Czy Polsce uda się uniknąć nadchodzącej katastrofy demograficznej?
Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego w 2035 roku liczba ludności Polski spadnie poniżej 36 mln, z obecnych 38,5 mln obywateli. Według przewidywań ONZ, w 2060 roku będzie nas już tylko 31,1 mln. Eksperci odkreślają, że jeśli chcemy zatrzymać nadchodzącą katastrofę demograficzną potrzebujemy 140 imigrantów rocznie i większej liczby urodzeń. Dlatego już teraz rząd zwiększa wydatki na politykę prorodzinną, ale czy to wystarczy?
2014-10-31, 11:45
Posłuchaj
Jak podkreśla Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych, coraz większa część Produktu Krajowego Brutto będzie przeznaczana na opiekę nad ludźmi starszymi, co może wywoływać problemy gospodarcze.
- Albo trzeba będzie podnieść opodatkowanie, albo obciąć wydatki publiczne gdzieś indziej – dodaje.
Zmiany w ulgach na dzieci nie przyniosą zamierzonych efektów?
Ekspert z rezerwą odnosi się do zamierzonych efektów ulg prorodzinnych wprowadzanych przez rząd.
- Na pewno należy docenić zintensyfikowanie działań rządu w obszarze polityki prorodzinnej. Choć często różnego rodzaju polityki, które mają charakter podatkowo-transferowy, tak jak obecna zmiana w ulgach na dzieci, raczej ułatwiają ludziom już posiadającym dzieci, zwłaszcza więcej niż trójkę, związanie końca z końcem. Natomiast to nie są polityki, które bardzo silnie wpłyną na to, że ludzie będą się decydowali na posiadanie większej liczby dzieci, bo decyzje o zakładaniu czy powiększaniu rodziny są wypadkową wielu czynników. Zarówno ekonomicznych, związanych z tym, jaki jest koszt np. opieki nad dziećmi, jak i czynników społeczno-kulturowych – wyjaśnia Lewandowski.
REKLAMA
Praca zawodowa i życie rodzinne nie mogą się wykluczać
Ekspert wskazuje na obszary, w których odpowiednie działania mogłyby poprawić sytuację demograficzną Polski.
- Warto przede wszystkim spojrzeć na to, co się dzieje w obszarze żłobków, przedszkoli oraz możliwości łączenia pracy zawodowej z opieką nad dziećmi. Jak popatrzymy na kraje w Europie, które mają relatywnie wysoką dzietność, to w nich kobiety jednocześnie dużo pracują. Nie wychodzą z rynku pracy, żeby zajmować się dziećmi. W praktyce rynek pracy i rodzina nie mogą się wykluczać, tylko muszą się uzupełniać. Tu jest jeszcze wiele do zrobienia – uważa Lewandowski.
Skutki podniesienia dzietności widoczne na rynku pracy za 20 – 30 lat
Jak wyjaśnia ekspert, podniesienie dzietności może zachodzić wolno.
- Tego typu proces, jeśli udałoby się go zainicjować skutecznie, nie pozwoli rozwiązać problemów związanych ze starzeniem się ludności Polski w najbliższych 20 – 30 latach. Dopiero później ma znaczenie – mówi Lewandowski.
Prognozy mówią, że relacja liczby osób w wieku powyżej 80 lat, do populacji w wieku produkcyjnym, zwiększy się z 5 proc. obecnie, do 23,5 proc. w 2060 roku.
REKLAMA
Elżbieta Szczerbak, awi
REKLAMA