"Mrożek w odsłonach. 39 opowieści z różnych miejsc i czasów"
Sławomir Mrożek zmarł ponad rok temu. Pozostał w pamięci czytelników, widzów, przyjaciół, a może przede wszystkim tych, którzy mieli szczęście z nim współpracować. I właśnie okruchy z ich pamięci zawiera najnowsza książka "Mrożek w odsłonach” wydana przez Wydawnictwo Literackie.
2014-11-06, 12:15
39 opowieści z różnych miejsc i czasów
Historie bardzo osobistych, świadczących o wyjątkowości, a zarazem zwyczajności Mrożka jako pisarza i człowieka. W książce "Mrożek w odsłonach” zebrano wspomnienia osób, które znały autora, w różnych okresach jego życia - od dzieciństwa po ostatnie lata, gdy coraz częściej bywał w szpitalach. Z różnych relacji wyłania się obraz człowieka, który dla bliskich jest serdeczny, wylewny, zabawny, w towarzystwie bryluję poczuciem humoru. Nieznajomym lub ledwie znanym osobom pokazuje zupełnie inną twarz - osoby nieprzystępnej, mrukliwej, zamkniętej w sobie, lekko autystycznej. Jego milczenie i wycofanie interpretowane może być na wiele sposobów - jako dystans do ludzi i świata oraz jako wyniosłość.
Dziwak, outsider. Doskonały kompan. Wspaniały przyjaciel. Sławny pisarz i dramaturg
39 odsłon Mrożka ustawiona w miarę możliwości chronologicznie. Książkę otwierają Ci, którzy znali go z czasów szkolnych oraz w okresie, gdy zamieszkiwał kamienicę literatów przy ulicy Krupniczej w Krakowie. Jednym z nich był Ryszard Szewczyk, chodził z nim do jednej klasy gimnazjum. Zapamiętał go jako chłopca unikającego konfliktów z rówieśnikami i sportów. Inny kolega szkolny Janusz Majewski zapamiętał jego komiksy, w których wyśmiewał się z profesorów. Na studiach architektonicznych Mrożek sprawiał wrażenie, jakby miał jakiś straszny kompleks, być może na tle swojej biedy i prowincjonalnego pochodzenia, a także wyglądu - był wysoki, chudy i dziwacznie ubrany. Przez siedem lata pisarz dzielił mieszkanie ze Sławomirem Czyczem przy ul.Krupniczej, który nazywał autora "Tanga” - Tym Skąpym Skurwysynem Sławkiem Mrożkiem. Podobno widzieli się w tym czasie kilka razy, tylko dlatego, że Mrożek nie usłyszał w porę, że współlokator jest w korytarzu i spotkali się w drzwiach. Powodem tak ścisłej izolacji miała być, wedle Czycza, socjopatia Mrożka połączona ze wstrętem do pożyczanie komukolwiek pieniędzy. Inaczej zapamiętała go Vera Michalska-Hoffmann - Mężczyznę o figlarnym uśmiechu i oczach skrzących się inteligencją, ciekawego świata i ludzi, obdarzonego znakomitą, rzadko spotykaną pamięcią, prawdziwie zainteresowanego wszystkim, co ludzkie. Człowieka, z którym można było się śmiać, i z którym łatwo się było porozumieć, jeśli tylko zaakceptowało się, że rozmowa może czasem oznaczać porozumienie bez słów.
W książce następnie pojawiają się ci, którzy poznali go podczas długich lat emigracji, wśród nich jest Rita Gombrowicz, żona Witolda Gombrowicza. Z wypowiedzi osób, które były z Mrożkiem blisko w czasach, gdy powrócił do Polski i gdy uczyniono go krakowskim celebrytą, przebija się dość ambiwalentny stosunek autora do sławy i taniej, bo powierzchownej popularności. Z jednej strony pozwolił się wmanewrować w przejazd po Krakowie na czele parady, z drugiej miał świadomość, że to tylko mało znaczący blichtr i pewnego rodzaju konieczność, jeśli chce się sprzedawać książki w Polsce. Wiedząc, że media nie dadzą mu spokoju, wolał wybierać mniejsze zło i sam decydować o tym, kto i jak wyprawi jego kolejne okrągłe urodziny rodziny dla mediów i szerokiej publiczności.
Mizantrop, milczek, nudziarz
Mrożek niechętnie prowadził rozmowy, co stało się przedmiotem licznych anegdot. W pewnym okresie jego życia, zamiast się witać wręczał znajomym karteczki z napisem "Co u Ciebie?”. Adam Włodek próbował go przechytrzyć i pewnego razu pierwszy wręczył mu kartkę z napisem "Co słychać?". Mrożek spokojnie wydobył z pugilaresu odpowiedź: "Po staremu". Milczenie pisarza było interpretowane w najrozmaitszy sposób. Bronisław Maj, który w latach 90. jadał z Mrożkiem obiady w knajpie Guliwer, twierdzi, że milczeli przy tych posiłkach porozumiewawczo o perfidii i niegodziwości kobiet, o powszechnym triumfie kretynizmu oraz o niepokojąco wysokim prawdopodobieństwie śmierci.
Lista tych, z którymi autor milczał jest długa i są na niej znakomitości takie jak Samuel Beckett. Zapoznał ich ze sobą w Paryżu Adam Tarn, który zaprowadził obu pisarzy do restauracji i zostawił samych, licząc na nawiązanie porozumienia między ceniącymi groteskę literatami. Porozumienie zostało osiągnięte - Beckett i Mrożek zgodnie milczeli przez dwie godziny sącząc whisky.
Antoni Libera próbował w 2006 roku przeprowadzić z nim wywiad publiczny na deskach Teatru Współczesnego w Warszawie. Na błyskotliwe pytania Mrożek odpowiadał milczeniem, aż po kilku próbach Libera zapytał zirytowany: "To nie masz mi nic do powiedzenia?" na co pisarz odpowiedział: "Nic", co zakończyło rozmowę.
Wspomnienia o Mrożku
O swoich, zawsze unikalnych i niezapomnianych, spotkaniach z Mrożkiem opowiadają koledzy po piórze, współpracujący z nim przy realizacji jego sztuk reżyserzy i aktorzy, wydawcy jego dzieł, przez lata śledzący jego karierę dziennikarze, fotograficy, dzięki którym powstały jego najsłynniejsze portrety; wreszcie przyjaciele, znajomi i towarzysze najróżniejszych życiowych wydarzeń m.in. Janusz Anderman, Lidia Croce, Maciej Englert, Ludwik Flaszen, Marta Lipińska, Jarosław Mikołajewski, Jan Nowicki, Tadeusz Nyczek, Joanna Olczak-Ronikier, Wojciech Pszoniak, Jerzy Stuhr, Ryszard Zaorski oraz Anna Zaremba.
REKLAMA
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. Wspomnienia opracowała Magdalena Miecznicka. Tekst ilustrowany jest licznymi fotografiami oraz reprodukcjami satyrycznych rysunków Mrożka. Uczta dla oczu plus przyjemność czytania.
kz, PAP
REKLAMA