcję i byli blisko zdobycia gola.
- W 80 minucie na niemiecką bramkę strzelił Włodek Lubański, ale Sepp Maier końcami palców przerzucił piłkę nad poprzeczką. Niewiele zabrakło do wielkiego sukcesu- - zaznaczył.
Szeję uznano za najlepszego zawodnika meczu, ale jest dumny także z innego powodu.
- Po ostatnim gwizdku podszedł do mnie słynny trener Niemców Helmut Schoen. Pogratulował i powiedział, że chciałby mieć w drużynie takiego bramkarza. A przecież Maier do dziś uznawany jest za jednego z najlepszych na tej pozycji w historii futbolu- zauważył.
W meczu w Hamburgu w reprezentacyjnej jedenastce zadebiutował Grzegorz Lato, którego w 83. minucie zmienił Bronisław Bula.
- Pokazaliśmy jak grać skutecznie przeciwko zespołowi, który później zdobył mistrzostwo Europy. Z Niemcami nigdy nie wygraliśmy, ale próbować trzeba - przyznał ówczesny gracz pierwszoligowego Zagłębia Wałbrzych.
Występ polskiej drużyny został doceniony w specyficzny sposób.
- Po meczu dowiedzieliśmy się, że mamy otrzymać po... 50 marek premii. Był w tej sprawie telefon "z góry". Podobno nie chodziło o PZPN, ale o kogoś znacznie ważniejszego" - podkreślił.
Czego oczekuje od biało-czerwonych w sobotniej konfrontacji z obecnymi mistrzami świata?
- Ambitnej i pomysłowej gry, bez kompleksu niższości, chociaż w rankingu FIFA dzieli nas przepaść. Ale obecna kadra to dla mnie wielka niewiadoma, choć i Niemcy po mundialu musieli znacznie zmodyfikować skład - powiedział 15-krotny reprezentant Polski.
Do jego najlepszych występów zalicza się mecze z Anglią w Liverpoolu (1:1) i z Brazylią na słynnej Maracanie w Rio de Janeiro (1:2), oba w 1966 roku. Znakomicie spisał się też w spotkaniu eliminacyjnym z Hiszpanią w Gijon (1971) przed igrzyskami w Monachium, wygranym przez Polaków 2:0. Pojechał na olimpiadę, ale nie pojawił się na boisku. Jednak za istotny wkład w awans otrzymał złoty medal, który wręczono mu 17 listopada 2007 roku, 35 lat po igrzyskach.
Uroczystość odbyła się w Chorzowie, po meczu eliminacji Euro 2008 z Belgią, którym Polacy przypieczętowali pierwszy w historii awans do tego turnieju.
- Dawniej medalami honorowano tylko piłkarzy występujących na boisku. Potem to się zmieniło. Jestem dumny, że zaliczono mnie do "złotej drużyny" trenera Górskiego - podsumował Szeja.
W sobotę reprezentacje Polski i Niemiec zmierzą się na Stadionie Narodowym w Warszawie w meczu o punkty eliminacje ME 2016. Początek - godz. 20.45.
>>>El. Euro 2016: Polska - Niemcy. "To może być nasz mecz" [ZAPOWIEDŹ]<<<
REKLAMA
ps
REKLAMA