El. Euro 2016. Polska - Niemcy. Małowiejski: Niemcy grają na krawędzi ryzyka [ROZMOWA DNIA]

Hubert Małowiejski, szef "banku informacji” polskiej kadry, mówi o słabych punktach reprezentacji Niemiec i o tym, jak przebiegał proces rozpracowywania rywala przed sobotnim meczem z mistrzami świata.

2014-10-11, 11:34

El. Euro 2016. Polska - Niemcy. Małowiejski: Niemcy grają na krawędzi ryzyka [ROZMOWA DNIA]
Selekcjoner reprezentacji Niemiec, Joachim Loew na konferencji prasowej

Posłuchaj

Hubert Małowiejski, szef "banku informacji” polskiej kadry, mówi o tym, czy mistrzowie świata mają słabe punkty - i czy w ogóle można o takich mówić w kontekście tej drużyny. Rozmawiał z nim Michał Wykrętowicz (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie piłkarska reprezentacja Polski rozegra drugi mecz w eliminacjach do Euro 2016. Rywalem Biało-czerwonych” będzie zespół Niemiec - złoci medaliści tegorocznych mistrzostw świata w Brazylii.
Michał Wykrętowicz : Polscy piłkarze stoją przed arcytrudnym wyzwaniem - w drugim meczu eliminacji Euro 2016 spotkają się z mistrzami świata. Czy o złotych medalistach turnieju w Brazylii można powiedzieć, że czegoś o nich nie wiemy ? Są jako zespół niemal. Rozebrani na czynniki pierwsze, czy więc najlepsza drużyna ma przed trenerami, kibicami, rywalami jakieś tajemnice ?
Hubert Małowiejski: Każdy czołowy zespół na świecie ma to do siebie, że wszyscy doskonale wiedzą, jak taka drużyna gra. A największą przeszkodą dla rywali jest to, że w tych najsilniejszych zespołach występują wybitni piłkarze, często po dwóch lub trzech na jedną pozycję. Oni potrafią - zwykło się mówić - w pojedynkę wygrać mecz. Są w stanie samodzielnie jakimś niekonwencjonalnym, improwizowanym zagraniem rywala zaskoczyć. I mimo tego, że wiedza o nich jest olbrzymia, potrafią wykonać jakiś manewr po raz pierwszy.
Kilku naszych kadrowiczów występuje w Bundeslidze. Robert Lewandowski, czy Łukasz Piszczek wypowiadając się na temat swoich niemieckich kolegów z ich klubowych drużyn podkreślają, że normalnym zjawiskiem jest poszukiwanie właśnie sposobu na wyprowadzenie rywala w pole. Szuka się nowych rozwiązań taktycznych, sposobów rozegrania stałych fragmentów gry czy pojedynczych dryblingów. Dziś w zespole niemieckim mamy prawdziwych artystów futbolu - Gőtze, Özil, Műller czy Schweinsteiger są zdolni zrobić coś, czego byśmy się nie spodziewali.
M.W.: Wspomniał pan polskich zawodników niemieckich klubów. Czy ich wiedza jest przydatna ? Może przekazali panu jakieś uwagi na temat Niemców, jakieś spostrzeżenia, o których pan nie wiedział ?
H.M.: Każde źródło jest warte uwagi, a nasi piłkarze występujący w Niemczech są takim szczególnie wartościowym źródłem, choćby ze względu na to, że funkcjonują z naszymi najbliższymi rywalami na co dzień, znają ich osobiście. Stąd wiedza większa niż u kogoś, kto obserwuje mecz z wysokości trybun, czy na treningu, czy na obrazie telewizyjnym.
M.W.: Jak długo pan i pańscy współpracownicy obserwowaliście drużynę Niemiec ? Czy zasób informacji jest wystarczający ?
H.M.: Analiza gry reprezentacji Niemiec to praca wielu ludzi. Niektórzy przygotowują stałe raporty, inni prowadzą obserwacje wybrane, pod kątem gry poszczególnych formacji lub nawet jednego piłkarza. Inni - jak na przykład sam selekcjoner Adam Nawałka - ogląda mecze na żywo.
Reprezentację Niemiec tak naprawdę obserwujemy od wielu lat, w zasadzie od chwili, gdy objął ją trener Joachim Lőw. Niemal byliśmy świadkami tego, jak ta drużyna rosła w siłę, jakie przechodziła przeobrażenia, i zbliżała się to swego ostatniego wielkiego triumfu. Gwarantem wielkiej klasy tego zespołu, jego stabilizacji jest wspomniany selekcjoner Joachim Lőw.
Wiemy o tym rywalu bardzo dużo, w naszych analizach korzystamy z obserwacji trenerów Dariusza Pasieki i Piotra Marandy, trener Adam Nawałka był na mistrzostwach w Brazylii, widział na żywo niesamowity pierwszy mecz Niemców, kiedy rozbili Portugalię.
Ja staram się wszystkie te dane systematyzować, po czym wybieram niuanse naprawę najistotniejsze, kluczowe w naszych przygotowaniach do gry przeciwko Niemcom.
M.W.: Niemcy po mistrzostwach świata stracili kilku piłkarzy - Per Mertesäcker, Philipp Lahm, Miroslav Klose zakończyli kariery reprezentacyjne. Dziś wiemy, że w Warszawie zabraknie kilku innych, narzekających na mniej lub bardziej poważne urazy. Pytanie brzmi - czy to oznacza, że Niemcy będą słabsi ?
H.M.: Na pewno Niemcy przechodzą przemianę, tak się dzieje w każdym zespole, po każdym turnieju. Joachim Lőw musi przebudować drużynę. Wymienionych piłkarz z dnia na dzień nie można zastąpić, nieobecność Mertesäckera, Lahma, Klosego czy kontuzjowanego Schweinsteigera można traktować jako osłabienie. Ale zasoby niemieckiej piłką są wręcz niewyczerpalne, jest gdzie szukać zastępców. Dla Lőwa prawdziwym problemem jest problem bogactwa, on z pewnością poradzi sobie z wprowadzeniem nowych piłkarzy do drużyny. A brak wspomnianych piłkarzy to dla niemieckiego selekcjonera na pewno nie jest czynnik powodujący bezsenne noce.
M.W.: Nie możemy uciec od pytania - czy Niemcy mają jakieś słabe strony ?
H.M.: Ja bym bardziej powiedział, że nie strony, ale elementy lub momenty, fazy gry. I nawet nie mówiłbym o nich w kontekście słabości, lecz z tego, że ich strategia gry opiera się na pewnych elementach przejściowych, które - zauważone - można wykorzystać. Kontratakiem, odbiorem piłki czy ustawieniem taktycznym.
Dużą wagę podczas odpraw przywiązywaliśmy do analiz tych sytuacji, w których Niemcy tracą piłkę - jak wtedy reagują, jak się ustawiają. Jednocześnie też szukaliśmy schematów tego, jak Niemcy mogliby reagować na naszą stratę piłki - kto w danym momencie z ich strony angażuje się w ofensywą, a kto stanowi zabezpieczenie własnej bramki.
Niemcy są szczególnie niebezpieczni przy zastosowaniu z ich strony wysokiego pressingu, A jednocześnie dla nas otwiera to jakieś możliwości, ponieważ oni grają futbol bardzo ofensywny, angażują liczną grupę piłkarzy w atak. Filozofia gry niemieckiej reprezentacji jest wybitnie - jeśli można tak powiedzieć - proofensywna. Ale to jest gra na krawędzi ryzyka.
M.W.: Do legendy przeszedł mecz z 1973 roku, kiedy piłkarze trenera Kazimierza Górskiego pokonali w Chorzowie Anglię 2:0. Ówczesny szef "banku informacji” Jacek Gmoch” zwracał szczególną uwagę na manierę angielskich obrońców polegającą na beztroskim wręcz podawaniu sobie piłki przed wprowadzeniem jej do właściwej akcji zaczepnej. Wykorzystał to w tym meczu Włodzimierz Lubański, ośmieszając wręcz Roberta Moore’a.
Czy pan w swoich obserwacjach wykorzystuje również podobne spostrzeżenia, jak Jacek Gmoch przed laty ?
H.M.: Oczywiście, że zwracamy uwagę również na takie nieistotne z pozoru detale, jak zachowania piłkarzy na boisku, ich przyzwyczajenia, z których oni sami mogą sobie nie zdawać sprawy.
Jest pewien podział w przekazywaniu uwag naszym piłkarzom. Podstawową dawkę wiadomości przekazujemy podczas odpraw całego zespołu. Szczegóły, spostrzeżenia dotyczące zachowań formacji czy pojedynczych piłkarzy, otrzymują też nasi piłkarze - indywidualnie, czy także w oparciu o formacje w drużynie. Dla przykładu - nasi napastnicy maja ogromną wiedzę na temat gry obronnej Niemców.
Defensywa Niemców z pewnością nie jest słaba, ale w porównaniu z czwórką graczy drugiej linii tej drużyny ich obrona jest powiedziałbym mniej stabilna. I tu możemy szukać naszych szans - na bokach obrony zagrają u nich zawodnicy z niewielkim stażem reprezentacyjnym. Oczywiście zachowujemy zdrowy rozsądek - to jednocześnie są piłkarze, którzy w byli w kadrze na mistrzostwa świata, znaleźli się tam nieprzypadkowo. A dla nas to znakomita okazja, żeby sprawić niespodziankę.

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej